Witajcie,
Kremy Sylveco (razem z balsamem do ciała, pomadkami) dostałam na ubiegłorocznym spotkaniu Blogerek ze śląska.
Kremy czekały na swoją kolej. Ja czytałam kolejno pojawiające się recenzję. Praktycznie każda zachwalająca działanie kosmetyków.
W porę się zorientowałam że tak bogate składnikowo kosmetyki nie mają długiego terminu ważności. W ostatnim (do użycia w normalnym trybie kosmetyków) zorientowałam się i otworzyłam oba na raz.
Krem nagietkowy od razu przy pierwszym użyciu - oh no, za bogaty. Niestety mega tłusty, nadawał się tylko do ciała, włosów. Twarz, ale tylko na noc, w celu ukojenia skóry kuracją retinoidami.
Jedna z trzech zmian dotyczących moich włosów zmienił je nie do poznania jest właśnie kremowanie ich kremem Sylveco nagietkowym. Zapomniałam już co to są przesuszone końcówki, rozdwojone. Mogę spokojnie zapuszczać włosy.
Krem ten także poprawił znacznie stan mojego dekoltu. Wcześniej (i tu się przyznaje bez bicia) nie zwracam na to za bardzo uwagi. Odkąd zaczęłam o niego dbać widać znaczną różnicę. Lubię go stosować na dzień bo na dekolcie daje tzw. "glow" i z pewnością w te wiosenne i letnie odsłanianie dekoltów się przyda.
Sylveco nagietkowy także przysłużył się w pielęgnacji ciała. Która z nas nie zna problemu z goleniem nóg. Bardzo ładnie koi zaczerwienia. Stopy po kremie nałożonym na noc także czują się wspaniale.
Na twarz nakładany jest niezwykle rzadko. Jest za tłusty, rano widać jak mojej skórze jednak się to nie podoba. Jedyne co dobre to nakładany pod oczy, choć póki co zauroczona jestem nakładaniem masła shea.
Czy kupię ponownie? Ciągle to będę powtarzać do znudzenia - jak tylko wykończę to co mam to myślę że wrócę do niego. Choć wiecie, lista moich marzeń jest nieskończona.
Krem w bardzo dobrym składzie, o bardzo dobrym wpływie dla naszej skóry jednak nie do mojej cery mieszanej.
Drugim kremem jaki przyszło mi testować był krem brzozowy.
Wiązałam z nim duże nadzieje. Teraz okres zimowy już prawie się skończył i póki na zewnątrz było zimno to krem się spełniał. Skóra dobrze czuła się na zewnątrz. W pomieszczeniach utrzymywał się mat. Gdy tylko zrobiło się trochę cieplej poczułam że moja skóra jednak chce czegoś lżejszego.
Czy kupię ponownie? Chyba inną wersję dla odmiany na przyszły sezon jesienno-zimowy. A może już teraz :P
Podsumowując
Kremy godne polecenia, uwagi dla osób borykających się z suchą skórą. Z pewnością znajdziecie ukojenie, zaspokoicie swoją skórę z pewnością.
Nie do końca myślę sprawdzi się na cerze mieszanej i tłustej. Co do tłustej mam pewność co do mieszanej to metoda prób i błędów.
Piękne składy, naturalne, co teraz praktycznie jest na topie i powinno być cenione ze względu na fakt ile na siebie pakujemy środków chemicznych.
Ponadto ceny kremów są dość przystępne (może to nie jest Nivea za 10 zł ale jakość nieporównywalna).
Wydajność tych kremów jest ich dużym atutem aczkolwiek wiecie - po otwarciu ten pierwszy ważny jest 3 miesiące, ten drugi 6 miesięcy.
Wydajność tych kremów jest ich dużym atutem aczkolwiek wiecie - po otwarciu ten pierwszy ważny jest 3 miesiące, ten drugi 6 miesięcy.
Dla kobiet ze śląska informacja że w Zielonej Mydlarni w centrum Katowic są do nabycia produkty tej marki.
Miałyście te kremy w swojej kosmetyczce? Jak je oceniacie?
Miałyście te kremy w swojej kosmetyczce? Jak je oceniacie?
mam lekki krem nagietkowy i lekki brzozowy - ten brzozowy jest zdecydowanie bardziej treściwy. polecam ten nagietkowy - przyjemnie lekki, moja tłusta cera go polubiła i stosuję go na dzień od dłuższego czasu z powodzeniem (a mam naprawdę mocno przetłuszczającą się skórę). :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ten krem chcę spróbować :) chyba się na niego pokuszę :P
UsuńTak się cieszę ze poznałam sylveco. Te kremy sa świetne.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetne kosmetyki. Widzę, że ich asortyment się powiększa :)
UsuńNagietkowy oddałam mojej siostrzenicy z AZS, tak samo balsam brzozowy, oczywiście pytając firmę, czy się nadaje dla dziecka lat 8 z AZS, wszystko spoko tylko, że Aga 3 tygodnie później wyglądała tragicznie, cała wysypana w krostkach :(
OdpowiedzUsuń