niedziela, 30 marca 2014

Mała wyprzedaż

Witajcie,

W pchlim targu pojawiły się nowe produkty.

Zapraszam do zakupu. Jeżeli jesteście czymś zainteresowane to piszcie na maila. Ogólnie robię czystki w moich zbiorach więc spodziewajcie się co jakiś czas nowych produktów.



Robię w końcu wiosenne porządki.
Choć myślę, że większość z nich już została sprzedana to wydaje mi się, że z kolorówką można zrobić użytek. Może i jakieś pędzle.

Czyhajcie na okazję!!!

Poza tym ponownie zapraszam Was na Instagram



Tam jestem często, tam wrzucam informację na bieżąco.
Tam jestem nie tylko ja. Więc, zapraszam do skorzystania i bycia z Blogerkami na bieżąco.

No nic, ogłoszenia parafialne były to czas leniuchować.
Pogoda piękna za oknem więc czas to wykorzystać. 

Pozdrawiam i miłej niedzieli kochane :*

sobota, 29 marca 2014

3 dni - 3 paczki

Witajcie,

W tym tygodniu zostałam obdarowana aż trzema paczkami.
Bez zbędnych formalności przejdźmy do ich zawartości.

paczka I - poniedziałek

paczka z Japonii z zawartością którą bardzo chciałam mieć.
Moje włosy testują dwa nowe produkty do włosów:

przypadkiem dzięki Agnieszce dowiedziałam się o nich. I oczywiście zapragnęłam je mieć. Nie trwało długo aż się zdecydowałam. I z pewnością nie żałuję. Moje włosy pokochały je od pierwszego użycia. Poza tym są mega wydajne. 
Nie wiele jej trzeba żeby całe włosy pokryć. 


powyżej maseczka, poniżej odżywka - już przetransportowałam ją do innych opakowań


Poza tym w końcu zdecydowałam się na olejek do demakijażu Hada Labo. Póki co nie żałuję. 


Mały gadżet do nosa. Po filmie Azjatyckiego Cukra, chciałam go mieć.


Poza tym wiecie że uwielbiam różowe włosy. Oj tak, jak usłyszałam o farbie to było od razu - kup :) a Agnieszka dorzuciła parę gratisów :) Dziękuję Ci


II paczka - wtorek

To samo co wyżej. Tak długo szła pierwsza paczka że razem z Agą uznałyśmy, że zwyczajnie zaginęła. Aga posłała drugą. Tak się akurat złożyło, że moja Sister ma za parę dni urodziny i akurat sprezentowałam jej tę część paczki.

Poza tym musiałam ją szybko otworzyć po coś w niej latało...otwieram i oczom nie wierzę..


suisai - peeling enzymatyczny. Nawet w snach nie myślałam, że będę miała okazję go wypróbować.


Trochę pomieszałam próbki między jedną a drugą paczką ale już dokładnie nie pamiętam co w której było :P

Aga Love you :*

dziękuję

III paczka - środa

W sumie to już miał być koniec ale całkiem zapomniałam że Blanka też coś dla mnie miała:


do tego masa próbek, a dokładnie 20 :)


dziękuję Blanka :)

Na poczcie czeka jeszcze coś dla mnie bo nie zdołałam odebrać w piątek. 
Teraz to już nie wiem co to.

Co sądzicie o zawartości moich paczek? Bo ja jestem mega zadowolona.

Dziękuję Dziewczyny :*

piątek, 21 marca 2014

Podchwytliwe pytanie - "znajdź babcię"

Witajcie,

Dziś krótko i na temat. Znalazłam dziś rano w sieci taki link. Zainteresował mnie na tyle że postanowiłam słowo o nim tu napisać. 

Na pierwszym zdjęciu są 3 kobiety oraz troje bobasów. Jedna z nich jest babcią.
Która?
Potraficie wskazać od razu? Ja absolutnie nie.

Tu macie więcej zdjęć:

http://joemonster.org/art/26926/Znajdz_babcie_

Po późniejszych zdjęciach rzeczywiście coś tam widać różnicę ale na pierwszym ja nie widzę różnicy.

Nie pierwszy raz spotykam się, że Azjatki wyglądają niezwykle młodo.
Co się do tego przyczynia? Geny, sposób odżywiania, sposób pielęgnacji (szeroko opisany na kanale Azjatycki Cukier), masaże .... a może mają jakieś specjalne składniki, specjalne kosmetyki którymi się nie chwalą :P

Ja w każdym razie chcę wiedzieć. Znacie odpowiedź?

poniedziałek, 17 marca 2014

Aktualizacja pielęgnacji cery - wersja na noc

Witajcie,

Zdałam sobie sprawę, że dawno nie było u mnie aktualizacji pielęgnacji.
Co używam i jak się sprawdza o tym już na poniżej.

Ogólnie rzecz biorąc znowu trochę chaosu. Niestety, moja cera ma jakiś dziwny okres.
Poza tym myślę, że to też wina braku czasu (pobudka 6:30 powrót z pracy godzina 18) oraz stres. 

Są jednak pozytywy - wróciłam do ćwiczeń (w końcu) i bardzo zwracam uwagę na to co jem.
Ale przejdźmy do sedna...

Wieczorna pielęgnacja:

Postawiłam na ciężki kaliber - Locacid i Acne derm
Myślę także by nieśmiało powrócić do Atredermu ale póki co pewna osóbka z Japonii przypomniała mi że mogę go stosować przecież na ciało (dzięki, Aga :))

Acne derm to nowość którą używam dopiero od paru dni. I powiem szczerze już powoli się zakochujemy w sobie.

Ogólnie wyznaczyłam tym dwóm produktom funkcje:



Gdy moja skóra potrzebuje odpoczynku, przez parę dni używam serum Kiehl's lub kremu zmodyfikowanego olejami Sylveco (którego de facto zostało już bardzo mało).

Pod oczy upodobałam sobie ostatnio - masło shea ponieważ Decubal dziś dobił dna konkretnie. Jeden z moich trafniejszych kremów pod oczy. Gdyby nie zachwalany przez Urbi Estee Lauder pewnie bym się na niego skusiła (dzięki Urbi ;-))

Do mycia twarzy używam dwóch rzeczy:

Normaderm Vichy i Clarisonic Mia



Obie te rzeczy przyczyniają się do lepszego stanu cery. Normaderm chwaliłam już wiele razy a Clarisonic opiszę za jakiś czas szerzej. Póki co, trudno mi opowiedzieć się czy jestem za czy przeciw. Po prostu przemilczę. Musimy się bliżej poznać rzecz jasna.

Nie używam peelingów na ten moment. Moja skóra dostatecznie się złuszcza powyższymi preparatami by ją jeszcze czymś podrażniać.

Podsumowanie...

Nie jest tego dużo. Wprowadziłam minimalizm w kosmetyczne. Póki co się udaje choć zauważyłam ostatnio że bardzo dużo kremów do twarzy kupuję. Więcej, niż zdołam zużyć.

Więc dziś jedną z perełek którą już miałam w ręce odłożyłam. Jestem z siebie dumna.

Jak wygląda Wasza pielęgnacja? Czy coś powinnam wprowadzić?

Czekam na jakąś promocję wody Uriage, bo bardzo mi za nią tęskno :)

Pozdrawiam

niedziela, 16 marca 2014

Moja cera na przestrzeni lat - krótka historia

Witajcie,

Dziś krótka opowieść na temat tego co używałam w poprzednich latach na twarz i jak ona się zmieniała na przestrzeni tych 10 ostatnich lat. Może kogoś (młodego) to zainspiruje..

wiek nastolatki do początków 20-latki

Tu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, miałam piękną cerę, bezproblemową. Może to też wynika z tego że (na tamtejsze warunki) nie miałam dostępu do większości kosmetyków, w tym podkładów - funkcjonowały kosmetyki np. z targu, których nie chciałam i powoli wkraczał Avon (mojej koleżanki mama była nawet konsultantką). Umówmy się - nie miałam też wtedy tyle kasy żeby sobie na takie rarytasy pozwolić.

A ja że nie miałam co ukrywać na twarzy to po prostu tego nie robiłam.
Tusz do rzęs to było narzędzie które wówczas używałam oraz pomadka ochronna (uwielbiałam Bebe, które Tata przywoził mi z Niemiec).


A teraz najlepsze, do ochrony cery używałam najzwyklejszego kremu Nivea Soft.
Tani jak barszcz, duże opakowanie, moja cera piękna.
Tego kremu używałam naprawdę bardzo długo. Myślę, że tak do 22 roku życia jeszcze u mnie funkcjonował. W tym względzie nie miałam żadnych problemów. Nawet pamiętam jak dziś slogan z reklamy - "jak ciepły letni deszcz".


Także tu apel do młodych dziewczyn - nie musicie to nie nakładajcie na siebie zbyt wiele.
Błąd oczywisty jaki popełniałam to opalanie się ale to myślę większość z młodych osób uwielbiała opaleniznę.

Moja ówczesna cera rzeczywiście tłusta ani mieszana nie była. To typowo sucha cera bez problemów (dlatego też Nivea Soft z parafiną się sprawdzał). Ale na całe szczęście młode teraz osoby mają dostęp do dosłownie wszystkiego (i pieniężnie i dosłownie) co na tamte lata było naprawdę ciężkie.

wiek dwudziestoparolatki do około 25 latki

Poznałam co to zło zwanym Sephora i nałogowo tam zachodziłam. Pojawiły się pierwsze podkłady (kupiony na wyprzedaży w Sephora ale niestety nie trafili w moje gusta).
Cerę pielęgnowałam Clinique 3 kroki i ten zestaw był naprawdę świetny. Kupowałam jeden za drugim. Niestety w pewnym momencie moja cera zaczęła się zmieniać i niestety 3 kroki to już nie było to. Miałam do niego jeszcze kilka podejść jeszcze ale z marnym skutkiem. Może jeszcze do niego wrócę bo efekt skóry po tych kosmetykach był naprawdę super.
Makijaż to dalej tusz do rzęs ale teraz już zaczęłam pozwalać sobie na coś lepszego (w końcu już pracowałam, nie mieszkałam z rodzicami).
Sephora to był mój drugi dom. Pierwszy flakonik perfum Dior Pure Poison, pierwsze błyszczyki Smashbox O-gloss (te które na ustach robiły się różowe, pamiętacie), albo pierwsze powiększające usta (ja akurat miałam z Sephory ale wtedy lawina tego typu produktów zalała rynek).


Pod koniec tego okresu zaczęły się moje problemy z cerą, trądzik różowaty, jakieś niedoskonałości, rozszerzone pory itp. Tu Was odsyłam do posta na temat trądziku różowatego. Ogólnie był koszmar bo po tylu latach pięknej cery nagle się okazało że jest w mega złym stanie. Trafiłam do dermatologa (po bardzo długim czasie męczenia się i samoleczenia) i rozpoczęłam walkę z trądzikiem.

Ogólnie od tamtego okresu zaczęłam poszukiwać podkładu, testowałam niezliczoną ilość i w każdym wyglądałam jak maska. Chciałam subtelnie podkreślić moją (jeszcze) świetlistą cerę. Pamiętam, że ku ideałowi skłaniał się Pharmaceris. To produkt godny polecenia na Polskim rynku.

 Nawet te mega drogie podkłady wydawały mi się wtedy za ciężkie dla mnie. Ogromny problem miałam z doborem koloru. Wszystko na mnie wyglądało zbyt ciemnie lub zbyt pomarańczowo.

Odpuściłam ... i wtedy wkroczył kolejny rozdział ... azjatyckie kosmetyki a w nim kremy BB

od koło 26 latki do teraz

Gdy użyłam pierwszego kremu BB (wszyscy go znają Skin79 różowy) pomyślałam, że w końcu coś pasuje do mojego koloru skóry. Nie wygląda jak maska, stapia się ze skorą, wygląda w miarę naturalnie. Wkroczyłam w świat Azji, byłam zafascynowana ile można ciekawych się rzeczy dowiedzieć. Trafiłam na vlog Basi Azjatycki Cukier. Obejrzałam jej filmy jednym tchem i czekałam aż znowu coś nagra. A jak nie nagrywała to oglądałam poprzednie. Przeglądałam strony Tony Moly, kupowałam, testowałam. Mogłam sobie pozwolić na różne kosmetyki ściągając je aż z Azji. Był wtedy znany blog Mllou o której po jakimś czasie słuch zaginął.

Poznałam kosmetyki samorobione - Biochemia Urody i złożyłam moje pierwsze zamówienie na tonik kwasowy. Pamiętam jak dziś jak go kręciłam w domowym zaciszu.

To był piękny czas. Skóra powoli odzyskiwała stan równowagi. Prawie wyleczony trądzik lecz pojawił się kolejny problem - starzenie się skóry, pierwsze zmarszczki.
Od tej pory testuję, katuję skórę retinoidami, kwasami itp. 
Uczę się codziennie jak dbać o skórę, na co zwracać uwagę, co jeść.

Aktualna pielęgnacja to opowieść na oddzielny post.

Jak Wam się podobała opowieść? Jestem ciekawa jak to w Waszym przypadku wyglądało
Pochwalcie się.

czwartek, 13 marca 2014

Mac pigment - kolor Melon

Witajcie,

Produkt, który skradł moje serce to Mac pigment, cień sypki.
Choć tego typu cieni nie znoszę (chyba każda z nas zna osypywanie się cieni) to jednak spójrzcie jak ten kolor się mieni:

kolor nazywa się Melon i jest po prostu boski. Choruję na niego od zeszłego roku i nadal nie ma go w moich zbiorach :(
Możecie także zobaczyć jak wygląda makijaż z tym cieniem:

http://www.makeupandbeautyblog.com/mac-makeup/mac-unsung-heroes-melon-pigment/

To jeden z tych kolorów który można nazwać pełnowymiarowym - nie ma określonego koloru, zależy ile nałożysz, gdzie spojrzysz, taki ma kolor:


A w opakowaniu co dziwne wygląda inaczej ...

http://www.makeupandbeautyblog.com/

W tym roku będziesz mój ...

Jeżeli któraś z Was go ma i chcę się ociupinką podzielić (za opłatą oczywiście) to jestem chętna.

Może znacie jeszcze jakieś pigmenty z Maca w którym mogłabym się zakochać?



wtorek, 11 marca 2014

Kiehl's Midnight Recovery Concentrate

Witajcie,

Produkt o którym dziś napiszę słowo nie ma zbyt wielu recenzji jednak każda pojedyncza recenzja jest pozytywna.

Pokusiłam się będąc w zeszłym roku w Niemczech, na poproszenie o próbki. Chyba jako osoba ledwo mówiąca po angielsku, otrzymałam 3 próbki po 2 ml więc miałam okazję skorzystania 6 ml produktu.

To mi wystarczyło by się z nim zakochać.

Przedstawiam Wam niezwykle drogi lecz świetny produkt - serum-olejek Kiehls'


Jedną z ważniejszych kwestii zanim wydacie tę straszną kwotę to zużycie. Próbki które miałam w zeszłym roku starczyły mi chyba na 1,5 m-ca. W listopadzie zaczęłam się rozglądać za produktem.

Jakieś 4 tygodnie temu otrzymałam serum i zaczęłam go używać. Nie stosuję go codziennie - na przemian ze zmodyfikowanym kremem sylveco oraz Locacidem.


Konsystencja bezbarwna, oleista, aczkolwiek lekka. Z powodzeniem można by było go stosować na dzień. Zapach nie do opisania - kwiatowy, unikalny.


Nie musicie się też martwić że zużyjecie go po terminie ważności bowiem po otwarciu macie 18 miesięcy.

Dla tych co znają trochę języki obce, opis z pudełka:

oraz skład dla dociekliwych:


Podsumowując...

jestem za tym aby zanim się wyda na kosmetyk nie wiadomo jaką kwotę (co przykładem było użycie kremu Chanel z niezbyt fajnym skutkiem potem) warto prosić o próbki.

Z tym serum problem jest dostępność ale widziałam na allegro jakiś czas temu próbki do kupna. 

Ja jestem zadowolona z używania tego serum. Pamiętam, że używając go już w Niemczech byłam onieśmielona niestety ciągle nie przekonana by wydać taką kwotę.

Starajcie się szukać po portalach - może akurat ktoś będzie chciał sprzedać.

Tak czy owak - warto.

Czy macie jakieś w swoich zbiorach kosmetyki drogie które kompletnie się nie sprawdziły? Ile jesteście w stanie wydać na kosmetyk?

niedziela, 9 marca 2014

Banalne zastosowanie niedawno zakupionych olejów

Witajcie,

Długo mi zajęło przekonanie się do olejów w pielęgnacji. Czytałam co chwilę po blogach jakie to cudowne ich używanie. Dziewczyny używały ich w różny sposób ale przede wszystkim bezpośrednio na twarz jak i olejowanie włosów.



Jeżeli chodzi o tzw. olejowanie włosów to ten sposób u mnie się kompletnie nie sprawdził. Nie to że musiałam włosy umyć kilka razy (!!!) to jeszcze nie czułam kompletnie żeby zmieniło to mój stan. Odpuściłam po razach a resztę olejku wykorzystuje czasami na końce włosów.

A jednak znalazłam sposób i to całkiem przypadkiem akurat do włosów i powiem Wam że chyba pierwszy raz jestem aż tak zadowolona z efektów jakie daje taka mieszanka. 

Po filmie FoodDrugAndCosmetics zrozumiałam w czym tkwi sekret w działaniu odżywek i masek. Wzięłam do ręki maskę proteinową i dolałam jej olejki - avocado i macadamia.
Takim oto sposobem stworzyłam dla siebie produkt idealny.



Konsystencja od razu zrobiła się ze zbitą w kremową. Włosy, po użyciu takiej maski, kompletnie nie mają suchych końców, są lśniące. Po wszystkim zabezpieczam końcówki czymś do tego przeznaczonym.

Jak widać maski zostało mi na jedno użycie i muszę koniecznie lecieć po nowe opakowanie.

....

Drugim moim mieszańcem który mnie bardzo miło zaskoczył to krem sylveco. Ten tłuścioch którego ciężko było rozsmarować. Bardzo zbita konsystencja którą chciałam także zrobić bardziej gładką. I się udało.



Dodałam parę kropel olejków macadamia, avocado oraz marchewkowego.


I myślałam że użyję go tylko dzień, dwa, bo później będzie mnie zapychał od nadmiaru dobroci.

Skóra rano wygląda rano tak świetnie że nie mam ochoty przerywać kuracji tą mieszanką. Oczywiście dam Wam znać po skończeniu czy rzeczywiście było tak super. 

Czy Wy czasem bawicie się w lekkie modyfikacje kremów? Służą Wam olejki? 
Jeżeli tak to jakie jeszcze polecacie?

wtorek, 4 marca 2014

Moja pierwsza Baby Lips

Witajcie,

Trzymając się zeszłotygodniowej passie pomadek .... dziś przedstawiam Wam nabytek o którym było głośno (!!!) w blogosferze. 

Kiedy nie maluję ust na ciemnie kolory, nakładam po prostu błyszczyk, pomadkę bezbarwną lub jakiś balsam do ust.

Ostatnio korzystając z szumu jaki powstał przy pomadkach Baby Lips, stwierdziłam że spróbuję.

I tak o to przy okazji promocji w Super-Pharmie zakupiłam ją za 6,99 zł (nie żeby cena 9,90 mnie odstraszyła ;)

Skusiłam się na kolor dzięki Anne-Mademoiselle którą polecała ją a efekt na ustach bardzo mi się podobał. Efekt możecie zobaczyć TUTAJ.

Nie muszę zdjęcia powielać ponieważ u niej w zupełności oddaje subtelny efekt jaki daje ta pomadka.

Czatowałam też na inny kolor ale niestety go nie odnalazłam. Jak to ja, chciałam kolor śliwkowy :P


Kolor jak widać bardzo delikatny, kolor ust, po przyglądnięciu się widać "jakieś drobinki" aczkolwiek przy użyciu jej na ustach kompletnie drobinek nie widać. 


Efekt na ustach to bardzo ładne, nienachalne podkreślenie.

Czy efekt utrzymuje się na długo? Nie mam zielonego pojęcia ponieważ mam wrażenie że znika szybko z moich ust i sięgam po nią dość często.

No nic, pozostaje kwestia że moje usta są mega wymagające ale z tej pomadki jestem niezmiernie zadowolona bo rzadko która pomadka daje ładny efekt podkreślenia ust bez możliwości przerysowania ich.

Skuszę się na pewno jeszcze na jakiś kolorek jak tylko będę miała okazję.

Jestem ciekawa czy Wy jesteście zadowolone z tych pomadek? Czy może macie jakiś innych swoich ulubieńców?

poniedziałek, 3 marca 2014

Skromne zakupy z DM

Witajcie,

Krótko zwięźle i na temat czyli o zakupach jakie poczyniłam będąc przy okazji w Cieszynie.
Korzystając z pięknej niedzielnej pogody wybraliśmy się na rynek do naszej ulubionej pizzerii.

Nie byłabym sobą gdybym nie wstąpiła na sekund pięć do DM. Niestety drogerie przenieśli i trzeba kawałek przejść lub przejechać.

Drogeria jest nieco większa od tej co była na centrum. Droga jest prosta i to kwestia 15 min przejścia na piechotę.

A o to co kupiłam:


Oczywiście parę żeli wpadło. Standardowo.


coś do włosów - odżywka dla Teściowej, szampon dla mnie. Już dawno chciałam wypróbować szampon Alverde.

Masło do włosów. Zobaczymy jak u mnie się sprawdzi

Skusiłam się także na krem oraz na BB krem. Tusz do rzęs był produktem w 100% zaplanowany.

Było skromnie i tak miało być. 

Co sądzicie o moich zakupach? Miałyście któreś z tych produktów?

sobota, 1 marca 2014

Sylveco - kremy do twarzy

Witajcie,

Kremy Sylveco (razem z balsamem do ciała, pomadkami) dostałam na ubiegłorocznym spotkaniu Blogerek ze śląska.

Kremy czekały na swoją kolej. Ja czytałam kolejno pojawiające się recenzję. Praktycznie każda zachwalająca działanie kosmetyków. 

W porę się zorientowałam że tak bogate składnikowo kosmetyki nie mają długiego terminu ważności. W ostatnim (do użycia w normalnym trybie kosmetyków) zorientowałam się i otworzyłam oba na raz.

Krem nagietkowy od razu przy pierwszym użyciu - oh no, za bogaty. Niestety mega tłusty, nadawał się tylko do ciała, włosów. Twarz, ale tylko na noc, w celu ukojenia skóry kuracją retinoidami.



Jedna z trzech zmian dotyczących moich włosów zmienił je nie do poznania jest właśnie kremowanie ich kremem Sylveco nagietkowym. Zapomniałam już co to są przesuszone końcówki, rozdwojone. Mogę spokojnie zapuszczać włosy.




Krem ten także poprawił znacznie stan mojego dekoltu. Wcześniej (i tu się przyznaje bez bicia) nie zwracam na to za bardzo uwagi. Odkąd zaczęłam o niego dbać widać znaczną różnicę. Lubię go stosować na dzień bo na dekolcie daje tzw. "glow" i z pewnością w te wiosenne i letnie odsłanianie dekoltów się przyda.




Sylveco nagietkowy także przysłużył się w pielęgnacji ciała. Która z nas nie zna problemu z goleniem nóg. Bardzo ładnie koi zaczerwienia. Stopy po kremie nałożonym na noc także czują się wspaniale.




Na twarz nakładany jest niezwykle rzadko. Jest za tłusty, rano widać jak mojej skórze jednak się to nie podoba. Jedyne co dobre to nakładany pod oczy, choć póki co zauroczona jestem nakładaniem masła shea.



Czy kupię ponownie? Ciągle to będę powtarzać do znudzenia - jak tylko wykończę to co mam to myślę że wrócę do niego. Choć wiecie, lista moich marzeń jest nieskończona.
Krem w bardzo dobrym składzie, o bardzo dobrym wpływie dla naszej skóry jednak nie do mojej cery mieszanej. 

Drugim kremem jaki przyszło mi testować był krem brzozowy.
Wiązałam z nim duże nadzieje. Teraz okres zimowy już prawie się skończył i póki na zewnątrz było zimno to krem się spełniał. Skóra dobrze czuła się na zewnątrz. W pomieszczeniach utrzymywał się mat. Gdy tylko zrobiło się trochę cieplej poczułam że moja skóra jednak chce czegoś lżejszego.




Czy kupię ponownie? Chyba inną wersję dla odmiany na przyszły sezon jesienno-zimowy. A może już teraz :P



Podsumowując

Kremy godne polecenia, uwagi dla osób borykających się z suchą skórą. Z pewnością znajdziecie ukojenie, zaspokoicie swoją skórę z pewnością.
Nie do końca myślę sprawdzi się na cerze mieszanej i tłustej. Co do tłustej mam pewność co do mieszanej to metoda prób i błędów.
Piękne składy, naturalne, co teraz praktycznie jest na topie i powinno być cenione ze względu na fakt ile na siebie pakujemy środków chemicznych.
Ponadto ceny kremów są dość przystępne (może to nie jest Nivea za 10 zł ale jakość nieporównywalna).
Wydajność tych kremów jest ich dużym atutem aczkolwiek wiecie - po otwarciu ten pierwszy ważny jest 3 miesiące, ten drugi 6 miesięcy. 

Dla kobiet ze śląska informacja że w Zielonej Mydlarni w centrum Katowic są do nabycia produkty tej marki.

Miałyście te kremy w swojej kosmetyczce? Jak je oceniacie?

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU