czwartek, 11 września 2014

Nowa maska do włosów Kallos Algae

Witajcie Moje Drogie,

Przedstawiam Wam mojego nowego sprzymierzeńca w walce o ładne, długie włosy. Kupiłam tę maskę całkowicie nie planowanie. I nie przeczytałam ani kszty opinii o niej. Co się raczej nie zdarza. 

Konsystencja jak widać poniżej, maska kremowa. 


Maski Kallos Algową nie spotkałam się nigdy wcześniej. 

http://mintishop.pl/

Poniżej wklejam Wam skład 


Mam nadzieje, że jesteście w stanie odczytać.
Jak nie to poniżej przepisane:

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Fucus Vesiculosus Extract, Laminaria Digitata Extract, Spirulina Maxima Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Ascophyllum Nodosum Extract, Benzyl Alcohol, Methylchloroisoth Iazolinone, Methylisothiaz Olinone.

Widać tu ekstrakty czyli rzekome algi, spirulina.
Na 4 miejscu - oliwa z oliwek.


Opis z opakowania:

Maska z aktywnym składnikiem - ekstrakt z alg, który przenika do włosa nawilżając, odżywiając i odbudowując zniszczone, martwe włosy. Zawartość oliwy nadaje włosom jedwabisty połysk.

Generalnie maska ma nawilżać nasze włosy co mnie akurat jak najbardziej się podoba.


Użyłam maskę zaledwie raz. Muszę przyznać że końce włosów rzeczywiście nie odczuwają wysuszania. Jest dziś trzeci dzień i włosy nadal ładnie wyglądają. 
Jak będzie dalej... zobaczymy. 

Zapach masek Kallos uważam za mocno przesadzony. W tym przypadku nie jest jakoś spektakularnie mocny ale też mogli dać perfuma nieco mniej.

Do tego maska jest niesamowicie tania w stosunku do rozmiaru.
Znacie te ceny 10 zł / 1000 ml :P

Znacie tę maskę? A może polecacie jakieś inne z Kallosa?

Miałam już parę ich masek - keratynową (dobra ale ten zapach był nie do zniesienia), mleczną (dla mnie totalny bubel choć cudnie pachniał).

Ponadto, dalej zapuszczam włosy ale o tym następnym razem,

Buziaki

15 komentarzy:

  1. nie używałam jej, ale zastanawiałam się nad nią, bo algi dobrze dobrze działają na moje włosy:) ogólnie to widziałam tą, z miodem, z czekoladą, mleczną, z lnem, keratynową, marchewkową i jeszcze jakąś:P za duży wybór i nic nie wzięłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja widziałam jeszcze bananową. Jest ten wybór tych masek.

      Usuń
    2. Ja używałam Mlecznej - uwielbiam, ale moje włosy są zniszczone, jak ktoś ma cienkie włosy to będzie mu obciążać, u mnie sprawdzałą się mega dobrze, Keratin - okropna, moje rozjaśniane włosy nie lubią sie wybitnie z keratyną, była to pierwsza maska moja z Kallosa, właścicielką suchych zniszczonych i rozjaśnianych wysokoporowatek nie polecam, Banana - moja ulubiona <3 polecam, pięknie pachnie i świetnie nawilża, Argan - nic specjalnego, w sumie to nawet oleju arganowego w składzie nie ma, Carota - śmierdzi chyba najgorzej ze wszystkich, też nic specjalnego. Teraz zastanawiam się między Algae, Color i Czekoladą. Zobaczymy.

      Usuń
  2. Sama mam teraz tą mleczną maskę i wydaje mi się, że jest całkiem niezła ale nie byłam zbyt wymagająca w stosunku do niej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wiem, że ta mleczna po prostu zbyt długo i często używana, potęguję przeproteinowanie włosów. Pewnie tego doświadczyłam :)

      Usuń
  3. jest to nowa maska, dlatego wcześniej o niej nie słyszałaś :) też ją mam i uwielbiam ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałam ani jednej z tych ich masek, muszę wreszcie coś sobie wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz tylko wybrać odpowiednią dla siebie. Dużej straty nie ma bo są niesamowicie tanie ale zawsze można wziąć na połowę z koleżanką

      Usuń
  5. byłam zrażona do firmy Kallos przez maskę Argan, która w składzie nic wspólnego z tym olejkiem nie miała, ale po 2latach postanowiłam dać firmie jeszcze jedną szansę (8zł za 1000ml Algae w Hebe do mnie przemówił:D) na razie jest ok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też patrzę już na te składy co by mnie nie oszukano

      Usuń
  6. Pierwszy raz słyszę o tej firmie.Ja strasznie długo borykałam się z problemami skórnymi całe szczęście La Roche uratowało mnie.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie podyskutuję z Wami. Dziękuję za każdy komentarz

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU