Witajcie,
Stało się. Powzięłam decyzję o zapuszczaniu naturalnych włosów. Skąd taka decyzja? A to stąd że po chorobie (grypsko) moje włosy po prostu są sianem. Daję na nie dosłownie co się da - maski, oleje i nic. Dalej to samo. Przycięłam sama z 4-5 cm (metodą blogerki The Pink Rook) a przy okazji ściełam grzywkę i dalej włosy wyglądają strasznie.
Niestety nie wiem, czy to ostatnie lata wywołały u nich tak drastyczne zmiany, czy to że sezon zimowy - czapki, wysuszenie, czy po prostu stan chorobowy, osłabienie. Ale mam dość zawijania w kucyk włosów bo praktycznie nic innego nie można z nimi na ten moment zrobić.
Włosy mam aktualnie do szyi. Zdjęcia wrzucę w następnym poście tak, żebyście śledziły moje poczynania.
Jak wyglądają moje włosy naturalne? A no to jest dobre pytanie bo nie pamiętam. A raczej pamiętam ich różne rodzaje. Aż korci mnie by zrobić taki spis zdjęć z różnych lat. Urodziłam się z białymi włosami i takie miałam bardzo długo. Później ściemniały i zrobił się taki "mysi". Od słońca rozjaśnione i pamiętam że w szkole średniej miałam takie słomkowe. To jeśli o kolor. Jeśli chodzi o fakturę są śliskie, gładkie. Zawsze chciałam mieć puszyste a miałam typowe proste włosy i w dodatku bardzo błyszczące.
Czy będę brała jakieś suplementy? Tak. Postawiłam na drożdże. Piję ok 25 g zalanych wrzątkiem z małą ilością wody. Po 4 dniach już wchodzą. Po pierwszym razie myślałam że wyrzucę tę metodą w kosz. Drugą rzeczą którą będę brać to chyba sławne już tabletki Calcium Pantothenicum. Kupiłam je na doz.pl za 6,99, trzy opakowania. Póki co biorę parę dni 3 x po 1 tabletce. Naczytałam się o nich dużo opinii i nie wiem czego się spodziewać. Ogólnie wyznaję zasadę że jeśli macie zbilansowaną dietę to żadne cuda nie pomogą. Ja nie mam. Staram się jeść zdrowo ale chyba nie aż tak, że wszystkie makro i mikro elementy wpłynęły do mojego organizmu. Najbardziej zaskoczyła mnie wypowiedź jednej Blogerki o prawie 4 cm przyroście. No cóż. W cuda nie wierzę ale spróbować spróbuję. Gdybym choćbym dociągnęła do 2 cm miesięcznie (mi akurat włosy rosną całkiem całkiem więc myślę że to nie będzie coś nie do osiągnięcia).
Więc zakładając 2 cm to może na lato będę już miała sporą długość.
Jeżeli chodzi o wcierki to myślę nad zakupem jakiejś pokroju Jantar (np. Saponics). Póki co króluje Sesa a do niej dojdzie Khadi.
Czy mam już odrosty? Tak, z tyłu mam już z 1,5 cm swoich włosów. Z przodu parę mm (efekt mojego durnego farbowania)
Na jakie włosy długości chcę zapuścić? Chcę zapuścić włosy do brody. Tak na początek. Włosy krótkie mi pasują, dobrze się w nich czuję. Aktualnie rozmyślam nad obcięciem się na krótko całkiem. Z takie krótkiego obcięcia płyną plusy - pozbędę się całkowicie z tyłu włosów farbowanych - zostaną same naturalne praktycznie. Minus - chodzę na siłownie i fitness, i obawiam się że włosy krótkie mogą mi przeszkadzać.
Co jeśli włosy są siwe lub nie spodoba mi się kolor? To pytanie chodzi mi po głowie odkąd weszła mi myśl o zapuszczaniu. Co do pierwszego - włosy siwe no cóż. Trudno. Mam 33 lata, włosy najprawdopodobniej mam po tacie więc siwe nie powinnam mieć tak szybko. Ale okaże się jak się zapuszczą. Póki co widziałam parę sztuk ale te parę sztuk mi nie przeszkadza.
Jeżeli mi się kolor nie spodoba lub będę się czuła nijaka to po prostu pójdę jak człowiek do fryzjera i zapłacę za pasemka blond (a raczej ombre) na naturalnych włosach. Lub jakieś refleksy. Zobaczymy jak dojdzie do takiej sytuacji.
To chyba na tyle. Stałyście kiedyś przed zapuszczaniem włosów? Trudno było? Warto było?
Pozdrawiam
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ARCHIWUM
-
►
2012
(82)
- ► października (5)
-
►
2013
(93)
- ► października (6)
-
►
2014
(64)
- ► października (2)
-
►
2015
(69)
- ► października (1)
-
►
2016
(44)
- ► października (7)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie podyskutuję z Wami. Dziękuję za każdy komentarz