wtorek, 25 października 2011

SHEET MASK - całkiem inna maseczka do twarzy

Witam,

W Azji szczególnie popularne są tzw. "sheet mask" czyli dosłownie tłumacząc maska w arkuszu.
W Polsce spotkałam się z takimi maseczkami z firmy Olay. Nie są tanie bo koło 40zł za 3 szt. Gdzie w Azji te maseczki można kupić za dosłownie grosze.
Ja swoje maseczki kupiłam na allegro - 15 różnych maseczek BEAUTY Friends.



Maseczka ta to nie krem czy jakaś substancja tylko bawełniana płachta nasączona super składnikami (w zależności od tego jaką maseczkę kupimy).
Taką formę w krajach azjatyckich uważa się za lepszą od tradycyjnych maseczek (nadal nie wiem w czym tkwi ten sekret)

Taką maskę z bawełny dajemy na twarz na czas 20-30min i ściągamy. Ja swoją zawsze jeszcze wcieram w twarz i szyję. No a później wyrzucamy.
Chciałam wkleić tu zdjęcie w masce ale wygląda się w niej naprawdę jak z dobrego horroru. Lepiej ją robić w domowym zaciszu bez widowni.


Komplet podzieliłam i zostało mi aktualnie 4 szt. Na odwrocie informują że można je stosować w dwojaki sposób:
na ciepło i na zimno.

Żadnej z tych metod nie próbowałam ale skoro zostały mi 4 szt. to zdążę wypróbować.


Rodzajów tych maseczek jest po prostu mnóstwo. Sama nie wiedziałam jakie chce więc powiedziałam sprzedawcy żeby przysłała mi każda jaką ma :)
Każda praktycznie firma ma w swojej ofercie tego typu maski (więc czy zdecydujemy się na zakup na allegro, ebay czy sasa.com to znajdziemy coś dla siebie)


Rzeczywiście w Azji panuje przekonanie ze skora powinna być nawilżona i błyszcząca wiec te maseczki
taki efekt dają. Niestety znów na mojej cerze sie one zupełnie nie sprawdzają. Tak jak przy używaniu
serum do twarzy moja skóra była tragiczna (od nadmiaru tłustego na twarzy miałam pełno krostek), tak tutaj
moja skóra świeci się niesamowicie i nie wygląda estetycznie.


Już niedługo wpadną w moje ręcę maseczki tego typu firmy Tony Moly a także znajoma która aktualnie jest
na wyspach Bali przywiezie mi też parę sztuk innych firm.

Myślę że jeszcze wrócę do tego produktu. Zważywszy na to że w zimę niestety moja skóra jest narażona na działanie
zimnego wiatru w trakcie zjazdów ze stoku i niestety wtedy nawilżenie (i odżywienie) jest jej szczególnie potrzebne.

Wszystko tak naprawdę zależy od naszych potrzeb więc póki czegoś się nie spróbuje to nie będziemy wiedzieć czy jest dla nas dobre czy nie.

Ja w każdym razie będę szukać swoich ideałów kosmetyków i wierze w dobroczynne działanie kosmetyków azjatyckich (szczególnie jak się patrzy
na Azjatki - zazdroszczę im takiej cery).
Pozdrawiam

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tych jeszcze nie miałam. Jest ich tyle, że trudno mi się było zdecydować. Póki co mam jakieś maski Etude House, Lioele, Holika Holika i Baviphat. Nie wiem kiedy to wszystko zużyję. Teraz odsunę maseczki Beauty Friends na dalszy plan, bo już wcześniej mnie nie zachwycały w recenzjach innych osób. Ale Tony Moly jestem bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie podyskutuję z Wami. Dziękuję za każdy komentarz

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU