środa, 19 września 2012

Kosmetyczne (i nie tylko) ciekawostki


Witajcie,

Uwaga Uwaga – niektóre treści poniżej mogą być kontrowersyjne.

Generalnie moje zamiłowanie do buszowania po internecie ogranicza się raczej do spraw związanych z pracą lub kosmetyką. Na resztę brak mi obecnie czasu. Ale że dziś mój luby postanowił wyjść to wpadł w moje łapki złowieszczy komputer.

Przy okazji szukania tego i owego natknęłam się na stronę --> http://szczekaopada.pl/

Wyszukałam co ciekawsze (!) kosmetyczne (i parę innych) wiadomości na które opadnie Wam szczęka. Wszystkie poniższe zdjęcia skopiowane zostały ze strony szczeka opada.pl
Ile w nich prawdy?

Pozdrawiam i miłej drugiej części tygodnia 


wtorek, 18 września 2012

Go Blonder Frieda Spray czyli jak zostać blondynką

Witajcie,

Wiecie że co jakiś czas mam chęć zobaczyć się w blond. Ta chęć przeradza się w czyn i w tym celu zakupiłam coś takiego ...


cena regularna prawie 60zł ałć :/ ale w promocji można nawet za 40zł (Rossmann)

Opis i wszystko co ważne wkleiłam poniżej


Przemilczę opis "formuła z cytrusami i rumiankiem"

Podeszłam do niego z rozwagą bo włosów w kolorze takim jak na poniższym zdjęciu nie mam ale chciałam je nieco rozjaśnić bez konieczności używania drażniących środków


Stan moich włosków przed kuracją prezentował się tak...


Jestem właśnie po tygodniu użytkowania ale to jeszcze nie jest zamierzony efekt (zdjęcia wkrótce).

Czytałam o produkcie tak skrajne opinie że bałam się go na włosy dać. Najbardziej przeraziła mnie opinia że włosy ciągnęły się jak guma!

Po tygodniowej kuracji włosy są w takiej samej kondycji jak i przed. Jeżeli chodzi o rozjaśnienie to nabrały delikatnych złotych refleksów.

Wiem, że część dziewczyn zrezygnowało z rozjaśniacza na rzecz tego środka i można znaleźć naprawdę wiele zdjęć mocno rozjaśnionych włosów.

Jestem ciekawa czy miałyście do czynienia z tym lub podobnymi środkami (np. Balea czy Joanna) i jakie były efekty.

Pozdrawiam i do następnego

niedziela, 16 września 2012

Moja historia ... trądzik różowaty


Witajcie,

Podstawą każdej pielęgnacji jest odpowiednio dopasowane kosmetyki. W przypadku trądziku różowatego są odpowiednie maści i leki. Ja jakiś rok temu kiedy już nie umiałam sobie z tym poradzić udałam się do dermatologa. Usłyszała diagnozę: „Trądzik różowaty”. Cierpiałam przez niego naprawdę długi okres czasu nie zdajając sobie sprawę że leczenie i diagnoza mogą być takie oczywiste. Mój trądzik jest następstwem maści które używałam – clobederm.  Nawet dokładnie nie pamiętam jak się zaczęła moja przygoda z tym lekiem ale wiem jedno – doprowadziła moją skórę wokół ust i na brodzie do opłakanego stanu. Każda ekspozycja na słońcu powodowała wysyp różowatego odcienia z wysypem małych krosteczek. Możecie sobie wyobrazić jak to wyglądało okropnie.

Lekarz przestrzegł mnie że leczenie może trwać trochę czasu a sam trądzik będzie się nawracać.
W zeszłym roku dostałam obrzydliwie śmierdzącą maść w kolorze stalowym do stosowania na noc, a na dzień miałam stosować Metronidazol. Samo leczenie było tanie – maść na noc -5zł, lek na dzień – koło 12zł.
Poniżej zamieszczam skład na moją maść na noc. Ale każdy lekarz dermatolog będzie znał jego skład.


sama maść wygląda tak...


Do tego dostałam jakieś tabletki które nazwy nie pamiętam. Lekarz zabronił kategorycznie mechanicznego złuszczania twarzy, opalania, drażniących kosmetyków. Na początku miała wysyp totalny. Niczym się nie dało tego ukryć. Zaczerwienienie było i tak widać a pod słońce można było ujrzeć moją chropowatą powierzchnię twarzy. Po miesiącu stałego użytkowania wyżej wymienionych kosmetyków moja skóra powoli wracała do normy ale niestety gdy tylko odstawiałam je na bok – trądzik powracał. Lekarz mówił – leczenie długie i żmudne – często z nawrotami. Jako drugą maść otrzymałam Rozex która już była nieco droższa- koło 25zł. Maść na noc ciągle ta sama.

Mimo tego że moja skóra borykała się z trądzikiem różowatym zafundowałam jej w zeszłym roku kurację kwasową. Był to dobry pomysł? Skóra się oczyściła a używanie filtrów i tłustych kremów bardzo pomogło.

O skórze naczyniowej dowiedziałam się przy zabiegach kwasami kiedy to Pani po naciśnięciu na mój policzek powiedziała – ojoj. A później wyjaśniła mi czym się taki rodzaj skóry charakteryzuje.
Nie używałam nigdy na stałe kosmetyków przeznaczonych typowo do skóry z trądzikiem różowatym i naczyniową dostępnych w aptekach czy sklepach. Moja walka z trądzikiem opierała się wyłącznie na ww. lekach i maściach ze ścisłego przepisu lekarza. Standardowo używałam kremów do innych problemów a obecnie ją tylko i wyłącznie nawilżam i odżywiam. Pamiętam cały czas o filtrach i albo jest to typowo filtr do twarzy albo po prostu krem BB. Pamiętajmy że cera naczyniowa i z trądzikiem wymaga filtrów bo jest wrażliwa na promienie.
Poniżej jeden z typowych, uniwersalnych kremów który chyba nie ma negatywnych opinii na rynku.


lub jakiś typowy filtr 




Do mycia twarzy powinno się używam mało drażniących kosmetyków – ja na przemian z Normadermem od Vichy używam J&J żelu do mycia (ten sam który otrzymałyśmy w paczuszkach od tej firmy).
Oczyszczanie skóry powinno być delikatne – wszystkie peelingi mechaniczne odpadają. Do tego też się nie stosuję i taką formę stosuję oczyszczania. Moja skóra tego wymaga i ja jej to dostarczam. Mimo tego wszystkiego po roku czasu mogę stwierdzić że moja skóra jest w zdecydowanie lepszym stanie niż była rok temu a ostatnia zmiana pielęgnacji wyszła jej zdecydowanie na dobre. I mimo tego że trądzik co jakiś czas daje o sobie znać (w postaci małych krostek różowych na brodzie ze specyficznym zaczerwieniem) to mam cały czas maść która mi pomaga. Niestety szkoda tylko że tak późno zajrzałam do dermatologa.
Dobre określenie typu cery to połowa sukcesu.

 ***
Polecam Wam blog który całkiem niedawno odkryłam ... http://kosmostolog.blogspot.com/
na którym wkrótce pojawi się post właśnie dotyczący trądziku różowatego i skórze naczyniowej. Poza tym znajdziecie tam wiele przydatnych informacji na temat pielęgnacji skóry.
***

Czy macie podobne doświadczenia z cerą?

Pozdrawiam

poniedziałek, 3 września 2012

Versatile Blogger Award

Witajcie,

Dziś chciałabym Wam nieco przedstawić moją osobę. Miałam już to zrobić ostatnio ponieważ dokładnie 20 sierpnia 2011r. ukazał się pierwszy post - powitalny ale jednak się ukazał. 
Jednakże ta data też zbiegła się z moim pięcioleciem zawodowym w firmie w której obecnie pracuję. 

Miałam dwa powody do świętowania.

Do tego zostałam wyróżniona przez Silverose jako blog który zasługuje na wyróżnienie. Dziękuje :)

Zasady:
Nominuj 15 blogów, które twoim zdaniem zasługują na wyróżnienie.Poinformuj nominowanych blogerów o tym fakcie.Napisz o sobie 7 rzeczy, których inni nie wiedzą.Podziękuj blogerowi, który cię nominował i dołącz do posta obrazek Versatile Blogger Award.




( tu pojawi się zdjęcie mojej dużej łąki za oknem wraz z lasem tylko pogoda musi mi na to pozwolić)










Wyróżniam wszystkie dziewczyny które zostawiły komentarze pod moimi postami. Każdy komentarz cieszy mnie jak dziecko!

Dziękuję :*

niedziela, 2 września 2012

Niedzielny post - ciasteczka, Caudalie, Lierac

Witajcie,

Takie posty stają się powoli tradycją :P

Dziś kolejny leniwy post - niedzielny. 

Oczywiście nie obeszło się bez pieczenia ...


wyrabianie ciasta niesamowicie mnie uspokaja i koncentruję się na tym a nie na problemach i to jest duży plus pieczenia. Poza tym popołudniu miałam małego gościa który spałaszował wszystko. 

Porządkowałam też trochę moje próbki i znalazłam tam próbki firmy Lierac. Znacie tę firmę? Warto wypróbować?
Fluid otwarłam od razu i co mnie rzuciło na kolana to zapach który jest bardzo mocny (takie mocne perfumy). Niestety czego mogłam się spodziewać to kolor - ciemniejszy od mojej skóry. Jeszcze żaden produkt (oprócz kremów BB z Azji) nie przypasował się do kolorytu mojej cery.


Zabrałam się też za testy próbek od Caudalie ...




Powyżej na zdjęciu widać 3 sztuki: maseczka, fluid oraz peeling.

Szukam też ciekawej toaletki a inspiruję się katalogiem IKEA


Szukam czegoś małego i zgrabnego. Zrobiło się u mnie trochę miejsca (jakiś metr) po zmienia tv na nowszy model. Niestety w tym katalogu nic nie znalazłam więc muszę osobiście się do tego sklepu pofatygować.

Jestem ciekawa jak Wy lubicie spędzać niedziele? Moje dni są ostatnio bardzo nerwowe dlatego w weekend staram się odizolować od wszystkiego - zamknąć się i odetchnąć.

Ściskam Was gorąco!

sobota, 1 września 2012

Testy Dr. Hauschki


Witajcie,




Jakiś czas temu pisałam Wam o moim zainteresowaniu marką Dr. Hauschki. Żeby zaspokoić nieco moje zainteresowanie zakupiłam kilka kultowych produktów z ich serii. Są to miniaturki które można kupić albo na ich stronie albo w wybranych aptekach (także podanych na ich stronie).

Niejednokrotnie się już przekonałam że kupowanie pełnego wymiaru kosmetyku nie idzie w parze z moim portfelem. I dlatego od jakiegoś czasu staram się uważnie badać i kontrolować zakupy, stosować a’la project denko. Kosmetyki które mi nie posłużą oddaję w dobre ręce (tak aby jeszcze termin ważności był dobry). W takim systemie pozbyłam się już szeregu kosmetyków na które liczyłam że stanie się cud i moja skóra je polubi, i w obecnym czasie mam już tylko to co zużywam na bieżąco (oraz nie otwarte próbki i minitubki).

Ja moje kosmetyki kupiłam w aptece. Przypadkowo okazało się że apteka z którą sąsiaduje moja praca ma te kosmetyki w swojej ofercie i to w całkiem pokaźnej kolekcji. Nie omieszkałam więc zaopatrzyć się tam w parę sztuk do wypróbowania. Kolejny raz muszę pochwalić w tym miejscu tę markę za stworzenie właśnie takich mini tubek.

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU