sobota, 26 kwietnia 2014

Moje kremy BB

Witajcie,

Kremy BB (te Azjatyckie) już jakiś spory czas temu weszły szturmem w nasz rynek. Te kobiety które je znają, używają to doceniają ich zalety.

W chwili obecnej na rynku jest dostępna spora ich ilość. Można wybrać kolor (może to nie jest gama 18 odcieni, ale spokojnie już jest w czym wybierać), wykończenie, krycie.

Najważniejszą cechą jest jednak to że niebywale się w nich naturalnie wygląda.

Ja zdecydowałam się na kilka sztuk i obecnie mam takie kremy BB w swojej kosmetyczce. Jedne są na wykończeniu, inne zaraz wejdą na ich miejsce.


Od lewej - próbki, dwie pierwsze - Tony Moly - znam, jest jasny, jest lekki (lżejszy od brata), została mi ostatnia próbka. Skin79 snail otrzymałam w prezencie do zakupów. Jeszcze nie zdążyłam rozpakować.

Ta malutka próbeczka w słoiczku to Skin79 Pearl Water Drop, to też prezent, nieodpakowany. Pisze water - już czuje że będzie dla mnie za ciężki. 

Bio-Essence to krem dla tych którzy chcą mocnego krycia a przy tym nie mieć efektu mokrej, ciężkiej twarzy. Pachnie mocno kwiatowo. Ja używam go jako korektor pod oczy lub w miejsca tego wymagające bo aż takiego krycia nie potrzebuję. Choć czasem mi się zdarzy.

Od prawej - minitubki

Dr G Perfect Pore Cover to krem stworzony dla mnie. Po testowaniu próbki zdecydowałam się na zakup pełnej wersji ale w nowym opakowaniu. Krem ma średnie krycie, jest lekki (lejący się nie ciężki), wyrównuje koloryt skóry, przy tym nie znika w ciągu dnia. Do tego kolor idealny dla mnie.

Za to jest brat Dr G (ten po prawej od Pore) mimo, że kolor jest dobrany wręcz idealnie to jednak ma ciężką formułę. Może idąc śladem Nissiax83 będę go mieszać z innym jego bratem.


Na dole od lewej nowy Skin79 green i orange (orange do mnie idzie). Mam tylko nadzieje, że nie poczuję tego charakterystycznego zapachu jak przy innych Skin79. Oglądałam swatche ich i wydawało się że oba mi powinny przypasować.

Ginvera BB Nude Cover to jeden z najlżejszych kremów BB jaki miałam dotychczas z rynku Azjatyckiego. Przy tej lekkości ma krycie średnie (ku mojemu zaskoczeniu) i na pierwszy rzut oka wydaje się ciemny, jednak taki na twarzy nie jest. Pięknie się stapia. Będę za nim tęsknić.

Dr G Brightening Balm - jest moc. Krem do tworzenia skóry idealnej. Trzeba się tylko nastawić na to, że kolor nie będzie wszystkim pasował. To taki brudny beż. I ten kolor właśnie mi przeszkadzał. Bywało że wyglądałam wręcz trupio. Poza tym nie mam mu nic do zarzucenia. Nie jest ani ciężki, ani lekki. Krycie ma średnie więc jest przyzwoicie. 

Mój nowy nabytek - Nowa wersja Dr G Perfect Pore Cover. Dam Wam znać za jakiś czas jak się sprawuje.


Mimo, że bardzo chciałam, ale nie udało mi się zrobić zdjęć swatchy tych kremów. Pogoda dziś mówi "dobranoc". Pada, jest ciemno, zimno.

Jeżeli będziecie chciały swatche to za jakiś czas je zrobię i wrzucę. Myślę, że wtedy wypowiem się o tych, których jeszcze nie otwarłam.

Czy nadal jesteście fankami kremów BB czy może przerzuciłyście się na podkłady? Czy ten bum na te kosmetyki już minął ;-)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Mezoterapia igłowa - zabieg pierwszy, efekt po paru dniach

Witajcie,

Parę dni temu na instagramie poinformowałam Was, że poddałam się zabiegowi mezoterapii igłowej.
Każda z nas dąży do idealnej cery, do idealnych proporcji. Ten zabieg ma mi w tym pomóc.


http://www.oncewed.com/


Od razu mówię - nie robiłam zdjęć samego zabiegu, przed jak i po.
Byłam w szoku.

Zacznijmy od początku. Poszłam na zabieg, zrobiono krótki wywiad.
Oczekiwania były wielkie, Pani je ostudziła. 

Co można oczekiwać po zabiegu - odświeżenia, nawilżenia skóry, poprawienia jędrności. Wszystko zależy od tego jaki środek użyjemy - koktajl - koszt 300 zł, kwas hialuronowy 700 zł.

Czy boli - no nie ukrywajmy, to jest igła. Ale dostajemy na pół godziny przed zabiegiem maść która ten ból zmniejsza.

Zaraz po zabiegu - tu nastawcie się na nie lada widok. Ja byłam w szoku. Chciałam się znaleźć jak najszybciej w domu i nie straszyć. 
Skóra mega czerwona, lekko nabrzmiała, z czerwonymi śladami po nakłuciach, oraz podskórnymi kuleczkami z koktajlem.

Skóra po zabiegu na drugi dzień - nie jest źle, opuchlizna, czerwone plamy zeszły, ślady po nakłuciach są ale mało widoczne (podkład je zakryje). 
Skóra póki co wygląda normalnie jak przed zabiegiem. Nie widzę dużych zmian.

Skóra prawie po tygodniu - małych krwiaczków już nie widać, ranki także już zniknęły. Ostał się tylko jeden mały siniaczek pod okiem. Skóra jest gładka, jakby pełniejsza ale nie wiem czy po effaclar duo czy po zabiegu. Myślę, że to za wcześnie by coś widzieć. Skóra od środka regeneruje się koło 4 tygodni więc czekam spokojnie.

Nie wolno:
jak przy innych tego typu zabiegach - opalać się. Najlepiej odpuścić sobie wysiłek fizyczny.

Zabieg należy powtarzać co 3 tygodnie.

Co o tym sądzę - sam zabieg trwał koło godziny. Byłam tak od 19 więc nie martwiłam się, że będę straszyć. Przy zamkniętym oczach miałam wtłaczany za pomocą strzykawki, koktajl. Samo wtłaczanie trwało może 20 min.

Wybieram coraz to bardziej efektywne. I z pewnością wybiorę się na kolejny, jednak do innego salonu żeby porównać sobie czy to aby tak miało wyglądać :-)




Czy miałyście kiedyś tego typu zabieg? Czy zdecydowałybyście się na taki? A może znacie jakieś inne, ciekawe, dające super efekty zabiegi?

Pozdrawiam

niedziela, 20 kwietnia 2014

Clarisonic - moja opinia

Witajcie,

Po wielu tygodniach od czasu zakupu szczoteczki, użyciu jej zaledwie parę razy, postanowiłam ją sprzedać.
Dlaczego?




Bez względu na to co ja tu dziś napiszę, jedno Wam pewnie przychodzi do głowy przy tym urządzeniu - cena.
Po przeczytaniu dość sporej ilości recenzji, w końcu zdecydowałam się na zakup Clarisonica. 
Zakupiłam wersję pierwotną Clarisonic Mia od osoby z allegro. Po długich negocjacjach w końcu wpadła w moje ręce.




Przy recenzjach (i komentarzach pod nimi) często pojawiał się czas jaki musimy poświęcić na umycie twarzy tym urządzeniem. I faktycznie przy takim trybie życia jaki ja prowadzę (20 min rano na umycie, ubranie, spakowanie śniadania itp.) jest to praktycznie niewykonalne.
Tzn. wykonalne, ale rano każda minuta jest na wagę złota (znacie to zapewne :P) To moje czyste lenistwo. I mimo moich cichych zapewnień ("na pewno będę używać") nie spełniłam swoich planów. 

Drugim zarzutem, to higieniczność. Takie urządzenie - jak i każde inne do mycia - trzeba zachować w czystości, myć, dezynfekować. Z tego też tytułu jakiś spory czas temu zrezygnowałam ze szczoteczki manualnej na rzecz po prostu dłoni. Brak odpowiedniego miejsca, wieczny kurz. Stwierdziłam, że wolę higienę nad max oczyszczenia szczotką.




Kolejny aspekt (i tu proszę się nie śmiać) ten dźwięk bzyczenia przy używaniu urządzenia mnie irytuje. I tu nie będę się rozpisywać. Każdy ma to co lubi. Ten sam dźwięk wydaje moje urządzenie do mezoterapii ale je używam raz na jakiś czas a tu dwa razy dziennie. Wiem, wymyślam, ale to w sumie ostatni zarzut i to bardzooo malutki.

Przejdźmy do plusów. 
Mimo tego, że w pierwszym punkcie napisałam o czasie. A teraz napiszę to co napiszę.
Stosunkowo jak macie ciut więcej czasu to sprawa idzie szybko i sprawnie. System został opracowany tak:

źródło - www.clarisonic.pl


Do tego praktycznie można użyć każdego żelu do mycia twarzy.

Do tego wszystkiego twarz jest naprawdę oczyszczona. Nie wiem jak to robi ale w magiczny sposób czuć że działa. Przy okazji mamy też lekki masaż. To też duży plus.

No i w sumie to tyle bo co więcej ma robić soniczna szczoteczka do mycia twarzy .. myć.
Ale żeby za tę cenę?



Zamienniki? No cóż, na rynku można znaleźć mnóstwo produktów tego typu w przeróżnych cenach. Możecie spróbować trafić na jakiegoś uczciwego z allegro lub na ebay'u.

Więc moje zdanie na temat tej szczoteczki jest nieco mieszane ale nie powinnyście sugerować się niczyją opinią. 

Tu wchodzi w grę pytanie - czy jest to produkt którego potrzebujecie i będziecie używać?

Proponowałabym najpierw kupić szczoteczkę do twarzy. Mamy dostępne na rynku w Rossmanie/Sephorze, ale także na rynku Azjatyckim. Cenowo myślę przystępnie na każdą kieszeń. 




Mam nadzieje, że choć niektórym rozwiałam wątpliwości. Nie chciałam Was zniechęcać ani zachęcać. Chciałam jedynie podać parę aspektów dlaczego akurat ja postanowiłam sprzedać Clarisonic.
Ja póki co moją szczoteczkę sprzedałam i może kiedyś wrócę ponownie do pomysłu zakupienia takowej (lub innej).

Póki co wracają do łask dłonie...choć w sumie nie zniknęły :P

Pozdrawiam

SZUKAJ NA BLOGU