Witam,
Z racji ostatnio dużych wydanych funduszy, moje zakupy
opierają się na ostatecznym minimum. A że moje minimum nie oznacza wcale że
zwalczam uzależnienia to w jakiś piękny dzionek podreptałam do Sephory (i co
dziwne do tej na Piotra Skargi która już się nie zamyka) w celu wymiany.
Oddałam moją starą Estee Lauder (kupiłam ją jakiś czasu temu i wyglądała już
naprawdę źle ale trzymałam ją ze względu na eleganckie opakowanie) oraz szminkę
którą dostałam od koleżanki z pracy i dobre słowo „idź, oddaj i kup szmineczkę”.
Miałam parę swoich faworytów. Weszłam i od razu powędrowałam
pod półkę ze szminkami.
Moi wybrańcy nie czekali długo – dwie nawilżające szminki w
kolorach G02 i G06
Szminki są bardzo kremowe, ich kolor można ładnie stopniowo budować. A tego mi brakowało właśnie w poprzednich moich sephorowskich szminkach.
Jeszcze jedna rzecz mnie korci – to balsam podkreślający
kolor ust (chyba ma działać jak smashbox). Ale dziś sprawdziłam w Sephorze że to żadna rewelacja. Ale za to kupiłam R06 - krwisto czerwona. Bardzo trudna szminka (nie do nakładania w czasie podróży). Z racji jej pigmentacji nakładam ją paluszkiem ociupinkę (i tak efekt mnie powala). Bez pomadki nawilżającej się nie obejdzie.
Ostatnią szminkę zakupiłam w Naturze. Najpierw
przyjemniejsza rzecz czyli sam zakup. To ma być taki odpowiednik Loreal Lip
Balm – szminka dla nastolatek. Mój kolor to 301 Dasting Coral
Taka brzoskwinka idealnie nadaję się na ten sezon. Kolorów
było kilka. Poza
zapachem jest całkiem trafiona (mogli się postarać o coś bardziej
wyrafinowanego niż zapach zwykłego błyszczyka za 5zł tutti frutti)


A teraz mniej przyjemna rzecz o tym z czym się spotkałam w
Naturze. Otóż gdy weszłam do niej zaczęłam pierwsze szukać stendu z Loreala a
kiedy go znalazłam i stanęłam by wybrać kolor, poczułam na sobie wzrok – tak to
był on - ochroniarz. Stałam może z 5min i nie potrafiłam się skupić na wyborze
koloru. Przeszło mi nawet przez myśl powiedzenie mu „hej skoro już tak tu
stoisz to może pomożesz mi wybrać kolor szminki?” Ale otrząsnęłam się – pociąg
już czekał za rogiem – „myśl, myśl, myśl – który kolor?” No i wybrałam. Pan
ciągle stał parę kroków ode mnie i patrzył mi na ręce. Powędrowałam ze szminką
do kasy i wyobraźcie sobie moje zdziwienie – on powędrował za mną. No nie –
poczułam się jak złodziej. Bardzo dziękuje Naturze za udane zakupy. Teraz już
wiem że moja noga tam już nie postanie choćbym miała dopłacić. Przez parę
kolejnych dni myślałam czy nie zwrócić szminki bo zastanawiałam się czy dobrze
wybrałam kolor. Ale jak można myśleć nad kolorem szminki kiedy za tobą stoi
gościu traktujący cię z góry jak przestępcę. Miałyście kiedyś z czymś takim
styczność czy tylko mnie to spotkało? Może wyglądam jak kryminalista?
No i tym
optymistycznym akcentem życzę Wam miłego początku tygodnia.
Pozdrawiam