Witam,
Przez tą pogodę trudno mi się zabrać za pisanie postów. Już
zaczynam myśleć nad jakimś ipod czy innym cudem które mi ułatwi kontakt z
blogiem.
W miejscach w których bywam mam do dyspozycji 3 laptopy – dwa w domu i
jeden w pracy. I na każdym z nich jest coś napisane J i jak w domu mam czas
na dokończenie czegoś okazuje się że post jest napisany ale w pracy. Może będę
po prostu pisać krócej. Ale oki koniec marudzenia.
Dziś jest dzień wolny od
pracy – mój ślubny odsypia wczorajszą męską imprezę a ja piszę J
A ja chciałam kontynuować serię o kremach BB. Nadal
niedoścignionym faworytem jest Bio-Essence i za każdym razem kiedy chwytam za
krem BB i tak później wracam do tego jednego.
Bardzo podobnym do tego kremu jest Dr Jart Silver. I co do
ceny i co do samej idei można je przyrównać. Dlatego nie skusiłam się na
pełnowymiarowe opakowanie. Skorzystałam z kupna mini tubki 5g. Osoby które
kupują (czyt. testują) kremy BB wiedzą że kupowanie wszelakich próbek, odlewek
czy mini tubek to chyba najlepszy sposób na ich sprawdzenie.
Kolejny raz wracając do sedna sprawy Dr. Jart. Kremik ma te
same zadania co większość pozostałych czyli wybielać, nawilżać. Oczywiście po
ciuchu liczyłam że będzie debeściakiem ale niestety to nie mój typ.
Krem jest
dość gęsty i lekko różowawy na początku (potem się utlenia i wszystko jest dobrze). I to że
się raczej sprawdzi na cerze suchej normalnej, no i może mieszanej na
policzkach. I była jego pierwsza poważna wada (zbyt tłusty).
Tutaj widać jak żyła się kończy i nagle znika :)
A tu z kolei widać z lewej strony moją czerwono-pomarańczową rękę a z prawej już nie :)
Druga dla mnie za mocne krycie. Mówicie, że Etude House Precious
Mineral czy Missha M Cover Perfect są mocne. Oj nie kochane to jest
naprawdę mocne. Ja oczekuję od kremu BB naturalnego wyglądu („ja mam na sobie
podkład, nie niemożliwe” - Azjatycki Cukier). I tu się zawiodłam. Bądź co bądź
sprawdzał się idealnie w formie korektora (pod oczy krył cienie, i te
nieszczęsne wypryski co miesięczne).
Nie wyrzucam go w kąt ale na pewno znajdzie się na liście:
na specjalne okazje. A dla innych - no
cóż niektórzy lubią mocne krycie – to krem dla Was.
Pozdrawiam i do miłego.
ja mam cerę mieszaną i matuje mnie na bardzo długo. ale cóż, one się potrafią różnie na różnych osobach zachowywać :D tak samo jak mierały :)
OdpowiedzUsuńWywal weryfikację obrazkową, proooszę~!
no właśnie ten krem u mnie na nosie i brodzie strasznie się błyszczy. Nie wiem czy to wina też nie kremu którego używam. Bo wczoraj nałożyłam inny - bardziej matowy - i krem BB trzymał się całkiem nieźle.
UsuńWedle życzenia - wywalona weryfikacja. Nawet nie wiedziałam że takie coś mam. Ale człowiek uczy się całe życie :)
Właśnie czekam aż przyjedzie do mnie z Korei :) Akurat szukam czegoś o mocniejszym kryciu na te "gorsze dni". Z racji ceny i działania raczej nie będę go używać na co dzień. Pocieszyłaś mnie z tą suchą i mieszaną cerą. Bałam się trochę, że będzie zbytnio wysuszał, ale teraz tym bardziej czekam na niego z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam wyżej - dobry krem pod krem BB i będzie dobrze :) Ale co do krycia to jest to zdecydowanie najbardziej kryjący krem BB jaki do tej pory miałam okazję testować :)
UsuńOtagowałam Cię :) Zapraszam do zabawy;
OdpowiedzUsuńhttp://naturalna-bianka.blogspot.com/2012/03/tag-musze-to-miec.html