środa, 15 lutego 2012

Odcinek 1: Missha M Perfect Cover BB Cream


Witajcie,

Ten krem chyba już wszyscy znają i zdążyli wypróbować i wyrobić sobie na jego temat zdanie. Pierwszego opisuję właśnie go dlatego że pozbyłam się go dość szybko i nie chcę zapomnieć dlaczego.
Na pierwszy ogień rzuciłam Missha M Perfect Cover. 
Nie dałam mu zbytnio szansy na zaprzyjaźnienie się ze mną.




Co do tego kremu miałam ogromne oczekiwania. Niestety po pierwsze zraził mnie zapach (taki mydlany) po drugie krycie (pewnie dla większości z was to na plus - on ma dość mocne krycie) po trzecie nie trafiłam z kolorem – był przesadnie pomarańczowy (czego niestety nie widać na żadnych zdjęciach nawet na moich – gdzieś z prawej strony jak się przyjrzycie to widać to o czym mówię).

Na zdjęciach on wychodzi jak widać taki beż i to mnie niezmiernie zachęciło do zakupu. Kupiłam kolor 23. Niestety okazało się jak dostałam paczuszkę że jest w kolorze beżowym ale takim w kierunku pomarańczowym. Na moje szczęście zakupiłam mini tubkę 20ml i oddałam w dobre ręce mojej kuzynki której kolor bardzo odpowiadał.


(Przepraszam za czerwoną rękę - wróciłam z zimnego podwórka)

Najbardziej trafnym stwierdzeniem na ten krem jest to co napisała Silverose na swoim blogu „że albo się go kocha albo nienawidzi.”

Plusami dla tego kremu są na pewno:
-  dość wysoki filtr SPF 42 PA +++
- możliwości kolorystyczne ponieważ jak zauważyłyście większość kremów BB ma tylko jeden kolor tu mamy do wyboru aż 4
- dostępność, pojemności i cena - możemy za niewielkie pieniądze wypróbować kosmetyk po czym kupić największą pojemność 50ml (czego np. w Tony Moly jeszcze nie było do niedawna teraz można też kupić kremy w 20g opakowaniach za niewielkie pieniądze)

Co do samego użytkowania to nałożyłam raz (pomyślałam – dam mu szanse) ale niestety operowanie kremem z takim kryciem nie jest łatwe i wyszło na mojej twarzy coś strasznego (na kształt pomarańczowej maski). Pewne by się utleniło, przystosowało itp. ale jak nie chciałam ryzykować wyjścia z domu w takim stanie. Sama konsystencja kremu jest bardzo gęsta i oleista.

Sam producent obiecuje wybielanie skóry (rozjaśnianie przebarwień),  zapewnienie ochrony przeciwzmarszczowej – czyli tak naprawdę to co większość kremów BB.

PODSUMOWANIE:
Polecam wypróbować. Zobaczycie czy potrzebne jest wam aż takie krycie bo chyba za to jest kochany.


2 komentarze:

  1. Hmm...z tym filtrem to też śmieszna sprawa, bo ponoć nie jest on fotostabilny. Ostatnio mnie nie zapycha - może zimą lepiej się nadaje do używania. Niestety ten zapach jest dla mnie koszmarny. Na początku nawet mi się podobał, ale od razu jak nałożyłam go na twarz, zaczął drażnić. Koreanki mają ponoć podobne podejście do tego kremu co Polki - jedne go ubóstwiają, a drugie nie cierpią. Ja ostatnio jestem jakoś tak po środku, ale raczej na pewno nie kupię go ponownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie rzadko się spotyka bezzapachowe kremy BB, ale ten wyjątkowo ma intensywny zapach. A co do filtru to coś mi się obiło o uszy. Utwierdziłam się tylko w przekonaniu że dobrze zrobiłam że już nie jest na mojej półce

      Usuń

Chętnie podyskutuję z Wami. Dziękuję za każdy komentarz

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU