niedziela, 24 listopada 2013

Moja opinia na temat targów w Sosnowcu

Witajcie,

Nie ukrywam że od zeszłego roku przynajmniej raz na jakiś czas na tego typu imprezach pojawiać się będę. Mimo, że część z tych stanowisk kompletnie mnie nie interesuje, że wejście jest drogie i że trzeba dojechać (nie wiem dlaczego w Spodku w Katowicach targów nie ma) to i tak pojadę. 

Zeszłoroczne targi urzekły mnie bardzo. Pamiętam że wyszłam z nich po paru godzinach pełna energii i z małym niedosytem że już musiałam wyjść. 

Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o tych targach. Mimo, że byłam zadowolona i mój portfel również, to jednak miałam wrażenie że to już nie to samo co w zeszłym. 

Nie było Maestro, Farmony. Z powodu tego pierwszego bardzo ubolewałam bo miałam w planach kupienie nowych pędzli do twarzy by w końcu pożegnać się z Sephorą. 
Widziałam też że więcej było miejsc cateringowych co oczywiście zmniejszyło ilość wystawców. 

Chciałam kupić kolorowe farby do włosów i znalazłam nawet takie stanowisko niestety mimo kilku prób nie zastałam ani razu sprzedawcy.

Tak jak w zeszłym roku i w tym były pokazy i to jest jak najbardziej na plus. Tyle że w zeszłym roku widziałam fryzury, w tym roku dziewczyny w bikini tańczące do Moulin Rouge oraz dziewczyny w sukniach ślubnych. 

No dobrze, dla każdego coś. Niech będzie.

Miło za to wspominam trzy stanowiska na których kupiłam następujące rzeczy:

BIKOR ziemia egipska

o której większość z Was wie i zna a część nawet używa i chwali. Nie ma chyba negatywnej opinii. Ja bym jej nie kupiła gdyby nie dwa fakty - #1 zostałam nim pomalowana i efekt mnie urzekł, #2 cena 99 zł.


No dobra, cena jest wysoka, taniej niż na ich stronie i tylko dlatego się skusiłam. Mam nadzieje że będzie mi długo służyć i że się sprawdzi na mojej skórze. 

Potrzebowałam bronzera od którego za wiele nie trzeba 
wymagać, którym nie można zrobić sobie krzywdy. 
Rano robiąc make-up praktycznie po ciemku trzeba mieć produkt któremu się ufa. 
Pani ze stoiska niewiele ruszając pędzlem zrobiła na mojej twarzy - czary mary. 

Kolejnym produktem na który się skusiłam to rzecz jasna Macadamia Oil - maseczka - koszt 25 zł, olejek - 8 zł


Po skończeniu odżywek (co w przypadku Alverde nie jest trudne bo są tak koszmarnie niewydajne że to aż szok) przerzucę się na częstsze używanie maseczek. 
W zeszłym roku zużyłam większą wersję ale pamiętam że już pod koniec trochę ją męczyłam (zapach mnie odrzucał). W tym roku kupiłam jej mniejszą wersję którą będę używać po prostu rzadziej. 

Idąc po najmniejszej linii oporu w końcu skusiłam się na maskę Keratin Kallos. Cena 8 zł - najwyżej stracę choć w tym wypadku trudno mówić o jakiejkolwiek stracie bo cena w stosunku do jakości i wielkości tej maski jest powalająca. Skład prosty, zadowalający. Zapach przyjemny, drogeryjny. Konsystencja zbita, gęsta. Efekt - gładkie włosy.

Jestem po pierwszym użyciu i za wcześnie na recenzje ale biję się w pierś czemu tak późno się na nią zdecydowałam. Dla zainteresowanych - do kupienia w Hebe i w hurtowniach fryzjerskich. No i żebym nie była taka zachłanna to maska będzie podzielona na 3 części. 


Czy Wy byłyście na tych targach. Jakie są Wasze opinie? 

Ps. czekam na śnieg :)

6 komentarzy:

  1. miałam być i w końcu nie byłam :(
    nie chce śnieggu ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już mam śnieg. Na takich targach nie byłam, ale w przyszłym roku nadrobię, o ile znów nie zapomnę :) Z masek Kallos miałam Arganową i była zwykła, nakładałam ją na oleje, bo sama nie działała zbyt dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam złe wspomnienia z tymi maskami. Miałam mleczną która nie robiła absolutnie nic z włosami. Ta jest niebo lepsza. Następne targi w okolicy pewnie za rok :)

      Usuń
  3. Z ziemi egipskiej będziesz zadowolona :) Ja swoją maltretuję przez wiele lat i dopiero niedawno zauważyłam, że się kończy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co jestem :) choć przy łuszczeniu skóra w niczym nie wygląda dobrze :/

      Usuń

Chętnie podyskutuję z Wami. Dziękuję za każdy komentarz

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU