Witajcie,
Znacie firmę Korres? Ja przed obejrzeniem
filmiku MakijażeKasiD kompletnie nie miałam pojęcia że istnieje taka firma.
Taka firma która zdecydowanie jest warta naszej uwagi na pewno ze względu na
produkt zwany Lip Butter.
Lip Butter to koloryzujące masełko do ust, które
nie tylko barwi, ale też intensywnie pielęgnuje usta. Dzięki swoim nawilżającym
właściwościom oraz treściwej konsystencji, kosmetyk stanowi doskonałą kurację
dla suchych, popękanych, spierzchniętych ust.
Dostępne w sklepach
Sephora, w następujących kolorach:
- dzika róża (wild
rose)
- plum (śliwka)
- jasmine (jaśmin)
- mango
- guava
- pomegranate
(granat)
- quince (pigwa)
Na ich temat trochę poczytałam
w sieci – ale jak to w sieci – część opinii pozytywnych część nie. Musicie
wiedzieć że ja moim balsamom daje naprawdę wysoką poprzeczkę. Moje usta są
przeze mnie traktowane nadzwyczaj źle i ja sobie dobrze z tego sprawę zdaję (że
obgryzanie skórek ust powoduje przenoszenie bakterii i innych takich) ale nie
jestem w stanie powstrzymać tego nawyku. Po całym dniu moje usta są w opłakanym
stanie.
Parę istotnych rzeczy na temat
tych balsamów chciałabym zweryfikować …
Po pierwsze nie trzeba nosić ze
sobą pędzelka by umalować się tym balsamem. Mają one kolor ale nie na tyle
intensywny by trzeba było być nadzwyczaj ostrożnym. Ja z powodzeniem w czasie
codziennych zajęć sięgam po niego (ma swoje honorowe miejsce obok monitora). Moje kolory to:
góra - od lewej - guava, pomegranate, dół od lewej - mango, jaśmin
Po drugie – nawilżają. Kiedy
rano wychodzę do pracy moje usta są spierzchnięte. Nakładam balsam i biegnę na
pociąg. Po paru minutach nie czuję już suchych skórek a jedynie nawilżenie.
Wiadomo że nie wytrzymują jedzenie czy picia ale przy normalnym użytkowaniu można
być z nich szczerze zadowolonym. Na ustach zachowuję się tak jak powinien czyli
otulając nasze usta zastyga sprawiając że nie odstaje żadna skórka a usta są
gładkie. Kiedy nakładałam jakiś inny balsam i po pół godzinie nie było już go
na ustach (ot np. owy carmex). Tu przyjeżdżam do pracy i nadal on jest i
wygląda.
Po trzecie – zapachy. Każdy
balsamik ma swój unikalny zapach. Nie jestem w ten sposób zmuszana do jednego
zapachu przy zmianie koloru balsamików codziennie.
Po czwarte – kolory – szukałam czegoś
co sprawi że moje usta będą się lekko błyszczeć a przy tym mieć lekki mleczne
zabarwienie. Uzyskałam to właśnie dzięki guavie i jaśminowi. Moi zdecydowani
faworyci. Pozostałe dwa po prostu dają lekki kolor na ustach z czego wygląda to
po prostu naturalnie (jakbyśmy miały taki odcień ust). Przynajmniej tak jest w
przypadku tych kolorów jakie mam w połączeniu z moimi ustami.
Po piąte – ma przyzwoity skład.
Nie zawiera olejków mineralnych, silikonów, glikolu propylenowego ani
etanoloaminy. Choć to i tak dla mnie nie miałoby znaczenia gdyby były
równie rewelacyjne. Ale tak to jest jego plusem.
Minus – opakowanie. Ogólnie
lubię słoiczki i wolę tę formę niż sztyft ale akurat w guavie co chwilę widzę
jakieś drobinki kurzu co mnie niezmiernie irytuje.
A drugi minus to cena za jaką
można go kupić w sephorze. Jest wart tych 35zl wydanych przeze mnie ale nie
więcej. (za 3 lip buttersy zapłaciłam na truskawce 20$, jaśmin zakupiłam na
allegro za 35zł jako pierwszy do wypróbowania). Polecam tę formę.
Nie oczekiwałam od niego że na
dłuższą metę sprawi że moje usta będą śliczne. Myślę że z ustami taki problem
będę mieć zawsze przez mój nawyk. Nawet nie wierzę w obietnice producentów którzy obiecują na dłuższą metę naprawę owych szkód na moich ustach.
Próbowałyście tych balsamów? A
może macie jakiś innych faworytów?
Pozdrawiam was serdecznie i
życzę udanego piątku J
bardzo lubie te maselka do ust zwlaszcza jasmin i mango :)
OdpowiedzUsuńJaki koszt jest w Sephorze?
OdpowiedzUsuń