niedziela, 29 września 2013

Lubicie podróże? - krótka relacja



.... bo ja bardzo. W tym roku, mimo falstartu, udało mi się trochę pojeździć i trochę zobaczyć. Jedni lubią podróże w naturę - lasy, pola. Inni wolą czołgać się po muzeach. Moje podróże charakteryzują się tym że ja po prostu muszę chodzić. Chodzić po knajpach ukrytych gdzieś na uboczu. Chodzić po alejkach gdzie turyści nie docierają. Ale i nie tylko - chodzić po plażach, po górach. Lubię być między ludźmi danego kraju, nie tylko słuchać ich historii ale usłyszeć tę historię od nich. Mogę godzinami chodzić po mieście i tylko przyglądać się jak ludzie się ubierają, gdzie chodzą, co jedzą. 

Ostatni wyjazd obfitował właśnie w tego typu wyjazdy. Niestety (lub stety) byłam zmuszona podróżować większości czasu sama. Dla mnie to oczywiście nie był problem bo nie czuję się sama ze sobą źle.

Nad Renem wraz z wieżą telewizyjną w tle, w Düsseldorfie - w trakcie jednego z moich nielicznych spacerów

Alejki 

Jak na tę porę roku (i to co się dzieje z pogodą u nas) tam było wyjątkowo ładnie. Nawet jak padał deszcz było ciepło.

Ta malutka w zielonych spodniach to ja :P - Katedra w Kolonii.

Trochę Amsterdamu

Niezwykle wietrzne Morze Północne Scheveningen

Trochę historii

Na wieży trzeba być. Byłam tam jako nastolatka to jakieś dobre 15 lat temu.

Zdjęć jest bardzo dużo a nie chciałam Was tu nimi zasypywać. 
Była też kolejka w Wuppertalu ale nie wiem czemu zdjęcie mam tylko jedno i nie kwalifikujące się do wrzucenia tutaj.

Na tyle lubię podróże (te małe i te duże) że najmniejszy wyjazd (choćby Katowice) sprawie mi niezwykłą radość.

A Wy kochacie podróże?

piątek, 27 września 2013

Słowo o Jantarze, Revitalash oraz nowy kolor włosów

Witajcie,

Dziś trochę paplaniny. Wciąż nie umiem pozbierać się po urlopie. Masę spraw zaległych, niepozałatwianych, nagła zmiana pogody (11 stopni WTF?) sprawiła że szukam już typowo jesienno-zimowych rzeczy, włącznie z nowymi okularami.

Dziś jednak nie o tym. 
Ostatnimi czasy miałam okazji wypróbować dwa produkty w które do końca nie wierzyłam.

Sprawę z Revitalem znacie od początku. Widziałyście moje rzęsy na początku, widziałyście je w połowie kuracji. Trudno powiedzieć kiedy będzie zakończenie kuracji ponieważ chyba będą musieli mnie siłą odciągnąć od tej odżywki.

Póki co produkt jeszcze jest i używam go na zmianę z Alverde. Wiem, że to nie pokaże rzeczywistej oceny Alverde ale boję się że nie podoła i rzęsy moje znowu uciekną na policzki. Jednak ten sam produkt kupiłam siostrze i zobaczymy jak na jej rzęsach "po przejściach" się sprawi.


Póki co mogę ze stanowczością stwierdzić że kocham moje rzęsy. Kocham je malować, patrzeć na nie. W końcu moje oczy widać spod okularów i to za sprawą właśnie długaśnych i podkręconych rzęs.


Zdjęcie nie jakoś super wyraźne ale widać że są dłuższe, podkręcone. Oczywiście zdjęcie przedstawia nie pomalowane rzęsy.

***

Drugim produktem który urzekł mnie a nie spodziewałam się tego kompletnie jest wcierka Jantar. W tym tygodniu rozpoczęła się moja druga część kuracji, opakowania jest około połowa a wcale nie żałuję go sobie. Wiem, że wygodniejsze było by aplikować w spray'u ale ja jakoś do tej pory nie miałam po drodze do Rossmanna by owy psikacz kupić więc stosują go metodą palcową.

Kiedy wyszłam od fryzjera prawie 4 tygodnie temu (mocno rozgoryczona z powodu braku moich włosów) pomyślałam że teraz kilka miesięcy zajmie mi ich powrót do takiej długości by przynajmniej zrobić małego koczka. Nie muszę chyba mówić że zrobienie kucyka było niemożliwe. 

Stał się cud. 

Słyszałam oczywiście o wcierkach z Azji ale nie wierzę (nie wierzyłam) w magiczne tego typu cuda więc pokusiłam się na jedno z najtańszych rozwiązań. Ponadto, czytając recenzję wyczułam że "coś tam działa". 
I to mi wystarczyło żeby kupić ten produkt.

Produkt używałam codziennie wieczorem na suche włosy. W sumie to nie na włosy jak na skórę. 
Rano włosy myłam. W pozostałej pielęgnacji włosów nie zmieniło się nic. Raz udało mi się nałożyć odżywkę na świeżo umyte włosy i włosy mimo wszystko pozostawały świeże po wyschnięciu.

Produkt zadziałał. Tak jak w przypadku rzęs, które zobaczyłam dosłownie przez przypadek, tak i tu efekt zauważyłam dopiero gdy na czole zobaczyłam włosa. Tak na czole. Byłam zdziwiona. Nie był to środek czoła ale bardziej przy linii włosów. To było zaraz po zakończeniu pierwszej części kuracji. Zaczęłam się wtedy przyglądać moim włosom i rzeczywiście było nieco gęstsze, dłuższe niż po felernym obcięciu (mogę zrobić kucyk - nawet z boku, mogę zrobić koka). Widać małe "antentki" na czubku głowy co prawdopodobnie jest wynikiem tejże odżywki. 

Czy włosy są zdrowsze? Trudno mi to ocenić. Włosy po ścięciu były w bardzo dobrej kondycji więc nie wymagają wielkiej regeneracji.

Produktu zostało mi około połowy a jestem aktualnie w połowie drugiej kuracji.

***

Nowość to kolor moich włosów. I znowu sobie trochę ponarzekam ale nie już tak jak przy ścięciu włosów. Wiadomo, kolor włosów w moim przypadku łatwo można zmienić. 

Chciałam nieco przyciemnić włosy ale w kierunku rudości. Wzięłam zatem farbę czekoladowy blond coś tam, coś tam. Na wzorniku wyglądał jak taki jaki chciałam mieć. 

No i zawód, kolor wyszedł matowy, nieładny, kompletnie mnie przytłumiający.
Odczekam trochę i zaś wrócę do intensywnego blondu

Który kolor?

.
Stosowałyście któreś z powyższych produktów?

środa, 25 września 2013

Powrót kuracji retinoidami - Atrederm

Witajcie,


Jesień już czuć w powietrzu a więc zgodnie z tą porą roku rozpoczynam kurację retinoidami.

Poprzednie lata miałam w kosmetyczce kolejno Epiduo i Retin A. 

W tym roku postanowiłam wypróbować Atrederm 0,05% (buteleczkę podzieliłam się z kuzynką więc mam 30 ml) i zobaczymy na ile mi starczy. Jeżeli szybko ją zużyje mam w planach tym razem maść tego typu. 

Co do samego użytkowania Atrederm jeszcze nie mogę nic powiedzieć bo dopiero wczoraj go nałożyłam pierwszy raz ale z pewnością dam Wam znać jak skóra będzie mi schodzić, będzie czerwona.

Póki co mogę ze stanowczością stwierdzić że płyn obrzydliwie śmierdzi. Po nałożeniu go można wyczuć wysuszenie skóry.

Jeżeli nie znacie jeszcze tego produktu odsyłam Was do bloga Ziemoliny


Doskonale opisane kuracje Atrederm. Przed zakupem proponowałabym zapoznać się z jej zapiskami.

W samej pielęgnacji dotychczasowej nie zmieniam praktycznie nic. Nie używam żadnych drażniących kremów. Odsuwam z pewnością kwasy Ziaji oraz żel do mycia twarzy Normaderm. 
W ich miejsce zamierzam kupić jakiś peeling (np. Ginvera Marvel Gel) oraz żel do mycia twarzy dla skóry wrażliwej. Ponadto przydałaby się jakaś mała woda termalna.

A Wy zmieniacie swoją pielęgnację na sezon jesienno-zimowy?


sobota, 21 września 2013

Drobiazgi z DM-owskiej krainy

Witajcie,

Wróciłam z podróży cała i prawie zdrowa. Dziś na szybko wrzucam Wam moje zakupy. Powiem tylko krótko że wyjazd był świetny, najlepszy z najlepszych tego typu. Zdjęcia i krótką relacje opowiem Wam na spokojnie jutro.

Zakupów miało być mało a wyszło jak zwykle. Dorwałam Primarka i oczywiście DM. Przyszło mi też zawitać do sklepu Kiehl's. 

Poniżej efekt tego dwutygodniowego wypadu w wersji kosmetycznej:


Miałam to szczęście że trafiłam na wyprzedaż asortymentu całego Dm. Początkowo było -20%, w ostatnie dni już -50%. Niestety dziewczyny które miały bliżej i bywały tam częściej większość kosmetyków wykupiły ale jednak udało mi się jednak coś dorwać.

Wzięłam parę sztuk kremów mini - by wypróbować oraz na wyjazdy. Nie chcę zabierać całych, pełnych opakowań. Fluid Alverde kosztował mnie 2,5 euro więc będę mieć coś nowego na dzień bo Mizon dobija dna. Diadermy nie znałam ale szukałam czegoś lekko poprawiającego koloryt mojej skóry i przypadkowo znalazłam (regularna cena to niecałe 3 euro). Widać na zdjęciu trzy pomadki - P2 oraz Alverde. 
Ze sklepu Kiehl's wyniosłam próbki. Serum używam od tygodnia. Ceny serum od 39 euro.


Mnóstwo żeli - dla mnie i męża, parę odżywek - alverde i balea, kilka sztuk balsamów. Na dole widać pędzelek do powiek oraz tusz do rzęs P2 - 2,65 euro.


 Kremów do rąk nigdy za wiele. Mam bardzo suche dłonie więc krem do rąk mam zawsze przy sobie.
Odżywka do rzęs (jedna dla siostry), olejek na końce dla kuzynki. Kolejne rzeczy do włosów. Zastanawiam się czy odżywka bez spłukiwania nie będzie mi ich za bardzo obciążać.


Kolejna seria pierdół. 


Żeli mam na zapas. Na szczęście nie wszystkie zostaną ze mną. Jeden balsam się na zdjęciu zabłąkał. Zapach obłędny.


Coś dla teściów poniżej ...


Kupiłam najpierw body milk i okazał się za ciężki dla mnie. Naprawiłam ten błąd przy kolejnych zakupach. Cena 1,15 euro.


Oczywiście nie wszystko dla mnie zostanie. Muszę porozdzielać na spokojnie to i owo. Czas wrócić do rzeczywistości. 

Miałam oczywiście się odzywać między czasie ale sprzęt odmówił posłuszeństwa.

Jak Wam się podobają moje zakupy? Nie przesadziłam?



czwartek, 5 września 2013

Wyjeżdżam ...


 ..... na jakieś dwa tygodnie na wypad po najbliższych krajach europejskich tj. Niemcy, Holandia, Belgia i może uda się zaliczyć Paryż. Nie planuje nic specjalnego i pewnie większości dowiem się na miejscu (stacjonować będę w Niemczech).


Co do zakupów to napadnę na Primarka w celu zakupu paru zimowych ubrań których u mnie zawsze brak - spodnie, swetry, bluzy, pewnie jakieś t-shirty też wpadną. Tam oczywiście planuje zostawić najwięcej. Kosmetyków ostatnio mam dużo ;-) Niemniej jednak oczywiście nie przejdę obojętnie obok Dm'a ale nie wejdę tam bez listy zakupów. Nie jest ona niezwykle długa więc jeden taki wypad mi starczy w zupełności. Jedną z rzeczy którą planuję kupić do lash booster czyli odżywka do rzęs z Alverde. Póki co planuję jej używać naprzemiennie z RevitaLashem. Jak się skończy (a ja skończę płakać do poduszki) wtedy ją kupię (lub inną).

Postaram się do Was pisać w miarę możliwości - laptop zabieram więc będę w kontakcie ze światem. Poza tym mam nowy telefon z wszystkimi dostępnymi funkcjami ale nie za bardzo orientuje się w Instagramie więc pozostaje mi pisać posty tutaj.

Póki co czeka mnie pakowanie. Dawno nie pakowałam się na 2 tygodnie i to na okres jesienny a jak wiadomo ten jest najbardziej zmienny. Do tego tony kosmetyków. Z racji tego przepakowuje je do mniejszych opakowań. Dużo tego ...

No nic do następnego napisania. 

Pozdrawiam

wtorek, 3 września 2013

Azjatyckie zakupy

Witajcie,

Nadszedł dzień kiedy mogę się cieszyć paczką z Azji.  
Dzięki Agnieszce z bloga http://odterazwjaponii.blogspot.com/ mogę się cieszyć z używania paru kosmetyków. 
Niezmiernie jestem z tego faktu uradowana i z tego miejsca obiecuję - "Aga, będę Cię męczyć dalej".

Przejdźmy do moich zakupów. 

Nie mogło zabraknąć w paczce Hada Labo z kwasem hialuronowym. 30 ml opakowanie które miałam poprzednio utwierdziło mnie w przekonaniu że produkt jest świetny. Mam dwa z trzech dostępnych lotionów. Bardzo żałuję że nie wzięłam wersji whitening. Mam nadzieje że będę mogła to jeszcze nadrobić. Moje opakowanie ma 170 ml i starczy mi na bardzo, bardzo długo.


Wiecie, że peeling Tony Moly do stóp zawładnął moje serce. To jedyny produkt który ujarzmia moje strasznie suche stopy. Postanowiłam kupić ten sam produkt z innej firmy - The Face Shop. Nie mam zamiaru stosować już innych produktów poza tego typu. Około miesiąca nie musiałam się o stopy martwić. 


Nie muszę chyba mówić że sheet maski są po prostu boskie. Dawno nie miałam tego typu maski na mojej buzi więc miło będzie się zrelaksować. Wybrałam trzy maski The Face Shop- z witaminą C, z kolagenem i koenzymem Q10 - czyli to co lubię najbardziej, pielęgnacja przeciwzmarszczkowa.

Moje dłonie też zostaną dopieszczone. Nie mogłam się oprzeć temu opakowaniu. To kolejny produkt The Face Shop. Jednak jest ono nieco małe. Bardziej jako gadżet niż rzeczywiście praktyczny krem do rąk. Zapach - perfum. 


Ostatni produkt to produkt - zamiennik botoxu. Używałam do tej pory próbek. Niezwykle wydajny kosmetyk. Taka tubka chyba mi starczy na wieczność. Póki co nie widzę poprawy ale będę stosować dalej bo jak wiadomo z dnia na dzień zmarszczki nie znikną. Systematyczność i jeszcze raz systematyczność której mnie zazwyczaj brakowało. Liczę na ciebie Celltox.


To wszystko z moich zakupów. Jeszcze raz chciałam Ci Agnieszko podziękować za pomoc. Bez Ciebie te zakupy by wyglądały zupełnie inaczej. Mam nadzieję że będę Cie mogła męczyć przy kolejnych zakupach.

Azjatyckie kosmetyki nadal nie znikają z mojej kosmetyczki to znaczy że służą mi i z pewnością będę kupować i używać ich nadal.

Polecacie coś jeszcze ciekawego z Azji na co mogłabym się skusić?

Pozdrawiam




poniedziałek, 2 września 2013

Nowości do włosów

Witajcie,

Ostatnio rozgoryczona moimi włosami postanowiłam zajrzeć także do hurtowni fryzjerskiej niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Niestety krótkie włosy rządzą się swoimi prawami więc doszło mi więcej obowiązków. Gdy rano wstajesz krótkie (czy krótsze, wycieniowane) włosy są każde w inną stronę, napuszone lub oklapnięte lub ogólnie w ogólnym nieładzie więc codzienne ich mycie to niestety obowiązek. Nie ma też niestety mowy o umyciu ich wieczorem bo rano nie wiadomo co będzie. Tak miałam właśnie dziś - przed rozmową kwalifikacyjną musiałam szybko myć i układać włosy i w konsekwencji w wilgotnych włosach jechałam.

Włosom podatnym (takim jak moje) służą kosmetyki zmiękczające włosy. Kosmyki wtedy łatwo dają się ułożyć w pożądaną fryzurę. Zakupiłam w tym celu dwa sprawdzone kosmetyki.

Pierwszym z nich jest maseczka AlfaParf Luxury Mask. Miałam z tej serii kiedyś także ampułkę i szampon które się nie zdecydowanie nie sprawdziły. Za to maseczka i serum na końce są świetne. Co jakiś czas wracam do tej maski. Akurat teraz jest ku temu okazja. Za 150 gram zapłacimy 35 zł. To moim zdaniem dużo ale zważywszy że mam krótsze włosy i mniej tego specyfiku na nich wyląduje to przyjemnie się jej będzie używało.



Drugim produktem jest ampułka do włosów także z Alfa Parfu. Kiedyś dość dużo kosmetyków tej firmy kupowałam. Raz na jakiś czas lubię ją zaaplikować. Włosy są po niej miękkie, łatwo się układają, błyszczą. Polecam ale nie codziennie.


Dostałam też próbkę maski
Ostatnim produktem który udało mi się zdobyć to Jantar o której ostatnio zrobiło się głośno w blogosferze. Szczerze powiedziawszy skusiłam się na nią także ze względu na niską cenę (ok. 10 zł). Zobaczymy czy zadziała. Zapach ma wody kolońskiej, który po chwili znika i kompletnie go nie czuć.



Moje włosy aktualnie prezentują się tak jak na poniższych zdjęciach. Na pierwszy rzut oka nie widać wielkiej różnicy ale uwierzcie mi (i porównajcie sobie je ze zdjęciami z Chorwacji) że dość sporo ich ubyło na mojej głowie.




Pozostaje mi wierzyć że szybko wrócą do poprzedniej długości a przy okazji będą zdrowe i blond. 
Nadal nie wiem jak wybrnąć z kwestii farbowania. Henna odpada bo nie chce włosów przyciemniać. Póki co będę farbować odrosty a może i spróbuję pasemek choć takiej formy nie lubię.

Jak macie jakieś pomysły to śmiało pisać.

Pozdrawiam w tej wyjątkowo pochmurny i zimny dzień

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU