Witajcie,
Dziś szerzej o mezoterapii mikroigłowej o której słowo napisałam w poprzednim poście.
Pierwszy zabieg odbył się w salonie w którym moja siostra
odrabia praktyki dnia 18.04. Na drugi idę jutro.
MOJA SKÓRA jest raczej
mieszana, z rozszerzonymi porami na policzkach i nosie. Skórę można zaliczyć do
wrażliwych, łatwo ulegającej wpływowi otoczenia oraz łatwo zapychającą się.
Stąd muszę dokładniej dobierać kosmetyki. W tym roku ukończę 29 lat i posiadam
pewne oznaki czasu – zmarszczki. Raczej mimiczne ale jednak mnie denerwują. Są przede wszystkim widoczne na czole i koło
ust. Ale można też dojrzeć niewielkie linie koło oczu. Gdy byłam dzieckiem nie
miałam typowych piegów a jednak na policzkach jak tylko wyszło słoneczko
ujawniały się małe pomarańczowe plamki. Teraz one też są, nieregularne,
pomieszane z bliznami po wypryskach.
ZABIEG Od razu mówię – zabieg nie jest przyjemny. Ale nie
uważam żeby był to ból nie do wytrzymania. Także – do odważnych i takie tam. A
teraz sam zabieg. A więc:
Na początku wiadomo zmycie makijażu
Krok drugi to nałożenie na twarz kwasów które
lekko złuszczą skórę oraz rozpulchnią by mniej odczuwane były igiełki
Zmycie dokładne kwasów (to bardzo ważne gdyż nie
zmyte dokładnie będą za chwilę wprowadzone przez igiełki). Sprawdzenie jest
bardzo proste. Wystarczy papierem przytwierdzić do skóry. Jeżeli się przylepi
tzn. że trzeba jeszcze zmyć resztki kwasów ze skóry.
No i teraz gwiazda czyli nakłuwanie skóry.
Zaczynamy od dekoltu, po połowie dekoltu nałożony zostaje kwas hialuronowy. Do
10 minut powinien zostać nałożony kwas. I tak po kolei – dekolt i twarz. Na
linie zmarszczek został też wtłoczony jakiś kompleks którego nazwy nie
pamiętam.
Po cały zabiegu na twarz, szyję i dekolt zostaje
nałożona maska kolagenowa (taka w formie żelowej maski). I taką maskę trzymamy
na twarzy koło 30 min. Nie pamiętam dokładnie ale coś koło tego ją miałam na
twarzy. W tym czasie w podrażnionych miejscach można odczuwać pieczenie (nie
wiem dlaczego ale następnym razem zapytam).
ZALECENIA Przez cztery godziny po zabiegu nie wolno pod żadnym
pozorem dotykać skóry (bakterie), nie uprawiać żadnego sportu (sól w pocie
mogłaby podrażnić skórę), iść na basen (znowu bakterie). Do tygodnia te mini
ranki jeszcze się domykają więc zaleceniem Kosmetyczki było to aby jednak zrezygnować
z tłustych kremów który mogłyby niepotrzebnie zatkać pory i nie dopuścić innych
dobroczynnych składników. Oczywiście unikamy słoneczka a w pierwszym dniu nawet
nie wykonujmy makijażu.
EFEKTY Po samym zabiegu skóra była czerwona. Po nałożeniu maski
kolagenowej skóra nieco zbledła ale jednak nadal miejscami była czerwona.
Pamiętajcie że każda skóra reaguję i zachowuje się inaczej. Ja mam skórę
wrażliwą więc mogłam się spodziewać że dopiero na następny dzień będę wyglądać
jak człowiek. Aczkolwiek nie jest to stan że ludzie będą uciekać na ulicy. To
zabieg kosmetyczny, nie na tyle inwazyjny jak w przypadku mezoterapii igłowej.
Akurat zabieg mój był wykonywany w ostre słońce w godzinach popołudniowych i
bałam się reakcji skóry na słońce. Ale na całe szczęście nic się nie stało.
Na drugi dzień skóra była już normalna. Drastycznych efektów
jeszcze nie widzę. Myślę że jest trochę bardziej rozświetlona, promienna. Jeżeli
chodzi o zmarszczki i pory to trochę za wcześnie by coś mówić. Parę zabiegów i
mogę się w tej kwestii wypowiedzieć. Jest to jeden z tych zabiegów który trzeba
wykonywać w serii.
Po paru dniach zauważyłam że skóra zrobiła się jakby
pełniejsza, gładsza. Chodzi o strukturę wizualną skóry. Jestem pod wrażeniem. Pory nieco się zmniejszyły.
KOSMETYKI
Po zabiegu najlepiej używać lekkich kremów, serum, esencji. W dniu zabiegu nie nakładamy już nic.
Na następny dzień...
Na dzień używam kwasu hialuronowego z Hada Labo a na to daję
jakiś lekki krem (Mizon Watermax, All In one nasil) które praktycznie
natychmiast wchłaniają się w skórę. Dzień po zabiegu nie używałam kremu BB. W
kolejne dni już miałam lekki krem BB na twarzy. Testuję parę kremów na lato.
Szukam czegoś w kolorze opalonej skóry, lekkiego.
Na noc stosuję także kwas hialuronowy oraz krem Mizon
s-venom.
ALTERNATYWA
Dla dziewczyn
bardziej utalentowanych kosmetycznie polecam alternatywę w postaci zakupu
rollera. Trzeba przy używaniu go zachować ostrożność i zasady higieny żebyśmy
sobie krzywdy nie zrobiły. Firma Clarena sprzedaje takie rollery wraz z
koktajlem dostosowanym do potrzeb skóry jako kontynuację profesjonalnego
zabiegu (oczywiście można też znaleźć w ofercie innych firm).
Ja jeszcze się trochę boję używania samemu takiego rollera. Mam obawy czy takim sprzętem nie zrobię sobie więcej krzywdy niż pożytku.
W sieci można znaleźć wiele zdjęć o efektach terapii mezoterapii. Wersja mikroigłowa jest czymś lżejszym od igłowej po której zdaję sobie sprawę efekty igłowej są fantastyczne.
Następny i chyba ostatni w salonie zabieg jutro. Trzymajcie kciuki.
Czy któraś z Was używała rollera? A może zastanawiacie się nad kupnem. Czekam na Wasze relacje.
Pozdrawiam
bardzo dziękuję ci za ten post;) rozjasniłaś mi obraz calego zabiegu.
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa Twoich wniosków :)
UsuńFajnie napisane tylko jedno słowo nie bardzo pasuje do całości tzn "zarazki" ;) tak mówią dzieci w przedszkolu, to słowo psuje całkiem fajny efekt
OdpowiedzUsuńJuż poprawione. A ostatnio nawet brat mnie upomniał właśnie o słowo "zarazki" :)
Usuńi super :) Od razu lepiej...profesjonalnie całość wygląda :)
UsuńBardzo ciekawy post. Wiele cennych informacji.
OdpowiedzUsuńcieszę się :) daj znać jak zdecydujesz się na jakiś zabieg i jakie efekty będą
Usuńbardzo młodo wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać takie komentarze :) dziękuję
Usuń