piątek, 30 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011



 Witajcie,

Jutro każda z Was będzie witać nowy rok. W takim razie przyszedł czas na podsumowanie tego co w tym roku kosmetycznego się zdarzyło.
Dla mnie ten rok był naprawdę wyjątkowy – nie tylko pod względem kosmetycznym. Dlatego też mam nadzieje że przyszły będzie jeszcze lepszy (na to się zapowiada).

Pierwszą i najważniejszą kwestią którą nie mogłabym pominąć to fakt że w tym roku poznałam magię youtuba i blogów. Wiem, że może trochę późno ale dokładnie w połowie roku jakimś dziwnym trafem znalazłam się na kanale „azjatyckiego cukru” i tak mnie to wszystko wciągnęło że sama cały czas myślę o nagrywaniu filmików. Dzięki youtubowi poznałam świat ludzi z Azji, Stanów i innych krajów w Europie.
Aż pod koniec sierpnia stwierdziłam że zacznę prowadzić bloga. Nie dla kogoś ale dla siebie. „Może ktoś zajrzy” - myślałam. No i zajrzał. Pozdrawiam serdecznie i gorąco ściskam pierwszą osobę na moim blogu - Panią Silverose z bloga http://dailylifepleasures.blogspot.com/
I tak moja przygoda z blogiem dzięki tej Pani ruszyła. Może nie mam tysiąca obserwujących ale nawet nie wiecie jaką mi radość sprawiała każda dodana osoba. Wielkie dziękuję.

Kosmetyki azjatyckie zaczęłam od używania kremu BB skin79 (ten różowy). Kupiłam wtedy próbkę 5ml żeby spróbować. Zaraz później zamówiłam Ginverę ale paczka szła już 3 tygodnie. Niestety (dla mojego portfela) zakochałam się w tych kosmetykach i używam ich po dziś dzień. Chodzi mi tu też o inne kosmetyki azjatyckie. Nie zawiodłam się jeszcze na żadnym. Wiem, nie kupuję ich tonami ale to co mam jest naprawdę warte ceny.

Skoro jesteśmy przy pielęgnacji to warto wspomnieć w tym miejscu że właśnie kiedy rozpoczęłam moją przygodę moja skóra była w opłakanym stanie. Dermatolog przepisał mi maści które sumiennie użytkowałam przez 3 miesiące. Problem z trądzikiem zniknął ale niestety zostały plamy. Do tej pory poddawałam się zabiegom kosmetycznym mechanicznym typu microdermabrazja czy peeling kawitacyjny. Aż wysłuchałam Pani Megilounge http://www.youtube.com/user/megilounge która uświadomiła mnie w kwasach. Zbiegło się to w czasie mojego uświadamiania o kosmetykach typu „zrób to sam”. I tak o to mogę z czystym sumieniem powiedzieć – nie ma się co bać kwasów. Moja skóra powoli wraca do stanu z czasów świetności choć wiem że już nigdy nie będzie taka sama. Kwasów nie oddam!

No to zostaje kwestia makijażu. Dlaczego ten rok jest wyjątkowy dla mnie? Ponieważ tak naprawdę dopiero od tego roku zaczęłam normalnie egzystować. Pod koniec zeszłego roku przeszłam terapie związaną z farmakologią (przyjmowałam leki 3 razy dziennie po 3 tabletki i do tego duża dawka leków przeciwbólowych) i zabiegową. Przed tym okresem niestety nie było dnia żebym nie zwijała się z bólu. Same rozumiecie że w takim stanie człowiek nie myśli o pielęgnacji, makijażu nie mówiąc już o jakichkolwiek wyjściach z domu. Dlatego dopiero od paru miesięcy zaczęłam znowu myśleć o podrasowywaniem mojego wizerunku. I tak o to zakupiłam swoje pędzelki a teraz zanoszę się z kupnem jakiejś wypasionej paletki do makijażu (chodzi mi ciągle po głowie naked Urban decay).

Tak więc widzicie rok 2011 był – jeszcze jest – dla mnie pełen zmian pozytywnych. Oczywiście nie obyło się też bez negatywnych wiadomości (nie myślcie sobie że cały rok chodziłam z uśmiechem na twarzy).
Pozostaje mi życzyć Wam wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku 2012. Oby był dla Was tym czym dla mnie był 2011rok.

Całuję i ściskam :*

niedziela, 18 grudnia 2011

Tony Moly Expert HIALURONIC ACID BB krem - RECENZJA




Witam,



Lubicie kremy BB? Bo ja tak. Cenię je przede wszystkim za naturalny efekt.
Recenzję kremów BB zacznę od kremu który … praktycznie jest tylko kremem. Efekt jaki pozostawia jest tak subtelny że można by rzec – niewidoczny. Cera wygląda świetliście a przede wszystkim jest idealnie nawilżona. Niestety tylko dziewczyny z jasną cerą będą cieszyły się z jego uroków. Kolor jest bardzo jasny i daje bardzo jasny efekt na twarzy. Ponadto jeżeli ktoś ma dużo niedoskonałości i zaczerwienienia to raczej nie polecam używanie tego kremu. Raczej osoby o zimnej cerze na pewno go polubią. 

sobota, 17 grudnia 2011

Mini Haul'ik cz II

Witam,

Jak obiecałam tak robię - druga część relacji z zakupów. Kupiłam niewiele ale chciałam Wam powiedzieć po pierwsze że wyprzedaż z Sephory niestety wiąże z zamknięciem ich sklepu w samym sercu Katowic (przy ul. Piotra Skargi) stąd też wszystko jest 50%, a po drugie chciałam Wam polecić parę ciekawych i dobrych rzeczy właśnie w tym sklepie. Jeżeli ktoś jest z Katowic lub okolic to szczerze polecam zajrzeć. 



A więc to co kupiłam (od lewej):


BOXY z niespodziankami - zamienniki Glossy BOXA




Witam,

Już chyba każdy z nas zna takie coś jak glosy box. Jak ktoś nie wie to w telegraficznym skrócie – pudełko niespodzianka z próbkami i jednym pełnowymiarowym produktem (lub same próbki lub kilka pełnowymiarowych produktów). Zasada jest prosta – płacimy z góry za paczuszkę (ceny od 25zł do 55zł) i czekamy na Pana z poczty z przesyłką. Można wykupić jednorazową niespodziankę lub pakiet 3miesięczny, półroczny.


A teraz szybki przegląd tego co możecie znaleźć w Polsce.
Większość blogerek już miała okazję przetestować kissbox -> kissbox.pl
Koszt 25zł
A w środku pierwszego pudełka – lakier i 3 próbki
Opinia: większość ludzi niezadowolona, za taką kwotę oczekiwali czegoś więcej.

A teraz te nieaktywne na które czekamy aż nas zaskoczą
koszt 50zł
w środku 5 próbek luksusowych kosmetyków

koszt 29zł
w środku 5 mini produktów (brzmi jakby to miało być coś większego od próbki)

wersja na którą wszyscy czekają bo za zagranicą est bardzo lubiana i popularna
brak informacji o cenie ale też znajdziemy 5 kosmetycznych niespodzianek

znowu 5 mini produktów ale brak info o cenie

Jeszcze nie miałam okazji przetestować tych pudełek ale jestem ciekawa czy znajdziemy coś innego niż w kissboxie. Zagraniczne boxy są naprawdę bardzo wypakowane kosmetykami. Liczę na to że nasze nie pozostaną w tyle.

Znalazłyście jeszcze jakieś boxy? Co o nich sądzicie? Lubicie takie niespodzianki?

Pozdrawiam

wtorek, 13 grudnia 2011

BIOVAX - maseczka do włosów - RECENZJA



Witam,

Czasami warto zaufać i kupić tańszy kosmetyk. Ja zaufałam i kupiłam 4 szt. po 20ml maseczek do włosów BIOVAX.


Tak jak widać powyżej posiadam 4 próbki zakupione w aptece po 2,5zł za sztukę. Przy krótkich włosach spokojnie starczy na 2-3 razy.
Z farbowanych włosów zostały mi jeszcze końce (mam takie ombre hair) także mogłam jeszcze z czystym sumieniem użyć maseczki do włosów jasnych.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Mały HAUL'ik - Sephora i H&M cz. I



Witam,



Dziś przychodzę do Was z Haul’em zakupowym – Sephora i H&M.

W obu sklepach panują wyprzedaże. Próbowałam w H&M kupić sobie jakiś ciuch ale rozmiarów znaleźć w szale zakupów nie sposób.
A sephora ma 50% na cały asortyment ich marki a na pozostały asortyment 30%.
Niestety nie miałam dużo czasu więc zakupiłam zaledwie parę rzeczy. Jutro mam zamiar kontynuować zakupy bo dziś wpadłam tam naprawdę na chwilę. Polecam zajrzeć Wam do obu tych sklepów bo poza rzeczami na poniższych zdjęciach w H&M można znaleźć masę swetrów za 40zł, bluzek za 20zł, przecenionych akcesoria zimowych oraz mnóstwo biżuterii.
 Kupiłam parę rzeczy.


wtorek, 6 grudnia 2011

Vichy serum 10 - nowość


Witam,

Nie przepadam za produktami Vichy aczkolwiek są takie które na stałe zagościły w mojej półce. 
Są to żel do mycia twarzy Normaderm, o którym dokładniej możecie poczytać -> TUTAJ <-


Szampon do włosów vichy dercos

Jeżeli nie wiesz jaki rodzaj szamponu wybrać zapraszam do kliknięcie w link TUTAJ lub po prostu kliknij w zdjęcie


A dla mojego męża krem Vichy Normaderm, którego opis znajdziesz w linku -> TUTAJ <-
 

I ampułki dercos aminexil bez których mój mąż nie może żyć.

Dostępne trzy rodzaje - dla kobiet, dla mężczyzn oraz nowe stymulujące porost włosów (piękne fioletowe opakowanie).

Opisy wszystkich trzech TUTAJ




Do tego mam jeszcze płyn do demakijażu 3 w 1 który dostałam jako prezent.

Ale teraz przyszedł czas na kolejny cud. Chciałam tu powiedzieć: „Vichy dziękuje”.

wtorek, 29 listopada 2011

W7 Honolulu - tani i dobry bronzer


Witam,

Nie trzeba płacić dużo aby mieć dobry kosmetyk. Takim przykładem jest znany już na wielu forach zamiennik Hooli Benefita – W7 Honolulu.

Niestety nie jestem w stanie porównać tych dwóch produktów bo nie używałam Hooli ale produkt Honolulu mi odpowiada i ani myślę płacić za bronzer 100zł za Benefita.





poniedziałek, 28 listopada 2011

10 powodów za które kochamy kremy BB


Witam,

Jest to mój pierwszy post całkowicie poświęcony tak bardzo lubianemu kremu BB. W internecie jest masę informacji na temat ich działania oraz co tak naprawdę są te "cudowne kremy".

Więc za co kochamy kremy BB?



niedziela, 27 listopada 2011

"Zrób to sam" czyli Biochemia Urody


Witam,

Jakiż to ja miałam uśmiech na twarzy jak zobaczyłam Pana z paczuszką z Biochemii Urody.
Kosmetyki z BU są ostatnio bardzo polecane. Nie jako naturalne ale jako takie które za niską cenę naprawdę działają.

Niewiele można znaleźć recenzji negatywnych choć i takie są. Polacy z dalekich krain zamawiają kosmetyki ze strony www.biochemiaurody.com i chwalą je jako zamienniki drogich odpowiedników.
Ja zamówiłam sobie trzy rzeczy ale skupię się na jednej – Tonik AHA/BHA 10%.

sobota, 26 listopada 2011

Jestem na nie - The Face Shop BlackHead Ex Nose Clay Mask - recenzja


Witam,od

Coraz więcej osób pisze na temat maseczki The Face Shop Black Head Ex Nose Clay Mask.
Miałam nadzieje, że jej plastyczna konsystencja da radę dojść do trudnych miejsc i wyciągnie co trzeba.



Do zakupu zachęciły mnie zdjęcia które na necie robią furorę (pokazujące plasterek z mnóstwem usuniętego brudu).
Standardowa procedura użytkowania – najpierw robimy parówkę w celu otworzenia por. Później nakładamy ciągnącą się maź na nos i okolice. Schnie bardzo długo. Po wyschnięciu zrywamy od góry do dołu. Pamiętać trzeba żeby warstwa nie była za cienka.

Niestety maseczka okazała się wielkim rozczarowaniem. Po pierwsze jest nie ekonomiczna – użyłam jej 4 razy a już połowy nie ma w opakowaniu.
Próbowałam stosować ją na różne sposoby – nos, policzki, broda, różnie grubości warstw. I nic.

Po drugie zrywanie jak w przypadku plastrów – boli. A efekty praktycznie żadne. Zerwane wszystkie włoski, a reszta jak była tak jest. Nie wiem jakim cudem na blogach jest zachwalana ale u mnie się nie sprawdza.

Na szczęście maseczka nie jest droga – koszt koło 25zł. Także może są osobniki na których ta maseczka się sprawdzi (mogę ją wymienić na coś innego).

Póki co dam jej jeszcze szansę bo nie będę wyrzucać przecież opakowania.

Jedno jest pewne – kosmetyki typu „peel-of” oraz plasterki z firm azjatyckich są o niebo mocniejsze (nigdy nie myślałam że zrywanie maseczki może tak boleć :P).

A może ktoś z Was ją próbował? Jestem ciekawa czy tylko dla mnie okazał się bublem. 

A może możecie zaproponować coś co działa.

Pozdrawiam 

By rozweselić ten zimowy czas – Kolorowe Paznokcie


Witam,

Nie każda z Nas lubi ubierać się kolorowo w zimę. W końcu to taka pora stagnacji i raczej wybieramy stonowane kolory – dominują brązy, szarości, czarne.
Ale można rozweselić trochę nasz strój za pomocą kolorowych paznokci.

Ja w swojej kolekcji mam już dość sporą kolekcję lakierów do paznokcie. Oczywiście dominują kolory czerwone i różowe. Ale znajdę też tam kolor miętowy, granatowy czy fiolet.

A recepta na naprawdę ładne paznokcie to obcięte na krótko i odpowiednio zadbane. Nie będę się tu rozpisywać – odżywki itp.

Oczywiście to że ubierzemy się w stonowane kolory nie oznacza że musimy malować na jaskrawe kolory paznokcie.
Jest teraz bardzo duży wybór kolorów lakierów a ich ceny są w miarę przystępne więc każdy znajdzie coś dla siebie.

piątek, 18 listopada 2011

Waniliowe Szaleństwo – czy jak ukoić nerwy waniliowymi kosmetykami



Witajcie,

Zbliża się czas zimowy. Akurat jest to mój ulubiony czas – gorąca czekolada, łóżko, laptop i… zapach świeczki waniliowej.
Dlatego ten post poświęcę właśnie temu relaksacyjnemu zapachowi.

Zapach ten bardzo często wykorzystywany w kosmetyce bowiem ma właściwości nawilżające, zmiękczające; kosmetyki te są delikatne i zmysłowe. A w szczególności polecany jest właśnie jako produkt odprężający, relaksujący czy rewitalizujący. Dzięki swym właściwościom przywraca dobre samopoczucie. Wanilia była znana już w czasach prekolumbijskich. Jej uprawą specjalizowali się Aztekowie. Była niezwykle ważną rośliną, o czym może świadczyć fakt, iż należała do danin państwowych, które były składane cesarzowi Meksyku. Aztekowie używali wanilii jako przyprawy i leku. Przyprawiano nią czekoladę oraz przyrządzano pachnidła. W lecznictwie stosowano wanilię jako lek wzmacniający, miała ona odpędzać zmęczenie oraz troski.

A teraz w kosmetyce….

poniedziałek, 14 listopada 2011

Całuśne usta czyli Tony Moly Kiss Kiss Lip Scrub

Witajcie,

Każda kobieta lubi dbać o każdy szczegół swojego ciała.
Ja mam szczególny problem z ustami. Niestety odkąd pamiętam cierpię z powodu "obgryzania ust".
Jest to namiętne obgryzanie suchych skórek z ust. Niestety często pozostawiam moje usta w stanie krytycznym (wręcz ociekające krwią). Nikt nie musi mi mówić że jest to niebezpieczne bo zarazki i takie tam. Ale jest to nie do przetrzymania. Dlatego kiedy poznałam markę Tony Moly wpadł mi w ręce Kiss Kiss Lip scrub.



Pierwszy raz się spotkałam z peelingiem do ust. I co najśmieszniejsze nigdy nie pomyślałam że mogłabym po prostu w ten sposób usunąć suche skórki aby ich mechanicznie nie obgryzać.
Zakup ten to był strzał w dziesiątkę.
Jak praktycznie wszystkie kosmetyki tej marki i tu się nie zawiodłam. Scrub w kształcie ust to nie mogło nie ujść mojej uwadze. Niestety bije się w pierś że nie kupiłam do kompletu balsamu :(

Teraz peeling do ust stał się moim przyjacielem.

niedziela, 6 listopada 2011

TONY MOLY piękna skóra za pomocą trzech kroków Egg Pore

Witam,

Dziś recenzja z którą bardzo długo zwlekałam czyli „jajeczka”.
Seria trzech jajeczek kierowana jest do osób z problematyczną skórą a w szczególności rozszerzone pory, zaskórniki i zbytnie wydzielane serum głównie w strefie T.

Trafili w dziesiątkę z tymi produktami. Nie to że pięknie wyglądają to jeszcze naprawdę poprawiają stan cery.

Ja niestety zakupiłam tylko dwa z trzech kroków. Bardzo tego żałuję ale już nadrobiłam mój błąd i w najbliższym czasie będę mieć i trzecie „jajeczko”.

Seria Egg Pore Tony Moly składa się z trzech kroków:

1.      Blackhead Out Gel Oil
2.      Egg Pore Tightening Pack
3.      Egg Pore Silky Smoothing Balm

Oczywiście producent zapewnia że stosowanie wszystkich trzech produktów w odpowiedniej kolejności gwarantuje extra efekty.

Krok pierwszy:
Tony Moly Blackhead Out Gel Oil
Zawiera elementy jajka and magiczne kapsułek, które usuwają martwy naskórek i sebum. Żel olej oczyszcza z zaskórników, wągr, nadmiar sebum i brudu w pory. Poprawia różne problemy i sprawia, że ​​skóra wygląda jaśniej i czyściej. Ekstrakt z kwiatu Camelii łagodzi podrażnienia skóry, oczyszcza głęboko pory – obietnica producenta.
Na zdjęciach innych blogów produkt ten to forma galaretki którą nakładamy na nos, trzymamy parę minut, no i powinniśmy mieć oczyszczony nos.
Jak przetestuję to dam znać.

Wspomagacze pięknej cery - Zabiegi kosmetyczne kwasami

Witam, 

Ostatnio dostarczam mojej skórze różnych nowości.
O jednym z nich pisałam w poście poniżej - pędzle.

Teraz przyszedł czas na zabiegi kosmetyczne.
Długo mi zajęło zastanawianie się na jaki, a jak na jaki to gdzie.
Mnóstwo miałam pytań i ciagle szukałam.
I w końcu znalałam salon, znalazłam zabieg.

Słyszałyście o mikrodermabrazji? Przyszedł czas na chemodermabrazję.

Zabieg chembrazji przeprowadza się w celu usunięcia przebarwień, zmarszczek, blizn , trądziku krostkowego czy też rozstępów. 
Stosowany jest również jako doskonały sposób na poprawę jędrności, nawilżenia i odżywienia skóry.

Jestem własnie po pierwszym zabiegu kwasami AHA.
Chciałabym Wam dzis powiedzieć w telegraficznym skórcie na co zwrócić uwagę przy doborze odpowiedniego miejsca
kwasu.

Oczywiście miejsce - no bo gdzieś musimy iść.
Ja zrobiłam to troszke inaczej pewnie niż inni. Wyszukałam salony kosmetyczne w których robi sie zabiegi kwasami.
Były to salony albo blisko mojej pracy, albo przystanku albo domu.
Wybrałam te w których oferują wieksza game takich zabiegów. Skoro salon takie zabiegi ma tzn. że się w tym specjalizuje
i tzn. że przywiązuje do tego wagę.

Wiem że to troche niefajne co teraz napiszę ale skoro ktoś pracuje jako kosmetyczka to licze na to 
że będzie dobrze wyglądał. Jak weszłam do jednego salonu to szczęka opadła mi na dół jak zobaczyłam
starszą kobietę z mega pomarszczoną twarzą, a salon to był obraz nędzy i rozpaczy.
Uciekłam.

Na robienie tych zabiegów trzeba mieć odpowiednie certyfikaty które są odnawiane co roku. Zwróćmy na to uwagę
ponieważ zabieg kwasami jest niebezpieczny i inwazyjny. Lepiej żeby nikt nam krzywdy nie zrobił.

Wybór odpowiedniego kwasu to kwestia indywidualna. Chcemy szybkich spektakularnych efektów.
Wybierzmy wtedy jeden zabieg typu green peel lub yellow peel.
Wystarczy jeden zabieg na rok. Ale musimy założyć że zabieg niestety jest bolesny, czasochłonny (5 dni 
spędzimy w domu), no i troche potrzepie nas po porfelu - koszt. od 200 do 500zł.

sobota, 5 listopada 2011

Dodatki do pięknego makijażu - Pędzle

Witam,

Ostatnio nie miałam okazji tu zaglądać ale na szczęście znalazłam czas w weekend i dziś nadrobię za cały tydzień.

Dziś chciałam opowiedzieć o moich dodatkach do makijażu czyli pędzlach.
Do tej pory nie przywiązywałam wagi do tego tematu ale odkąd mój kącik pędzlowy powiększył się o dwa cuda zmieniłam całkowicie myślenie o nich.

Zakupiłam dwa pędzle:

1)      Kabuki z firmy Sevil – około 30zł


2)      Pędzel do różu z Sephory – 49zł


Do tej pory używałam jakiś tam złapanych pędzli. Nie sądziłam że tak może zmienić to moje podejście do makijażu.
Mój niezbędnik pędzlowy opiera się na paru pędzelkach. Oczywiście należą do nich powyższe pędzle.

Pędzel Kabuki stosuję do pudru mineralnego i czasami do konturowania twarzy bronzerem.
Pędzel do różu oczywiście do różu.

Kolejne pędzle to:

- pędzel do podkładu Douglas z którego jestem bardzo zadowolona. Niestety moje ostatnie problemy z cerą sprawiły że odłożyłam go w kąt (ponieważ staram się ograniczać makijaż do minimum)


- pędzel do eyelinera Sephora oczywiście nadaje się także do cieni. Wyczaruje my nim piękne kreski J


Powiem szczerze że nie zwracałam uwagi na rodzaj włosia (w sensie czy naturalny czy sztuczny) ale ważne było żeby był mięciutki (to tyczy się kabuki i do różu).

Oczywiście wiem że na rynku są producenci profesjonalnych pędzli typu Kozłowski ale jednak pozostanę na ziemi.

Kolejnym zakupem będzie pędzel do korektora.

Ale to już chyba trafi na firmę Hakuro.

Zanoszę się także z zakupem pędzli Ecotools które można tanio kupić na stronie iherb.com
a przy składaniu zamówienia wpisujecie kod: LUK486 lub WIC591 i macie 5$ zniżki. Warto? Pewnie że tak. Ja skorzystam ale w jakimś bliżej nieokreślonym czasie.

 Bardzo chętnie poznam inne dobre firmy produkujące pędzle. W tej kwestii wciąż raczkuje.

Pozdrawiam

sobota, 29 października 2011

Moc zielonej herbaty czyli GINVERA MARVEL GEL

Witam,

Po prawie 2,5 miesięcznym użytkowaniu produktu Marvel Gel Ginvery przyszedł czas na parę słów o nim
Był to jeden w pierwszych dwóch produktów marek azjatyckich które zamówiłam (drugi to był
krem BB Skin79).

Moja koleżanka która studiuje kosmetologię powiedziała że tylko ok. 5 pierwszych składników tak naprawdę tworzą kosmetyk. Więc bierzemy pod lupę Marvel Gel.

skład:
Deionized Water, Cyclomethicone, Dimethicone, Carbomer,
Green Tea (Camellia Sinensis) Leaf Extract, Ginseng (Panax Ginseng) Extract,
Lycium Barbarum Friut Extract, Angelica Archangelica Extract, Oldenlandia Diffusa Extract,
Vaccinium Myrtillus (Bilberry) Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract,
Citrus Medica Limonum (Lemon) Extract, Pomelo (Citrus Grandis) Extract, Royal Jelly Powder, Natto Gum, Fructus Tribulus Terrestris Extract, Ginkgo Biloba Extract, Ampelopsis Japonica Extract, Perilla Frutescens Extract, Aloe Vera (Aloe Barbadensis) Extract, Menthol, Imidazolidinyl Urea, Fragrance, CI 19140, CI 42100

1. Woda
2. Cyclomethicone - Rozpuszczalnik. Jest pochodną oleju silikonowego, który działa na jej powierzchni i dosyć szybko wyparowuje.
3. Dimethicone - też silikon, nie rozpuszczalny w wodzie
4. Carbomer - Substancja zagęszczająca, stabilizator
5. Green Tea - zielona herbata - ekstrakt z liści
6. Ginseng - żeń-szeń
No i jakieś inne ekstrakty z jakiś dziwnych roślin.

Skład jest oki.

Produkt jest wydajny - ja miałam tubkę 30ml (paczka z Malezji za cenę około 23zł na ebay) i starczył
mi na 2,5 miesiąca częstego użytkowania (praktycznie codziennego).
Teraz kupiłam już większą tubkę (60ml za 62zł w sklepie asiancosmetics)

Trudno opisać wrażenia gdzie do mojej codziennej pielęgnacji włączyłam masę kremów wybielających, maseczek i tym podobnych produktów.
Koloryt na pewno jest bliski ideału ale jeszcze widać owe plamki.

Na pewno koło nosa na policzkach pory są wyraźnie zmniejszone. Co mnie bardzo cieszy bo walczyłam z tym od lat. Natomiast nos sie nieznacznie poprawił ale to nie jest oczekiwany efekt.

Pod koniec sierpnia miałam problem z trądzikiem różowatym. Używałam specjalistyczne maści na receptę.
Nie chciałam (i nie wolno mi było) za pomocą peelingów mechanicznych czyścić skóry.
Dlatego też ten żel bardzo mi pomógł. Ponadto po lecie moja skóra była w fatalnym stanie. Byłam zrozpaczona jej stanem. Strefa T błyszczała i nic nie
pomagało (cokolwiek nie nałożyłam na twarz za chwilę był powrót do stanu pierwotnego).
Teraz błyszczenie jest do ogarnięcia. Nie jest takie mocne a Tony Moly Egg Pore Silky Smooth Balm idealnie matowi moją skórę na cały dzień (ale o "jajeczkach innym razem")


Wiem że inne firmy mają też w swojej ofercie tego typu produkty (Tony Moly ma też oparty na zielonej herbacie więc też wkrótce będę go testować).

Póki co zachowuję stałe miejsce na mojej półce.

Pozdrawiam :)

piątek, 28 października 2011

Recenzja - Krem BB Missha Signature Real, Nesura plastry na nos

Witam,

Dziś mały krótki opis po pierwszych zetknięciach się w owymi produktami.
Na pierwszy ogień idzie plaster

Nesura Pore Deep Charcoal Strip For Nose Care

 

 


Plaster dziwnie pachnie ale nie przeszkadza to w użytkowaniu. Jest troche za sztywny, utrudnia to
nakładanie go na nos. Trzymałam plaster koło 20min. Zrobiłam wszystko jak należy ściągam plaster
i.... no właśnie nic. No może pare zaskórników wyciągnał ale za to wyrwał mi chyba wszystkie włoski na nosie. Zapomniałam powiedzieć, że niestety tzw. "truskawkowy nos" to moja zmora. Jak pory zostały ładnie pozamykane dzięki Ginverze Marvel Gel, tak ten nieszczęsny nos dalej nie zaciekawie wygląda.

No więc niestety nie jest to co bym oczekiwała. Może zamówie jeszcze pare sztuk żeby dać mu szanse.
Póki co zamówilam sobie The Face Shop Blackheads. Ponieważ jest płynny i plastyczny to nie powinien mieć
problemów z dotarciem w trudne miejsca koło nosa.


Drugi pod celownik daję 
 
Krem BB Missha Signature Real


Jakoś nigdy mnie nie interesowały kremy z Missha. Ale ostatnio otrzymałam próbkę tego kosmetyku i
... mam go właśnie na buzi.
Może najpierw powiem że moja twarz błyszczy się w okolicach strefy T, a policzki są raczej normalne
w kierunku suchej. Nie odczuwam dyskomfortu suchej skóry (ściąganie skóry).
Koloryt nie jest jednolity, niestety posiadam piegi ale tylko w okolicach nosa. Przez to że nie stronie
od słońca i namiętnie wyciskam wszystko co mi wyskoczy na twarzy, mam na twarzy plamki. Oczywiście,
na twarzy mam też pieprzyki (małe ale wyraźne, chodzi tu o kolor taki ciemny brązowy)
Dlatego też szukałam produktu który zakryje te moje plamki oraz wyrówna koloryt skóry.
Nie chciałam podkładu który zamaskuje wszystko. Oczekuje efektu naturalnego.

Jestem pod wielkim wrażeniem tego kremu.

Plusy:
- pachnie super,
- rozprowadza sie łatwo,
- krycie jak dla mnie rewelacja,
- skóra po pokryciu kremem - jedwabista
- idealny do skóry mieszanej
- mam kolor 23 i jest jak najbardziej idealny dla kolorytu mojej skóry.

Minus:
- z tego co widze na allegro czy ebay to chyba cena :P


Co ciekawe czytałam recenzje innych blogowiczek i okazuje się że ich opinie co do tych dwóch poroduktów
są całkowicie inne niż moje. Chwalą plastry nesuro, a krytykują Missha Signature Real.

Jak zwykle sprawdza się zasada - nie dowiesz się co jest dla Ciebie dobre dopóki sama tego nie spróbujesz.

See you tomorrow :)

wtorek, 25 października 2011

PROJEKT DENKO - tak czy nie


Witam,

Zacznę od tego że nie jestem przeciwniczką projektu denko aczkolwiek w niektórych przypadkach kosmetyk ląduje u mnie w koszu lub u kogoś zaprzyjaźnionego.
Z tego co się już zorientowałam projekt denko cechuję się twardymi zasadami: musimy zużyć kosmetyk z danej gamy w całości i dopiero wtedy możemy kupić 
kolejny.

Oczywiście stosuje projekt denko w kosmetykach które mnie zachwyciły. Jest to np. tonik z cliniqua.
Ja mój zakupiłam jakiś czas temu i jestem pod wrażeniem jego skuteczności. Wiem że cena nie jest zachwycająca (60zł za 200ml) ale jest wydajny i warto
go kupić np. w promocji. Ja swój kupiłam w promocji 60zł był tonik 200ml, mniejsza wersja kremu i żelu do twarzy. Ponadto posiadając kartę sephora dostałam
20% zniżki.  Polecam założenie takiej karty.


Napewno po skończeniu tego kupię kolejny.
Jest to chyba jedyny produkt który używam na stałe. Nadal szukam swoich ideałów. Na mojej półce jest każdego rodzaju kosmetyków po kilka sztuk.

Jeżeli jakieś produkty mnie nie zachwyciły nie używam ich na siłę. Przeważnie oddaje je w dobre ręce. Robie tzw. wymianki wśród znajomych.
Przecież każdy z nas jest inny i każdemu służy inny kosmetyk. Robie też bardzo często próbki używanych przeze mnie kosmetyków i rozdaję wśród zainteresowanych.

Nie ma u mnie kosmetyku tylko 1 szt. w jednej gamie kosmetycznej.

Przeważnie jest tak że staram się kupować najmniejsze dostępne wersje interesującego mnie kosmetyku (np. Maseczka macadamia najpierw kupiłam 30ml za 11zł lub 
Keune Balsam do włosów 50ml za około 10zł  w celu przetestowania) żeby szybciej je zużyć. W ten sposób mam kilka kosmetyków do włosów i używam je na zmianę.

Największą kolekcję tworzą u mnie kosmetyki do ust. Jest ich tyle że już sama nie zdaje sobie sprawy ile ich mam :P w każdym sklepie jak jestem to 
pierwsza rzeczą jaką kupuje to są urocze i pachnące błyszczyki. Ale o nich napisze oddzielnego posta.


Drugą dużą jak na mnie kolekcją są lakiery do paznokci. Jak chcę sobie poprawić humor to udaję się do Inglota i kupuję lakier. 



To się nigdy nie zmieni bo uwielbiam to robić. Mają swoje miejsce na półce i u mnie w serduchu.
Oczywiście popieram szlachetność działania projektu denko. W końcu wiem że nalezy szanować naszą planetę i jak najmniej produkować śmieci.

Chciałam tu tylko wspomnieć o tak już znanym projekcie denko.
A o kosmetykach wyżej opisanych na pewno zrobię recenzję w oddzielnym poście.

Jestem ciekawa jak wygląda to u innych dziewczyn. Czy ich sumienność dotyczy wszystkich kosmetyków?
Pozdrawiam :)


Czy naprawdę chcemy tak wyglądać? - FILTRY UV

Witajcie dziś ponownie,

Niestety w Polsce istnieje przekonanie że im mocniejsza opalenizna tym lepiej się wygląda. Pewnie to dlatego że mieszkamy blisko takich krajów jak Hiszpania.
Oglądamy takie opalone dziewczyny na filmach z Antoni Banderasem i chcemy wyglądać jak one. A niestety często nie myślimy o tym jak będziemy wyglądać w dalekiej
przyszłości. A na pewno większa część kobiet mówi - "ważne że teraz dobrze wyglądam i dobrze się czuje".
Czy naprawdę chcemy tak wyglądać:


Odkąd zmieniłam moją pielęgnacje cery na bardziej azjatycką moja wiedza poszerza się z dnia na dzień.
Codziennie śledzę dziewczyny na youtube które testują szereg różnistych kosmetyków wciąż powtarzając jak ważną role odgrywają w naszym życiu filtry.

Swoją droga zamiast tych wszystkich seriali w TV powinni na polsacie czy tvn puszczać właśnie filmiki z youtube. Bo gdy ja byłam młodziutka nikt mnie nie
uświadamiał co wolno a czego nie w pielęgnacji skóry.

Wszyscy wiemy i znamy filtry SPF. Wiemy żeby spełniły swoją funkcje musimy je zastosować na 30 min przed wyjściem na słońce.
Nie muszę chyba wspominać że oprócz takich błachich powodów jak przebarwienia skóry czy powstawanie zaskórników możemy też spodziewać się poważniejszych konsekwencji
(nowotwór skóry).
Oczywiście, że filtry umieszczone w kosmetykach nie dają nam 100% ochrony, także trzeba też zastosować inne środki: kapelusz, ekspozycja na słońcu w określonych
godzinach, okulary, parasolki)

A teraz bardzo krótka lekcja fizyki:

Ze względu na skutki działania promieniowania ultrafioletowego na organizmy żywe wyróżnia się:

    * UV-C – długość fali 100-280 nm
    * UV-B – długość fali 280-315 nm
    * UV-A – długość fali 315-400 nm


Promieniowanie UV-A jest mniej szkodliwe niż promieniowanie z pozostałych zakresów, ale uszkadza włókna kolagenowe w skórze, co przyspiesza proces starzenia
się skóry.
Promieniowanie UV-B powoduje oparzenia słoneczne oraz przebarwienia skóry,
Długa ekspozycja na działanie UV-B ma związek ze zwiększoną częstością występowania nowotworu złośliwego skóry – czerniaka.
Promieniowanie UV-C, a także UV-B może prowadzić do uszkodzenia łańcuchów DNA, w wyniku czego dochodzi do zmian w łańcuchu genetycznym.

Niestety SPF przeciwdziała tylko falom krótkim czyli UVB i UVC.
Nowsze filtry przeciwsłoneczne na rynku zawierają także filtry na promieniowanie UVA i ich działanie ochronne przed promieniowaniem UVA jest mierzona z PA.
PA oznacza stopień ochrony przed promieniowaniem UVA.
Nie ma jeszcze jednolitej miary absorpcji promieniowania UVA, więc PA jest tylko skromnym wskaźnikiem wysokości ochrony przed promieniowaniem UVA.
Istnieją trzy klasy, a mianowicie PA + PA + + PA + + + (im więcej plusików tym lepiej :P)

A więc mimo tego że stosujemy klasyczne filtry SPF nie daje nam to gwarancji że nasza skóra będzie długo cieszyć się zdrowiem.

Od jakiegoś czasu stosuję kremy BB które zawierają wysokie filtry SPF i PA.


Moje ulubione to:

Skin79 Hot Pink Super Plus Beblesh Balm Triple Functions (SPF25 PA ++)
Tony Moly Expert Hyaluronic Acid BB Cream (SPF 37 PA +++)
etude house, precious mineral all day strong (SPF 30 PA ++)

Jak widać każdy z nich ma filtry. Niestety składu nie byłam w stanie sprawdzić bo wszystko jest w języku dla mnie obcym.

Ale ważne jest ażeby kosmetyki te zawierały odpowiednie składniki.

Składniki jakie stosuje się w kosmetykach (łącznie lub osobno) to:
1) titanium dioxide - czyli po naszemu dwutlenek tytanu który właśnie ma zastosowanie jako filtr przeciwsłoneczny.
Cząstki dwutlenku tytanu używanych w filtrach przeciwsłonecznych muszą być pokryte krzemionką lub tlenkiem glinu , ponieważ
dwutlenek tytanu tworzy rodniki w reakcji foto katalitycznej . Rodniki te są rakotwórcze i mogą spowodować uszkodzenie skóry.

2) zink oxide - tlenek cynku. W przypadku stosowania jako składnik ochrony przeciwsłonecznej tlenek cynku "siedzi" na skórze tj. powierzchnia nie
jest wchłaniana przez skórę i blokuje zarówno UVA (320-400 nm) oraz UVB (280-320 nm) promienie światła ultrafioletowego . Tlenek
cynku (i innych najczęściej dwutlenek tytanu) nie są wchłaniane przez skórę, nie są drażniące i nie powodują uczuleń.

Warto dodać że wyżej wymienione składniki to filtry mineralne w odróżnieniu do syntetycznych nie powodują alergii i podrażnienia skóry [syntetyczne to np. Ethylhexyl Methoxycinamate (EHMC)
Butyl Methoxydibenzoylmethane (BMDM), Isoamyl Methoxycinamate (IMC)].
Więc nawet jak już złapiemy jakiś kosmetyk do rąk warto sprawdzić co w nim jest.

Nadal uważam że moja wiedza w tym zakresie jest uboga ale chciałam się podzielić tym co wiem i mam nadzieje że choć trochę uświadomiłam jak
ważne są kosmetyki z filtrami mineralnymi (naturalnymi).
Pozrdrawiam
eM

SHEET MASK - całkiem inna maseczka do twarzy

Witam,

W Azji szczególnie popularne są tzw. "sheet mask" czyli dosłownie tłumacząc maska w arkuszu.
W Polsce spotkałam się z takimi maseczkami z firmy Olay. Nie są tanie bo koło 40zł za 3 szt. Gdzie w Azji te maseczki można kupić za dosłownie grosze.
Ja swoje maseczki kupiłam na allegro - 15 różnych maseczek BEAUTY Friends.



Maseczka ta to nie krem czy jakaś substancja tylko bawełniana płachta nasączona super składnikami (w zależności od tego jaką maseczkę kupimy).
Taką formę w krajach azjatyckich uważa się za lepszą od tradycyjnych maseczek (nadal nie wiem w czym tkwi ten sekret)

Taką maskę z bawełny dajemy na twarz na czas 20-30min i ściągamy. Ja swoją zawsze jeszcze wcieram w twarz i szyję. No a później wyrzucamy.
Chciałam wkleić tu zdjęcie w masce ale wygląda się w niej naprawdę jak z dobrego horroru. Lepiej ją robić w domowym zaciszu bez widowni.


Komplet podzieliłam i zostało mi aktualnie 4 szt. Na odwrocie informują że można je stosować w dwojaki sposób:
na ciepło i na zimno.

Żadnej z tych metod nie próbowałam ale skoro zostały mi 4 szt. to zdążę wypróbować.


Rodzajów tych maseczek jest po prostu mnóstwo. Sama nie wiedziałam jakie chce więc powiedziałam sprzedawcy żeby przysłała mi każda jaką ma :)
Każda praktycznie firma ma w swojej ofercie tego typu maski (więc czy zdecydujemy się na zakup na allegro, ebay czy sasa.com to znajdziemy coś dla siebie)


Rzeczywiście w Azji panuje przekonanie ze skora powinna być nawilżona i błyszcząca wiec te maseczki
taki efekt dają. Niestety znów na mojej cerze sie one zupełnie nie sprawdzają. Tak jak przy używaniu
serum do twarzy moja skóra była tragiczna (od nadmiaru tłustego na twarzy miałam pełno krostek), tak tutaj
moja skóra świeci się niesamowicie i nie wygląda estetycznie.


Już niedługo wpadną w moje ręcę maseczki tego typu firmy Tony Moly a także znajoma która aktualnie jest
na wyspach Bali przywiezie mi też parę sztuk innych firm.

Myślę że jeszcze wrócę do tego produktu. Zważywszy na to że w zimę niestety moja skóra jest narażona na działanie
zimnego wiatru w trakcie zjazdów ze stoku i niestety wtedy nawilżenie (i odżywienie) jest jej szczególnie potrzebne.

Wszystko tak naprawdę zależy od naszych potrzeb więc póki czegoś się nie spróbuje to nie będziemy wiedzieć czy jest dla nas dobre czy nie.

Ja w każdym razie będę szukać swoich ideałów kosmetyków i wierze w dobroczynne działanie kosmetyków azjatyckich (szczególnie jak się patrzy
na Azjatki - zazdroszczę im takiej cery).
Pozdrawiam

sobota, 22 października 2011

Kupić czy nie kupić, oto jest pytanie

witam,

Dziś taki mały pościk dotyczący kupowania kosmetyków azjatyckich.

Jak wiemy niestety na polskich stronach i portalach aukcyjnych takich jak allegro, ebay, szafa, możemy znaleźć dość sporo już kosmetyków marek azjatyckich.

Niestety jak niektórzy z was wiedzą (na pewno ci którzy próbowali ściągać kosmetyki legalnie) nie jest łatwe sprzedawanie legalnie kosmetyków bowiem jest szereg przepisów regulujących prawo.

No więc niestety mamy dużą szanse że kupimy podrobione kosmetyki. Najlepiej patrzeć na komentarze użytkowników, a najlepiej po prostu zapytać się sprzedającego skąd ma kosmetyk. Zresztą co do allegro to akurat mam pewność (bo ja czynnie tam uczestniczę i sprzedaję, a kosmetyków Tony Moly jest tak na lekarstwo)
No nie jedyny problem (choć największy
Drugi to taki że często polskie sklepy azjatyckie sprzedają bezpośrednio z azji za nieporównywalnie wyższe kwoty (czasami nawet dwa czy trzy razy wyższe). A przesyłka idzie i tak te 2-3 tygodnie.
Dlatego lepiej na ebay czy sasa.com zamówić większą paczkę (o ile UC nie będzie chciał od was informacji czy przypadkiem nie chcecie to na handel przeznaczyć). Na sasa.com przesyłka jest wysoka do Polski więc tym bardziej lepiej zamówić w większą liczbę osób. A i mamy pewność co do oryginalności produktu)

Pamiętajmy że lepiej zapytać i długo się rozglądać zanim się kupi dany produkt. aby później naprawdę nie żałować.
Zważywszy na to że idą święta i na paczki będziemy czekać naprawę bardzo długo. 

Zapraszam również na stronę www.tonymoly.pl gdzie także będzie się w niedługim czasie odbywać sprzedaż kosmetyków Tony Moly.
A na allegro moje kosmetyki znajdziecie na użytkowniku "tonymoly"

Pozdrawiam i życzę udanych zakupów :)

piątek, 21 października 2011

Masz ochotę na herbatę? - TONY MOLY Latte Art Milk Tea Morning Pack

Witamy, 

Czy macie ochotę na herbatkę?

Bo ja tak. Nie ma to jak herbatka z samego rana :)
Tak nie inaczej, z samego rana przyda Wam się odrobina luksusu w postaci maseczki-bazy 

TONY MOLY Latte Art Milk Tea Morning Pack

Kupiony produkt wygląda tak:


Widzimy herbatkę i dołączoną do niej kapsułkę z mlekiem (esencją).

Esencja pachnie jak prawdziwy kokos. 

No nic mieszamy:



No super powstaje nam maseczko baza pod makijaż.

Opakowanie i cała procedura mieszania to super sprawa.
Zresztą nakładanie za pomocą szpatułki jest chyba bardziej higieniczne niż wkładanie tłustych paluchów do produktu.
Producent obiecuje super nawilżoną skórę, wręcz jedwabistą, 
Wygładzenie zmarszczek itp. Niestety na mojej skórze nie za bardzo się sprawdza - zbyt nawilża moją i tak tłustą skórę.
Ale mam wrażenie na twarzy oprócz nawilżenia że pozostawia na twarzy jakąś warstwę silikonu.
Makijaż później wygląda naprawdę ładnie.
Ale zdecydowanie polecam go osobom o cerze normalnej i suchej.

No wiec zostaje mi wypicie herbatki :) 

Pozdrawiam i życzę miłego dnia


ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU