Witam,
Trochę dłuższa relacja z wyjazdu z Anglii. Troszkę, ponieważ
nie chcę się tu rozpisywać za wiele.
Po pierwsze zakupy :) Byłam w paru sklepach ale nic nie przykuło mojej uwagi na tyle żebym zechciała
zostawić tam swoją kaskę.
Kosmetyczne rzeczy widziałyście w poprzednim poście. Z nich
wszystkich zostałam mi tylko maseczka aussie – reszta poszła na prezenty.
Szkoda że nie miałam więcej funduszów bo z pewnością zakupiłabym dużo więcej.
W Primarku jest tanio a rzeczy w tym sklepie są dopasowane
do mnie.
Kupiłam zielone rurki – 11 funtów a do nich super t-shirt z
artystycznym nieładem - 5 funtów (którego zdjęcia brak).
Sukienka – tunika w kolorze granatowym z żółtym paskiem –
leginsy do nich obowiązkowo -
chyba 11 funtów
Strój kąpielowy w soczystym kolorze - 6 funtów
Torebka w kolorze Camel (zbiera dużo pozytywnych recenzji) - 9 funtów
balerinki
Rzeczy których tu zdjęć nie robiłam bo uważam za stratę
czasu to:
- topy za 2 funty
- klapki – japonki za 2 funty
- bielizna – całkiem pokaźna kolekcja
Kupiłam także spodenki krótkie nude z różowym paskiem ale też nie zrobiłam zdjęcia
(no zapomniałam no :P)
Teraz druga część … Anglia widziana moimi oczami:
Droga
komunikacja miejska Mieszkaliśmy pod Londynem więc dojazd do większych
miast wiązał się z … o tak kolosalnym kosztem biletów na pociąg. Te ceny
przeliczając na polskie są mega drogie. Zresztą sami Anglicy tak twierdzą to
już o czymś świadczy. Tłumów w pociągach nie ma i tym różnią się przede
wszystkim od polskiej kolei. Poza tym chyba nie muszę mówić o komforcie jazdy,
estetyce. Wszystko jest tak dobrze opisane na dworcach więc zgubienie się jest
niemożliwe. Do każdego miejsca jest łatwo dość bo wszystkie „atrakcje” w Londynie
są opisane gdziekolwiek nie wejdziecie.
Ahh ta
pogoda – to drugi dziwny aspekt. Pierwszy dzień padało i było strasznie
wietrznie. Kolejne dni już dużo lepiej, nad morzem o dziwo piękna pogoda –
nawet się opaliłam. Ale dzięki tym deszczom i temu wilgotnemu klimatowi czułam
po tygodniu złagodzenie na mojej skórze. Zresztą wystarczy spojrzeć na
roślinność.
Śniadanko
- Kolejną rzeczą to ich pyszne śniadania angielskie – koszt ok. 3funty.
Dostajemy talerz jedzenia – frytki, jajko, bekon, kiełbasa, fasolka, pieczarki,
tosty.
Po co
czekać - Co przykuło moją uwagę to fakt że Anglicy są niecierpliwi na
światłach – jak tylko jest wolne to od razu lecą przez drogę.
Uprzejmość
– tego im nie można odmówić. Może to wynika z tego że innym tempem żyją niż
my, nie muszą się martwić o tyle rzeczy co my
Wolna amerykanka
– prawie 40% populacji w Anglii to obcokrajowcy i wszędzie to widać. Różne
kultury, różne wyznania oraz różne subkultury. To widać wszędzie. I nikt nie
wytyka się palcami. Tam po prostu to jest normalne że każdy się nosi jak chce
WC –
dziwna sprawa z ich opisem – szukamy info – wc, toilet czy coś w tym guście. A
tu Madame :P
To tyle co pamiętam po dwóch
tygodniach. Chciałabym tam wrócić jeszcze a tym bardziej chciałabym tam
zamieszkać.
Pozdrawiam w tą typową angielską
pogodę
strój piękny :))))
OdpowiedzUsuńkostium i torebka przepiękne :)
OdpowiedzUsuńSukienko-tunika bardzo mi się podoba. Sama bym się na taką skusiła :) Najbardziej zazdroszczę Anglikom chyba uprzejmości i tego, że nie reagują na różne dziwnie wyglądające osoby czy zjawiska tak jak ludzie w Polsce.
OdpowiedzUsuń