środa, 31 lipca 2013

Uruchomienie pchlego targu czyli wymiaka/sprzedaż

Witajcie,

W zakładce "Pchli targ" nareszcie ukazały się pierwsze produkty. Są to na pewno produkty Wam znane.
W zdecydowanej większości pozbywam się nadmiaru bagażu. Nie jestem w stanie wszystkiego zużyć, niektóre mi nie podeszły, a nie które są po prostu zbędne (jak np. szampon Batiste).
Będę dalej buszować po moim kosmetycznym świecie bowiem jest jeszcze parę rzeczy które powinnam oddać w dobre ręce.
Ostatnio ułożyłam swój kosmetyczny plan działania i te kosmetyki się w nim już nie mieszczą.

>klik w obrazek<


Zapraszam

wtorek, 30 lipca 2013

SkinCeuticals - firma przyszłości i jego zamienniki

Witajcie,

Przez ostatnie 1,5 miesiąca używałam do twarzy na noc kosmetyków firmy SkinCeuticals.
Długo zajęło mi napisanie tego posta bowiem nie są to tanie kosmetyki i zdecydowana większość dziewczyn nigdy się na nie nie zdecyduje. Jednak swoje trzy grosze w tym temacie powiem. Może ktoś akurat skorzysta.

Nie chcę też nikogo zniechęcać do tego typu kosmetyków bowiem firma Skinceuticals ma parę firm w postaci konkurencji. Nie miałam okazji ich testować ale widać po składzie i opisie bardzo duże podobieństwo.

Dziś krótko o testowanych próbkach i możliwych zamiennikach które mi się udało pozbierać. Jeżeli znacie jeszcze jakieś to dawać znać. Sama szukam jakiejś alternatywy.



Od perfumerii pewien czas temu otrzymałam dwa opakowania po ok. 5 ml:

Retinol 0,3
Ferulic CE

Oba te produkty stosowałam na noc ale nie co każdą noc. Retinol z racji obecnej pory roku stosowałam raz na tydzień, czasami może częściej. Na noc nakładałam tylko Retinol (w sensie że nic na niego ani pod niego nie dawałam) oraz krem pod oczy. Ferulic CE stosowałam także na noc i także nie co noc. Z pewnością częściej bywał na mojej twarzy niż retinol. 

W trakcie używania powyższych kosmetyków udało mi się na aukcji wylicytować jeszcze dwa nowe produkty. Więc już miałam - dwa retinole, dwa ferulic, jedna buteleczka hydratin, krem do twarzy na dzień.

Dodatkowo Ferulic CE i Hydrating stosowałam po rollerze. Zrobiłam tak już kilka razy i uważam to za jeden z najlepszych moich pomysłów względem tych kosmetyków.

Dlaczego akurat ta firma?
Ma w ofercie to wszystko czego moja skóra potrzebuje i co kocha czyli retinol, witaminę C i kwas hialuronowy oraz inne kwasy.
Trzy powyższe przetestowałam i ich pragnę niestety cena mnie skutecznie odstrasza.

Co sądzę?
Są to kosmetyki które zdecydowanie służą mojej skórze.


CE FERULIC Po Ferulic'u da się odczuć na drugi dzień to co powinno się widzieć codziennie rano - rozświetlona, promienna, wygładzona cera. W połączeniu z Hydrating'em daje dodatkowo efekt dobrze nawilżonej skóry. Konsystencja jest lejąca ale tłusta co da się odczuć na twarzy. Dla mnie zdecydowanie wyklucza go jako produkt na dzień choć na dzień jest on dedykowany. Jest to produkt niesamowicie wydajny - jedną pipetką miniatury wysmarujesz całą twarz. Zapach nie jest drażniący, mnie się on kojarzy z typową witaminą C - tą apteczną do spożywania jak i serum np. Flavo C Auriga.



RETINOL 0,3 Retinol'u nie muszę już chyba nikomu przedstawiać. Moja skóra go ubóstwia pod każdą postacią. W tym wypadku nie było inaczej. W te słoneczne dni nie nabawiłam się po nim żadnych negatywnych skutków w postaci podrażnień a mimo to skórę miałam jak po Retin A. Także niesamowicie wydajny, konsystencja płynnego kremu, zasycha nie pozostawiając żadnej warstwy.



HYDRATING B5 Jak dla mnie ten produkt nie jest niezastąpiony. Można go spokojnie porównać z Hada Labo Lotionem lub innym produktem dobrze nawilżającym skórę. Postać produktu to galaretka, bez zapachu, szybko wchłaniająca się w skórę. Niesamowicie wydajny produkt.


DAILY MOISTURE Krem nawilżający, po prostu. Przy tak krótkotrwałym używaniu produktu który nie należy do wydajnych nie mogę powiedzieć nic poza tym że jest to ten sam efekt co zwykły krem nawilżający, ale matujący. Krem sprawdzi się do cery tłustej, nie jak napisał producent normalnej. Ja mam mieszaną skórę i czułam ściągnięcie.

Muszę też zaznaczyć fakt że po żadnym z powyższych kosmetyków nie dostałam wysypu.

Firma SkinCeuticals ma w swojej ofercie odpowiednią ilość specjalistycznych kosmetyków. Nie są to kosmetyki z ekstraktami które mają coś tam nam zrobić na twarzy. Tu producent informuje nas o stężeniu składników a my możemy oszacować jak zareaguje na to nasza skóra. Ponadto, składy są proste, nieskomplikowane co także będzie sprzyjało tym co mają wrażliwe cery.

Należy też dodać że firma SkinCeuticals stosuje najnowocześniejsze technologie w dziedzinach skłaniających się ku stworzeniu kosmetyku idealnego.

Czy kupię ponownie?
Jak wygram w totka to z pewnością a póki co będę posiłkować się zamawianiem próbek i stosować je będę do roller'a. Póki co cena za produkt jest dla mnie zaporowa.
(serum Ferulic 30 ml to koszt ponad 500 zł)
Myślę że to cena zbyt wysoka zważywszy na zarobki i realia w Polsce.

ZAMIENNIKI

Nie będę się tu zbytnio rozpisywać. Widać, że kosmetyki tego typu do najtańszych nie należą aczkolwiek można spróbować naszego rodzinnego produktu jakim jest Biochemia Urody.


Chętnie poznam Waszą opinię na temat tego typu kosmetyków. Używałyście? A może macie jakieś inne zamienniki do zaproponowania?


***** edit*****

Kochane, właśnie dostrzegłam zamiennik Hydratin na Biochemii Urody 

TUTAJ

cena 16,50 zł / 55 ml

Dlaczego ja jeszcze ich nie spróbowałam?



niedziela, 28 lipca 2013

Czy wiecie co jecie?

Witajcie,

Mam ostatnio tyle myśli, tyle pomysłów i bardzo dużo inspiracji że nie nadążam z pisaniem postów. 
Poza tym mam nieco więcej czasu i chęci. Jeżeli ktoś mnie czyta to chętnie mi się pisze.
Cieszy mnie to niezmiernie i dziękuję Wam za to.

Wracając do tematu....



Ważną kwestią wyglądu oraz samopoczucia jest to jak się odżywiamy. Już dawno miałam o tym pisać aczkolwiek wypadło mi z głowy (za dużo myśli w jednym miejscu).
Zimą jak siedziałam w domu przez chwilę oglądałam właśnie program 

WIEM CO JEM

prowadzony przez Katarzynę Bosacką.

Bardzo wiele przydatnych informacji wyciągnęłam z jej programów. 
To jakie pomarańcze kupować, na co zwrócić uwagę przy kupowaniu szynek lub ketchupów.
Do jakich czynności jakie oleje wybierać, jakie przekąski mieć pod ręką. 
Mogłabym tak wymieniać bez końca.


Niestety wcześniej dość dużo błędów popełniałam. Nie sądziłam że drobne zmiany w moich zakupach mogą przynieść wymierne skutki.

Techniki zdrowego odżywania można powiedzieć wyssałam z mlekiem matki bowiem u nas w domu od lat pamiętam odżywiało się zdrowo. Zwracano nam (mnie i rodzeństwu) co jemy - nie było chipsów, coli, mc'donalda i tym podobnych. Teraz czasem sięgam po tego typu rzeczy ale z roku na rok coraz rzadziej.

Wszystkie filmiki do obejrzenia TUTAJ

Teraz widzę że doszło sporo nowych filmików więc jak tylko się nieco ochłodzi zasiądę do nowych edycji.

Poza fachowymi informacjami program według mnie jest prowadzony bardzo ciekawie i wiele rzeczy wpada do głowy na długi czas a przypominają się w odpowiednich momentach.

Celowo wspomniałam o kupowaniu pomarańczy bo właśnie wtedy przypomniało mi się pierwszy raz. Nie zawiodłam się na radzie Kasi i od tej pory biorę wiele jej cennych rad do serca.

Czy zwracacie uwagę na to jak robicie zakupy, co kupujecie? Odżywiacie się zdrowo?
Czy do Waszych koszyków wpadają właściwe produkty?

"Przysiadowa" akcja treningowa

Witajcie,

Witam w ten najgorętszy dzień w roku. U nas w mieszkaniu sauna także dziś wychodzimy na grilla by się trochę ochłodzić przy piwku.

Oczywiście, tu Wam pisze że będę jadła grillowe jedzenie a post miał być o ćwiczeniach.

Biorę udział w bardzo ciekawej akcji. Często czytam na blogach o maratonach treningowych ale nigdy nie mam dość motywacji by w nich uczestniczyć.

Jednak jakoś ten przypadł mi do gustu najbardziej. 
Może dlatego że te typowe przysiady często robiłam na aerobicu i jakoś tęskno mi za tą formą ćwiczeń.


Dziś mam drugi dzień.

Opis całej akcji znajdziecie TUTAJ

Zachęcam Was do "przysiadowej" akcji treningowej.

Dajcie znać czy będziecie ćwiczyć razem z nami

piątek, 26 lipca 2013

Co się dzieje w naszym organizmie w ciągu doby

Witajcie,

Dziś mało pisany post albowiem znalazłam coś ciekawego czym z Wami chciałabym się podzielić.

Czy wiecie co się dzieje w waszym organizmie w ciągu doby? 

 Jeżeli chodzi o jedzenie to rzeczywiście mam bardzo zbliżony do tego który powinien być. Ale nie powiem zdarza mi się jeść kiedy moje jelita już spowalniają tempa.

 Od pewnego czasu mogę się też wyspać i przesypiam tyle ile powinno się spać. Z czego się bardzo cieszę bo w końcu jakoś wyglądam (nie taka szara, niewyraźna). 

Czy zgadzacie się z tymi wyliczeniami? Zwłaszcza mnie śmieszą spotkania ze znajomymi wyliczonymi co do minuty.



                                      Jak wygląda Wasz plan dnia? Podobny jest do tego poniżej?

czwartek, 25 lipca 2013

A może botox?

Witajcie,

Nie, nie myślę teraz o wstrzykiwaniu w swoją twarz botoxu. Jednak w jakiejś dalekiej przyszłości dopuszczam taką myśl. Rzecz jasna tylko wtedy gdy rzeczywiście uznam że zrobiłam absolutnie wszystko by tych denerwujących mnie zmarszczek nie mieć. Nie będę także wygładzać się do granic możliwości.
W końcu każdy się starzeje a ... pesela nie oszukasz.

Botox (czy też inne wypełniacze) kojarzą się wszystkim z czymś złym, z czymś co wkłada nas do szufladki - sztuczne. Popatrzmy jednak z innej strony. Dopuszczamy każde możliwe odstępstwa do naszego świata. 
In-vitro nie tak dawno było metodą krzywdzącą a teraz wiele par z tej metody korzysta mimo że nie jest to "typowe" poczęcie dziecka. 

Drugim przykładem jest fakt operacji plastycznych coraz bardziej powszechnych. Pamiętam jak byłam dzieckiem często narzekałam na garba na nosie. 
Teraz mi to w sumie nie przeszkadza bo mi okulary garb przytrzymuje ale jednak mogłabym tu wymienić masę przykładów z kompleksów dziecięcych główek z którymi później borykają się całe życie.
Sama wśród znajomych mam koleżankę która takowej operacji plastycznej się poddała i nie żałuje ani dnia (powiększyła piersi których praktycznie nie miała). 

