Witam,
Od wczoraj mam okazję potestować
krem który chodzi mi po głowie już od jakiegoś czasu. Dostałam (niestety mało)
dwie próbki kremu ślimaczkowego. Znacie takie? Ten kto miał styczność z
koreańskimi cudami na pewno słyszał właśnie o tych specyfikach.
Tony Moly w swojej ofercie
ślimaczkowej ma:
Intense Repair Live Snail Foam Cleanser doskonale oczyszcza
skórę, zapewnia wilgotną i jasną skórę
Intense Care Live Snail BBcream Wysoko skoncentrowany krem
BB posiadający właściwości naprawy skóry. Bezproblemowe stosowanie na skórę i
idealnie pokrywa niedoskonałości, aby sprawić wrażenie zdrowszej skóry
Intense Care
Live Snail Skin zawiera 45% śluzu z koreańskiego ślimaka
Intense Care Live Snail Lotion
Intense
Repair Live Snail Eye Cream
Intense Care
Live Snail Essence zawierający 80% śluzu z koreańskiego ślimaka z dużą zdolnością
samoregeneracji
Seria ta to
kosmetyki ze zdolnością silniego odmładzania skóry. Wyciąg z śluzu z koreańskiego
ślimaka ma moc naprawczą i wzmacniającą skórę.
Bałam się
najbardziej zapachu tego kremu, że będzie to coś obrzydliwego. Na szczęście
zapach bardzo przypomina serum z Vichy – jest takie kwiatowe. Konsystencja tak
jak w przypadku Vichy – czyli oleista ale nie pozostawiająca filmu na twarzy.
Skóra pozostaje matowa i wygładzona.
Powiem
szczerze – nie wierzyłam w działanie tego kremu – ani wybielające ani
przeciwzmarszczkowe. Ale wczoraj jak co rano zamiast nałożenia serum z Vichy nałożyłam
esencję ślimakową Tony Moly.
Na to oczywiście krem BB.
Po powrocie z
pracy zmyłam makijaż wodą termalną z La roche posay i … moja skóra była ślicznie
promienna. Wiem, że sama świadomość tego że ma się coś ze ślimaka na twarzy wywołuje wstręt. Ale nie ma się czego bać.
Mam w domu dwie próbki
które zużyje do końca a później kupię oryginał.
Niestety
powalająca jest cena tego produktu – średnio koło 40$.
Myślę że osoby
z młodą skórą nie mają się co rzucać na ten produkt (chociaż jak się słyszy o
prewencji przeciwzmarszczkowej w Azji to może i powinny). Ja mam 28 lat i
drobne linie już się utworzyły.
Dlatego lubię kosmetyki z Azji - zawsze mnie zaskakują :)
Co sądzicie o takich kremach? Kupiłybyście? A może już macie :) To piszcie o swoich wrażeniach.
Pozdrawiam
Ojej śluz ślimaka... no nie brzmi zachęcająco, ale może to naprawdę coś skutecznego:)
OdpowiedzUsuńHmm...znając skłonność Azjatów do sterylności w kwestii kosmetyków, to nie wahałabym się tego użyć. Mam maseczkę, którą kiedyś dostałam jako gratis, też ślimaczkową, marki Baviphat i do tego próbkę kremu Tony Moly zdaje się. W końcu koreańskie kremy zwykle mają pompki, szpatułki itd. Japońskie uguisu no fun (czyli coś na kształt maski z kupek słowika) też jakoś przestało mnie odstręczać, gdy dowiedziałam się ile procesów przechodzi, żeby wydobyć z tej - brzydko mówiąc - kupy odpowiednią substancję i żeby to wszystko było sterylne i odpowiednie do stosowania na twarz. Tak samo zapewne jest ze śluzem ślimaka. Może Azjaci korzystają czasem z dziwnych składników, ale technologicznie i w kwestii kosmetyków to my jesteśmy w tyle :)
OdpowiedzUsuń@Silverose jak mój mąż pyta się mnie dlaczego ściągam kosmetyki aż z Azji skoro u nas jest ich aż tyle - odpowiadam mu właśnie to co napisałaś - bo my w kosmetyce jesteśmy daleko w tyle :)
OdpowiedzUsuńHehe, też się muszę nieraz tłumaczyć. Akurat osoby które mnie świetnie znają już się sporo nasłuchały na temat kosmetyków z Azji :P Z kolei mama mojego faceta wybałuszyła na mnie oczy i chyba uznała za snobkę. Pewnie tak jak innym, wydaje jej się że kosmetyki ściągane z Azji są koszmarnie drogie a kupienie ich wymaga bardzo wiele zachodu. Na szczęście nie ze wszystkimi tak jest :)
OdpowiedzUsuńnie mialam okazaji wyprobowac-opakowania wygladaja bardzo elegancko :)
OdpowiedzUsuń