Jeżeli botox jest zrobiony z głową i na miejsca nas denerwujące to ja jestem na TAK.

Sama mam takie miejsce - zmarszczki nosowo-wargowe. Zabieg wypełniania kwasem hialuronowym mam zaplanowany na moje 29 urodziny (jesienią) to jednak póki na 100% będę pewna by podjąć się takiemu zabiegowi to wykorzystam inne możliwości. 

Do takiej małej refleksji zmusiła mnie Renata Barańska którą lubię oglądać na youtube. 
Polecam zapoznać się z filmem.



A Wy co myślicie o tego typu zabiegach? Jakie były Wasze najbardziej inwazyjne zabiegi?


środa, 24 lipca 2013

Lubię Cieszyn - lubię DM

Witajcie,

Miało nie być zakupów ale niestety przypadkowo (całkiem niespodziewanie i spontanicznie) wylądowałam w Cieszynie. Zaplanowałam sobie pewną idee na następne zakupy a tu klops. Nic z tego nie udało się zorganizować. Jedną rzecz mogę Wam zdradzić - chciałam zrobić listę zakupów. Tak, dokładnie - listę zakupów. Nieszczęsny czeski DM kompletnie nie jest przygotowany na odwiedzających tam Polaków. 
Brak opisów i po omacku szukanie nie sprzyja zakupom. Więc tym razem wzięłam zaledwie parę rzeczy te najpotrzebniejsze a Wam przed zakupami w DM radzę zrobić listę zakupów.


Oczywiście wpadły do koszyka kolejne żele pod prysznic. Dwa moje, jeden mojego. Cena - 1,17 euro


Oczywiście jakiś cellulit musiał wpaść. Mimo, że nie wierzę w ich działanie ale jednak oczekuję tego ujędrnienia skóry. Cena 3,52 euro
Szampon oczyszczający - po nieudanym szamponie do włosów blond powróciłam potulnie do oczyszczającego. Cena 1,69 euro
Krem do rąk który jest w kosmetyczce każdej dziewczyny która napadła na DM. Nie powiem, całkiem fajny kremik. Chyba się polubimy na dłużej. Cena 1,96 euro
Ampułka "owocowa" - 10 ml odżywczej ampułki wraz z filtrem UV. Lepiej nie mogłam trafić. Cena 4,27 euro (wiem, wiem drogo)

Chciałam także kupić płyn micelarny ale.. no właśnie, nie umiałam go znaleźć. Chyba zacznę uczyć się czeskiego.


Kochane, poza zakupami chciałam Wam też zwrócić uwagę na małe zmiany na moim blogu. Nie są one aż tak duże ale mam nadzieje że będzie się nam miło blogowało. Poza tym za parę dni myślę wrzucić pierwsze kosmetyki do zakładki "PCHLI TARG" ale o tym poinformuję Was w osobnym poście.

Jestem ciekawa co Wy polecacie z DM? Na co powinnam zwrócić uwagę?

poniedziałek, 22 lipca 2013

Moja walka ze zmarszczkami od zewnątrz

Witajcie,

Dziś kolejny post z cyklu - jak chronię swoją skórę przed starzeniem.



Zasada jest bardzo prosta. Widzę co mojej cerze służy i jej to daję. 

Gdzieś kiedyś przeczytałam że w ciągu dnia nasza skóra nie potrzebuje żadnych cennych składników - ma być chroniona przed słońcem (promieniowaniem) i zanieczyszczeniami dnia codziennego, a co najwyżej nawilżana lub zmatowiona (w zależności od potrzeb każdej z nas). 
Więc od mojego kremu na dzień nie oczekuje zbyt wiele. 

Widziałyście już moją sprawdzoną pielęgnację dzienną:

nawilżanie - kosmetyk np. z kwasem hialuronowym,
antyoksydant - serum z witaminą C, E
ochrona przed promieniowaniem UV - filtry


Na noc oczywiście sprawa ma się nieco inaczej. W nocy nasza skóra poza odpoczynkiem, regeneruje się. Pozyskuje ze składników jakie jej dostarczymy to co najlepsze a odwdzięcza się pięknym wyglądem w ciągu dnia.

Nocną pielęgnację określiłabym paroma krokami:

złuszczanie - raz lub dwa razy w tygodniu peeling eksfoliator Ziaja 25%
regeneracja, odmładzanie - kilka razy w tygodniu serum z Retinolem
rozświetlanie, rozjaśnianie, wygładzanie - kilka razy w tygodniu serum z witaminą C
nawilżanie - serum z kwasem hialuronowym

Opieram ją głównie na serach, aczkolwiek krem jest potrzebny by przytrzymał to wszystko w ryzach i pomógł przetransportować dobroczynne składniki wewnątrz skóry. 
Na mojej łazienkowej półce jest krem Palmer's na noc.

Co jakiś czas oczywiście rolka. Zdecydowanie moje odkrycie roku.

Kosmetyki oczywiście się zmieniają ale sens składników postaram się pozostawić. Możliwe że dojdzie coś jeszcze ale wiecie - człowiek uczy się całe życie. Widzę że moja skóra po takiej kombinacji ma się bardzo dobrze.

Poza tymi zabiegami od jakiegoś czasu rozpoczęłam masaże twarzy. Niestety nie udaje mi się tego robić regularnie - a szkoda bo bardzo bym chciała wierzyć że masażem jestem w stanie wymasować zmarszczki.

 W tym miejscu wrzucam link do filmu Azjatyckiego Cukru na którym możecie się wzorować. 


Niestety moje bruzdy powstały na skutek obgryzania ust i moich dziwacznych min przy tej czynności.
 Wiem, że jakiś czas temu w czwartki można było oglądać na DD TVN cykl z serii o masażach twarzy które wykonywała Japonka Lari Yugai a możecie zobaczyć ją TUTAJ

Z takich bardziej przyziemnych nawyków to wyzbywam się:

- szorowania i naciągania skóry twarzy podczas wycierania jej,
- marszczenia czoła podczas zabiegów wokół oka,
- walczę z nieobgryzaniem ust (wierzcie mi to nie łatwe),
- nie dotykam twarzy w ciągu dnia, nie opieram się,
- staram się nie spać na boku i na brzuchu, a jak już tak śpię to nie zgniatam twarzy (da się), 
- staram się także w trakcie smarowania twarzy kremem nie naciągać jej i raczej nakładam krem w kierunku ku górze.

Do tego biegam i dotleniam skórę jak to tylko jest możliwe (spacery do lasu). 
Serwuję jej co jakiś czas maseczki. Przeważnie są to maseczki algowe ale gdy mam inne pod ręką to też skorzystam. Ogólnie rzecz biorąc nie jestem systematyczna w stosowaniu maseczek a też nie widzę wyraźnej poprawy po nich a algowe wyciszają moją skórę po wszelakich zabiegach.

Aktualnych zdjęć mojej cery nie będzie ponieważ jestem chora. Tak, w tą piękną pogodę (raczej w ten totalny ukrop) dopadło mnie przeziębienie ale odsyłam Was do posta o włosach (TUTAJ) na którym można zobaczyć aktualny stan mojej cery bez makijażu, tylko z kremem nawilżającym.

Codziennie uczę się nowych rzeczy na temat działania przeciwzmarszczkowego.
 Niestety (dla mojego portfela) przemawia za mną Azjatycki sposób przeciwdziałania bo jednak jak oglądam zdjęcia tych dziewczyn / blogerek to jestem pod ogromnym wrażeniem.

Na całe szczęście mamy teraz dostęp do praktycznie wszystkich kosmetyków ze świata, wszystkich możliwych sposobów dbania o skórę, o nowinkach.

Jestem ciekawa czy Wy macie jakiś harmonogram pielęgnacji? Macie znacie jakieś inne sposoby na przeciwdziałaniu zmarszczkom które się sprawdzają?


niedziela, 21 lipca 2013

Love Me Green w skrócie

Witajcie,

Jakiś m-c temu można było otrzymać próbki firmy Love Me Green.
Po przeglądnięciu ich asortymentu postanowiłam takie próbki zamówić (wystarczyło się zarejestrować).

Próbki otrzymane były dość spore, np. próbka kremu do twarzy na noc to 4 ml, starczyło na prawie tydzień ponieważ jego wydajność była naprawdę dobra.
 Nie zrobiłam od razu zdjęcia bo nie sądziłam że będę o tym pisać. Mam mały koszyczek z próbkami i czasami lądują one u znajomych, czasami na mojej skórze, a czasami wrzucam do przesyłek.

Miałam okazję przetestować parę produktów z ich linii. Niestety nie było mi dane testować kosmetyków do włosów. Przeglądając stronę producenta zauważycie że właściwie nie ma w czym wybierać bo asortyment tejże marki jest dosyć ubogi.

Pierwszym produktem jaki wykorzystałam był peeling. Nie zachwycił mnie więc już reszty kosmetyków Love Me Green nie ruszałam.

Na całe szczęście później spróbowałam kremu na noc.

Zapachy tych produktów odpowiadają mi w 100%. Nie są nachalne, są delikatne, kobiece, nawet trochę dziewczęce.
Konsystencja nie jest tłusta, nie zostawia filmu za to pozostawia skórę na długo nawilżoną, jest to bardziej forma lotionu niż zbitego kremu.

Fanki naturalnych kosmetyków powinny ucieszyć się z tej marki.


Regenerujący krem do twarzy na noc

Ten krem otwarłam zaraz przed otrzymaniem Palmer'sa. Gdyby nie nowy krem którego jest całkiem sporo (Palmers'a w opakowaniu jest 75 ml) zapewne skusiłabym się na ten. Krem ten bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na skórze przyjemną otoczkę. Otoczkę, nie tłusty film. Rano skóra była naprawdę boska, gładka. Efekt na tyle mi się spodobał że chciałam kupić pełny wymiar i żeby nie zapomnieć jaki był fajny postanowiłam go umieścić na liście życzeń.
Najważniejszym plusem jest też to że nie dostałam po nim wysypu, ani podskórnych grudek.
Cena także całkiem przystępna:
34,90 zł / 15 ml lub 99,90 zł / 50 ml

Energetyzujący Peeling do twarzy

Bywały lepsze. Tzn. po tych dwóch użyciach po których miałabym stwierdzić to ja nie zauważyłam tam nawet za wiele drobinek do peelingowania. Nie zachęcił mnie do zakupu ani trochę. Jeżeli lubicie się czymś po miziać po twarzy to kupujcie. W składzie jest ekstrakt z papai a jak wiemy działa on oczyszczająco (często dodawany do peelingów enzymatycznych) więc może przy dłuższym stosowaniu poczułoby się różnice. Nie jest to jednak typowy zdzierak.

Cena 49,90 zł / 50 ml

Regenerujący krem na dzień

Krem stworzony na lato. Bałam się testując ten krem że będzie jednak bardziej tłusty. Wszak sklep nie ma rozgraniczenia na rodzaj cery. Tu miłe zaskoczenie. Skóra po nim jest jedwabna, krem się wchłania błyskawicznie nie pozostawiając tępego mata a taką gładką otoczkę. Jak zwykle nie zawiodłam się zapachem - lekki, nie duszący. Konsystencja bardzo lekka, krem jest wydajny (próbkę 4 ml używałam znowu koło tygodnia). Jako krem na dzień dołożyłabym tylko filtr.

Cena kremu tak samo jak w przypadku kremu na noc.


Rewitalizujący krem do rąk

Duży plus za zapach, konsystencję, ekonomiczność i wchłanianie. Krem się wchłonął, nie było go czuć na dłoniach a miałam je gładkie, pachnące i przede wszystkim nawilżone (nie było mowy o suchych kostkach).

Cena jest powalająca ale zważając na to że dziewczyny tak zachwalają L'occitane (za 30 ml musimy zapłacić 30 zł, przeliczając to na opakowanie 75 ml to cena wychodzi 75 zł) to uważam że Love Me Green stworzył produkt konkurencyjny. Ale nadal jednak uważam że cena jest przesadzona.

Cena 49,90 zł / 75 ml



Wyszczuplający balsam do ciała

Działanie wyszczuplające po próbce to niestety nie ma szans zobaczyć ale za to krem fajnie się wchłania i skóra czuje że jest nawilżona a nie tłusta (tak jak krem do rąk).

Cena za balsam jest dosyć wysoka. Porównywalny cenowo do Vichy czy Elancyl. Tyle że Elancyl i Vichy to już marki dobrze znane. Elancyl to świetny produkt do cellulitu (zaznaczam - ćwiczenia plus dieta).
Nie jestem przekonana by kupować go w ciemno. Balsam wyszczuplający (nie likwidujący cellulit) to wiadomo bardziej chwyt marketingowy niż rzeczywiście wyszczuplenie.

Cena 119,90 zł / 200 ml



Organiczny nawilżający balsam do ciała Karite Exotique

Ocena jak w przypadku wyszczuplającego i kremu do rąk. Skóra pachnie długo. Dla mnie ten zapach jest cudny - będę powtarzać do znudzenia. Plus ma za wydajność - są to bardziej lekkie formuły którymi małą ilością rozsmarujesz dużą część ciała, idealne na lato. Nie lepisz się po ich zastosowaniu a czuć nawilżenie cały dzień.


Jestem zachwycona tą marka. Lubię się miło zaskoczyć bo powiem szczerze nie oczekiwałam na cud. Przeglądając ich stronę natknęłam się na fajną alternatywę na wypróbowanie ich kosmetyków:

zestaw podróżny za 69 zł

znajdziemy tam: krem na noc, krem na dzień, balsam do ciała, szampon i odżywkę do włosów, wyszczuplający balsam, peeling do twarzy i krem do rąk.

Czy kupię? Mocno się nad tym zastanawiam. Jeżeli już na coś padnie to raczej będą to kremy do twarzy - na noc i na dzień, lub też zestaw podróżny.

Kremy do twarzy mają dobre ceny i dobrze sprawowały się na mojej skórze.

Link do strony producenta znajdziecie TUTAJ. Znajdziecie tam dokładny opis, skład, aktywne składniki oraz ceny.

Miałyście do czynienia z tą marką? Jakie wrażenia?





piątek, 19 lipca 2013

Moje rozjaśniane włosy - maska PLUSONDA

Witajcie,

Pamiętacie że ostatnio rozjaśniałam włosy? Przez ten wielokrotny zabieg moje włosy doprowadziłam do takiego stanu że nadawały się jedynie do ścięcia. Nie znoszę dotykać włosy gdzie końce są strasznie suche.

Macadamia Oil mimo że to świetna maska poszła w odstawkę. Dlaczego?
Ten zapach był już nie do zniesienia. 

Kolejna maska godna polecenia to L'occitane.
Niestety z wydajnością tej maski musiałabym wydać majątek. 

Będąc ostatnio na zakupach Pani z zaprzyjaźnionego sklepu fryzjerskiego poleciła mi maskę całkiem tanią o pojemności 500 ml.

PLUSONDA to intensywnie regenerująca maska w formie kremowej emulsji do przywracania połączeń keratynowych tworzących naturalną strukturę włosa, zalecany szczególnie po zabiegu trwałej ondulacji. Oparta na maśle orzechów Shea, słodkich migdałach i formule Split End Complex integruje strukturę włosa i skleja rozdwajające się końcówki włosów. Przywraca włosom sprężystość i połysk.

SKŁAD:

(water, eau), cetyl alcohol, cetrimonium chloride, cyclopentasiloxane, cetyl acetate, acetylated lanolin alcohol, behentrimonium chloride, hydroxypropltrimonium hydrolyzed oryza sativa (rice) protein/siloxysilicate, oryza sativa (rice) extract, butyrospermum parkii (shea butter), prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, polyquaternium-10, cl77891 (titanium dioxide), isopropyl alcohol, BHT, methylaraben, imidazolidinyl urea, parfum (fragrance).

W czytaniu składu nie jestem biegła. Jakiś czas temu doszłam do wniosku że jak mi kosmetyk służy to nie będę się denerwować że skład ma za długi, że masę silikonów. Jedynie pod jakim kątem czytam (pomaga mi program ;)) to składniki komedogenne. 

Nie wiem czy zwróciłyście uwagę na pozycję titanium dioxide. To nic innego jak filtr. Tak, moja maseczka chroni moje włoski. Do tego serum Balea, które też chroni przed promieniami UV i jestem zabezpieczona od stóp do głów.

Zapach - lekki, nie mdlący budyniowy
Cena - 36 zł / 500 ml

Jest to maska która sprawiła że nie chcę już ścinać włosów. 
Niby nic a jednak poradziła sobie z moimi suchymi kudłami. Odkryta całkowicie przypadkowo, zrobiła furorę na mojej głowie. 

Ja ją kupiłam w sklepie fryzjerskim więc można o nią śmiało pytać. Ze względu na dość dużą pojemność oraz na oszczędność (nie wiedziałam czego się mogę po niej spodziewać bo mało opinii jest o niej)
wzięłam ją na połowę z kuzynką. 

Po wykończeniu ostatnich masek (walczę z niechomikowaniem kosmetyków) zakupiłam kolejne opakowanie. Tym razem już jest całe moje. Stoi i wiernie mi służy.

Ps. nawet mój Luby stwierdził  że jest to dobry produkt (a bywa krytyczny).




Produktem dodatkowym do regeneracji włosów może być tzw. keratyna w płynie. Taki produkt stosuje się na włosy po umyciu i osuszeniu, a na nią zazwyczaj powinno się dawać maseczkę zakwaszającą. Ja próbowałam tak robić niestety w moim przypadku nie dawało to dobrych efektów. 

Z maską PLUSONDA efekt był naprawdę zadowalający więc raz na jakiś czas taką kurację sobie funduję.
Można ją także wrzucać do farb do włosów ja póki co takiej metody nie stosowałam.


Koszt takiej ampuły to 8 zł.

Aktualnie jedyną moją maską w kolekcji jest właśnie PLUSONDA. Całą resztę wykończyłam. Moje włosy nieco urosły więc masek i odżywek idzie ostatnio niezliczona ilość.

Tak się obecnie prezentują (a przy okazji widzicie jak wygląda aktualnie moja cera). Widać też przy okazji że mam małe odrosty. Wiem, czeka mnie farbowanie.



Loki robiłam na słynny sposób na opaskę.

Przeważnie noszę okulary (bez nich nie widzę cen w sklepie ani promocji), a na potrzeby małej sesji je zdjęłam. Poważnie zastanawiam się nad zlikwidowaniem ich na stałe. 

Używałyście któryś z powyższych produktów? Gdzie kupujecie kosmetyki do włosów?


poniedziałek, 15 lipca 2013

Moja letnia pielęgnacja wraz z make-up'em

Witajcie,

Z uwagi na to że jest coraz to cieplej to moja pielęgnacja wymaga szczególnej troski.
Długo się zbierałam do napisania tego typu posta ponieważ zawsze, a to zawsze coś mi nie pasowało i nigdy nie zebrałam takiego składu kosmetyków który mogłabym Wam polecić.

Aż do teraz.

Mimo tego że lubię zmieniać kosmetyki, testować i że w zanadrzu mam jeszcze pewną ilość kosmetyków do przetestowania to jednak wiem i mogę Wam polecić ten zestaw kosmetyków.

Profil mojej cery określam jako - mieszana w kierunku suchej.

Zaczynamy

***

Po umyciu twarzy pianką do mycia twarzy Decubal, nakładam jedną z ampułek które zakupiłam na targach - ostatnio akurat padło na witaminę C.

Krem pod oczy to Decubal aktualnie aczkolwiek w perfumerii Marionaud otrzymałam próbkę kremu pod oczy Chanel Ultra Correction Lift Eye którą też ostatnio używam.



Krem pod oczy Chanel nadaje się typowo na dzień. Ładnie wygląda pod makijażem aczkolwiek nie koniecznie zamieniłabym się z nim Decubalem. Różnica to oczywiście kolosalna cena.

Dobrym na lato kremem jest Mizon Hyaluronic Ultra Suboon Cream. O dziwo wzbraniałam się przed tym kremem myśląc że jest on po prostu kremem. Wypróbowałam inne Mizony-żele i ten zdecydowanie przypadł mojej cerze. Nie czuję po nim maksymalnego napięcia jak w przypadku innych kremów Mizona, które były jednak za mocne. Moja skóra go kocha.

To wszystko robię w zwyczajny letni dzień. Kiedy jest wyjątkowo ciepło po tym wszystkim nakładam jeszcze Benefit Porefessional aby matowe wykończenie trzymało się dłużej.



Kiedy też świeci mocne słońce a ja planuję aktywnie wypoczywać to wtedy zamiast kremu Mizon nakładam po prostu krem z filtrem Vichy, wersja matująca.



Mój makijaż obecnie jest bardzo skromny i opiera się bardziej na rozświetlaniu twarzy.
Krem BB który ostatnio stał się moim faworytem to

Dr G. "Brightening Balm" Gowoonsesang. Na zdjęciu poniżej widać próbkę kremu którą zamówiłam wraz z kolorem. Taki typowy neutralny beż, nieco ciemniejszy niż moje poprzednie kremy BB.




Spełnia moje wszystkie oczekiwania co do kremu BB - zakrywa niedoskonałości ale nie przesadnie i wciąż efekt jest naturalny, do tego idealnie pasuje do mojego odcienia skóry.

Następnym krokiem będzie nadaniu mojej twarzy charakteru.

Tu do przy bronzowienia stosuję Sephora. Chociaż mam też dwa inne bronzery to jednak Sephora jest z nich najciemniejsza i teraz akurat mi pasuje. 
Do zaróżowienia stosuję ostatnio zakupiony róż Marionaud. Fajny kolorek na lato, świetnie pasuje do mojej skóry. Nie byłam nadzwyczajnie przekonana do róży do policzków ale po użyciu tego bardzo mi się to spodobał.
Do rozświetlenia używam dwóch - Mac lub Essence.
Teraz częściej Essence z racji tego że bosko wygląda na opalonej skórze.


Nie używam tych wszystkich produktów na raz. Nie lubię przepychu na mojej twarzy.

Tuszy do rzęs mam kilka więc zawsze coś na moich rzęsach ląduje. Jednak gdy jest naprawdę ciepło (tak jak niedawno jeszcze było) odpuszczam sobie tusz.

W mojej kosmetyczce znajdziecie: Clinique, Benefit (bezkonkurencyjny), Fibre Lashxtend (dodatek do angielskiego Glamour), Clinique, komplet RevitalLash.


Cienie do oczu w bardzo upalne dni sobie daruję za to na ustach lądują wszelakie błyszczyki, szminki, masła do ust i tym podobne. Ostatnio dostałam szminkę z filtrem. Bardzo fajny, mleczny efekt daje na ustach.


Na zdjęciu widać - kochane masełka Korres, Revlon w kolorze moich ust, Loreal Rouge Carrese (bardzo udany kolor letni), Tisane z filtrem, MUA przywieziona z Anglii, Inglot (jasny połyskujący beżo-róż), Vitrual - wersja wieczorna, Sephora szminki.

Zostało mi pudełko po peelingu do ust Tony Moly więc postanowiłam je wykorzystać i przetransportowałam tam inny produkt. W środku jest balsam do ust Sephora.
Dobry produkt plus świetne opakowanie


A Wy coś zmieniacie w letniej pielęgnacji skóry? Jakich kosmetyków używacie na co dzień?

Buziaki


sobota, 13 lipca 2013

Revital Lash - moje początki

Witajcie,



Na spotkaniu Blogerek ze Śląska miałam okazje otrzymać trzy produkty z firmy RevitalLash:

Primer czyli bazę pod rzęsy



Tusz do rzęs



Odżywka do rzęs



Poniżej moje rzęsy solo.





Revital Lash z bazą oraz tuszem. 

Trochę się namęczyłam by zrobić takie zdjęcia. Nie mam profesjonalnego aparatu więc musicie wybaczyć, taka jakość musi starczyć.

Co do efektu to mogę powiedzieć że sam tusz nie zrobił wiele z rzęsami. Gdyby nie baza to byłabym nim zawiedziona bo praktycznie różnica była jedna - kolor rzęs. Z bazą widać od razu wydłużenie, podkręcenie. Ten efekt w zupełności mnie zadowala. Rzęsy wydłużyły się niesamowicie.
 Ale nie jestem do końca przekonana czy za tę cenę. Przypominam, tusz - 90 zł, baza pod tusz - 70 zł. 


Z dniem dzisiejszym rozpoczynam testy odżywki do rzęs RevitalLash. Dopiero dziś bo do tej pory próbowałam uwiecznić moje rzęsy na zdjęciu by można było jakiś efekt porównać później. 

A Wy co myślicie o efekcie tuszu? Miałyście do czynienia z tymi kosmetykami?



poniedziałek, 8 lipca 2013

Decubal - pierwsze wrażenie

Witajcie,

Wiem, że takich postów w sieci jest już niezliczona ilość. Niektóre pozytywne, niektóre nie. Produkty ich są ogólnodostępne, w przystępnej cenie a co najważniejsze dość spora osób mogła je przetestować. Ja dziś opiszę tylko parę z nich. Te które otwarłam od razu po przyjściu paczki ponieważ właściwie nie miałam jakiegokolwiek innego kosmetyku. 


Firma Decubal kierowana jest w szczególności do osób ze skórą suchą, bardzo suchą i atopową. Ja na twarzy mam cerę mieszaną (co każdy wie policzki przy takiej cerze potrzebują większego nawilżenia) ale za to ciało mam porządnie wysuszone. Kosmetyki do ciała jakie wybieram są przeważnie nawilżające

Dlatego też kosmetyki tej firmy przypadły mi w większości do gustu.

Po pierwsze zapach ... tu chyba większość blogerek i osób testujących się zgodzi że zapach jest i niestety nie powala. Dobrze że to nie jest intensywny zapach tylko taki mdły, przytłumiony. No cóż, pisze niby na kosmetykach bezzapachowe ale ja jednak coś wyczuwam i mnie to osobiście nie zachęca. Jedyny plus to olejek do kąpieli o zapachu grejpfrutowym.

A teraz po kolei. Kosmetyki które otwarłam:

Pianka do mycia twarzy 

Jest to naprawdę dobry produkt. Używam jej dwa razy dziennie od miesiąca czasu z małymi przerwami. Ale dopiero od paru dni zauważyłam łuszczenie się skóry na nosie. Nie do końca jestem przekonana że to akurat wina tego produktu aczkolwiek takie zjawisko (bardzo delikatne) nastąpiło. Poza tym śmiało można go porównać z Vichy Normaderm jeżeli chodzi o efekt. Zależy mi na oczyszczaniu skóry i takowe jest. Po zmyciu twarzy tym żelem jak i Vichy skóra jest lekko napięta.  
Przypominam, że Vichy jest dwa razu droższy.

Krem pod oczy

W 100% zgadzam się z opinią Kasi D (makijaże Kasi D na youtube) że krem jest re-we-la-cyjny. Błyskawicznie nawilża skórę pod oczami, idealnie nadaje się pod makijaż, szybko się wchłania. Używałam kilku kremów pod oczy z różnych półek cenowych ale rzeczywistość jest taka że zawsze jakoś przy końcu opakowania nie byłam do końca przekonana by go kupować. Ten produkt według mnie nie ma wad.



Krem odżywczy do twarzy

Masz cerę mieszaną bądź tłustą? Ten krem możesz używać ale na noc dla odżywienia skóry po ciągłym jej wysuszaniu w ciągu dnia. Ja tak właśnie go stosuję - po zabiegach kwasami, rollerem lub po prostu na jakieś serum. Opakowanie jest tak duże że nie mam zielonego pojęcia kiedy się skończy. Zużycia praktycznie nie widać bo krem jest niesamowicie wydajny. Mogę powiedzieć - zauważyłam że podrażnienia po zabiegach szybko się przy nim goją a skóra rano jest jak marzenie. Sprawdzi się też teraz w lato na podrażnioną skórę słońcem, a zimą ochroni przed mrozem. Wtedy będzie dla mnie na dzień jak znalazł.
Nad mienie w tym miejscu że moja siostra jako posiadaczka skóry suchej w kierunku bardzo suchej powiedziała mi o tym kremie:

"nigdy nie używałam lepszego kremu nie czuje ściągniętej skóry, jest nawilżona przez cały dzień !!!"


Olejek do kąpieli i pod prysznic

 Próbowałam go na dwa możliwe sposoby podane wyżej. Sprawdza się w moim wypadku pod prysznicem. Do kąpieli wlałam go dość sporą ilość a nic nie poczułam więc mi go szkoda na tę metodę (musiałabym go wlać chyba ¼ opakowania czyli produkt na cztery kąpiele). ​Ostatnio zaczęłam go łączyć z lepiej pieniącym się żelem z Balei (no i zapachem) i tak go używam. Decubal nawilża, Balea pieni się i pachnie. 
A i tak uważam olejek na plus.


Balsam do ust i popękanej skóry

Korres to nie jest. Przyzwyczajona do szybkiego schnięcia Korresa i dobrego nawilżenia niestety Decubal mu nie dorównał do ust. Aczkolwiek na spierzchnięte pięty i łokcie jest w sam raz. Tak czy owak co do ust jestem nadzwyczaj wymagająca. Niestety Decubal przegrywa bo - zapach - bo - szybko z ust się zmywa przez co, co chwila musisz po niego sięgać. Nie jest to typowa konsystencja balsamu do ust a raczej balsamu mocno kojącego, nawilżającego, nawet natłuszczającego do ciała.
Polecam na pięty. Ja mam z nimi wieczny problem a nałożony na noc, rano pozwala mi się cieszyć gładkimi piętami.



Krem do rąk

Fajny, fajny ale jednak jak za dużo go damy to zostawia film na skórze. Wychodzisz gdzieś i się spieszysz a tu się cała kleisz. No nic ja go mam w torebce i używam ale póki co to jedyne zastrzeżenie. Duży plus to zawartość filtrów o których zapominamy by stosować je także na dłonie. 
Zostało mi go jeszcze tam w tubce sporo więc będziemy się z Decubalem smarować jeszcze długi czas.



Nie chcę póki co się deklarować czy zakupię pełne wymiary. Jednego produktu jestem w pewna – kremu pod oczy. Jestem też ciekawa kremu wypełniającego i rewitalizującego ponieważ czytałam że dobry jest na dzień – szybko się wchłania pozostawiając skórę w dobrym stanie. Poza tym mój brat ma skórę atopową jak na ironię i dostał mu się intensywny balsam. Dziś wymieniłam z nim parę zdań i widziałam poprawę na skórze. Niestety, taką skórę jaką on ma leczyć nie należy tylko takimi balsami więc prócz balsamu używa też maści leczniczej przepisanej od dermatologa na bardziej uszkodzone miejsca.

Chciałam napisać już teraz wstępną recenzję bo myślę że tego typu kosmetyki sprawdzają się na lato kiedy nasza skóra potrzebuje nawilżenia a przede wszystkim ukojenia po słonecznych kąpielach.

Używałyście tych kosmetyków? Skusicie się po recenzjach Blogerek?

Pozdrawiam





niedziela, 7 lipca 2013

Relacja ze spotkania śląskich blogerek kosmetycznych

Witajcie,

W dniu wczorajszym odbyło się pierwsze spotkanie Blogerskie w którym uczestniczyłam.
Miło mi było poznać dziewczyny z tego środowiska, pogadać o kosmetykach, podyskutować na wiele ciekawych tematów.

W tym miejscu chcę Wam serdecznie podziękować za świetną organizację i ciepłe przyjęcie.

Jeżeli chodzi o same fotki ze spotkania przy kawce odsyłam Was do bloga-organizatorki (po naciśnięciu na zdjęcie przeniesie Was do odpowiedniego miejsca)


Na spotkaniu miałyśmy okazje gościć dwie firmy


Przedstawicielka tej firmy pozwoliła nam wybrać jeden produkt z ich gamy. Poniżej dowiecie się co ja wybrałam. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć że firma słynie z rewelacyjnych kosmetyków dla kobiet w ciąży. Ja w ciąży nie byłam, ale moje znajome bardzo sobie chwalą. Zresztą mogę naocznie widzieć efekty kuracji tymi kosmetykami.


Przedstawicie tego, stosunkowo nowego sklepu, zauroczyli mnie podejściem do ludzi, do kosmetyków. Wyjątkowo udany duet. Bardzo pozytywny. Dlatego też jestem pewna sukcesu tego sklepu.
Dla każdego był personalnie przygotowany prezent.

Muszę koniecznie wspomnieć o przepysznych babeczkach. Powiedzmy sobie szczerze - trzeba mieć talent.


Poza nowymi znajomościami przywiozłam także:



Jeżeli chodzi o firmę Palmer's to wybrałam krem na noc. Moja skóra kocha wręcz retinol i inne pochodne dlatego nie miałam problemu z wyborem kosmetyku. Zobaczymy czy krem do twarzy jest równie skuteczny jak ich balsamy.

Od mojego "sąsiada" jakim jest sklep z biżuterią By Dziubeka otrzymałam śliczną bransoletkę. Jak ją zobaczyłam od razu pomyślałam:

"brakujący element mojego męża"



Słoneczko wielkimi krokami zawitało nad Polskę. A jak wiadomo wraz ze słoneczkiem powinnyśmy zastanowić się nad filtrami. Firma Ziaja była na tyle uprzejma że podarowała nam ich najnowsze produkty do tego celu przeznaczone. O tyle byłam zadowolona że jakiś tydzień wcześniej o mało go nie kupiłam.

proponuję powiększyć zdjęcie

O firmie Sylveco przyznam się szczerze nie słyszałam w ogóle.
Kosmetyki są naturalne co świadczą o tym składy oraz krótkie terminy ważności. Design jak widać minimalistyczny. Jeżeli chodzi o kwestię cenową to np. lekki krem brzozowy to koszt 24,92 zł.
Moim zdaniem przyzwoicie.



Dzięki dwóm Blogerkom

http://anne-mademoiselle.blogspot.com/

http://naomi-bloguje.blogspot.com/

mam możliwość przetestować komplet kosmetyków RevitalLash.


Jakiś tydzień temu zauważyłam nadmierne wypadanie rzęs. Nie mam zielonego pojęcia czym to jest spowodowane. Zmieniłam styl mycia twarzy (nie trę jej myjąc jak i wycierając). Dlatego dziwi mnie fakt zbierania moich rzęs z policzków. Nigdy nie mogłam na nie narzekać. Były jasne, to fakt, ale po hennie czy tuszu nabierały koloru i były zauważalne. Liczę na ten produkt.

Jeszcze raz dziękuję dziewczyny.


Dostałyśmy także upominek od firmy Virtual. Najbardziej mnie cieszy fakt jagodowej szminki.

Blanka dziękuję

Blankę znajdziecie tutaj -> http://www.mojzakupoholizm.blogspot.com/



Od sklepu balmshop.pl otrzymałam krem do twarzy, ujędrniający. Ps. trafiliście :P

Balsam do ust oraz do skórek dłoni to podarunek od http://www.herbastudio.pl/, natomiast lakier do włosów i olejek od http://ambasadapiekna.com/

No i na końcu słodka (dosłownie) bransoletka przedstawiająca - placek, tartę i tym podobne. Nazewnictwo pozostawiam każdemu z osobna.

Mój dość intensywny weekend właśnie dobiega końca.

Jak Wasze wolne dni? Może jesteście już na wakacjach?
Jestem także ciekawa czy któraś z Was używała powyższe kosmetyki. Czekam na relacje.

Ps. Chciałam w tym momencie powitać na świecie nowego członka Ziemi. Bliska mi znajoma urodziła dziś zdrowego, ślicznego chłopca.

Pozdrawiam


ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU