środa, 17 czerwca 2015

Brawo Ja! - sytuacja z rozmów o pracę

Witajcie,

Dziś Magda jest zniesmaczona, rozgoryczona i bez pracy.
Tak bez pracy bo kolejny raz przekonałam się że w Polsce, z Polskim kapitałem firmie, nie może być uczciwie.
Świat jaki jest taki jest, to wiem, a to że Polak Polaka chce oszukać to już inna kwestia.
Bywałam w wielu firmach na rozmowach no i przykro mi to mówić ale te Polskie niestety nie wspominam najlepiej. 



Krótko na temat firm które są po pierwsze Polskie a po drugie zostałam potraktowana w nich jak coś gorszego.

Zacznijmy od końca czyli od przypadku pracy w której miałam dziś spędzać drugi dzień. Niestety tak się nie stało. Cofnijmy się jeszcze wcześniej do rozmowy kwalifikacyjnej. Zniechęcona tym, że ubieram się jak przystało, przygotowuję się merytorycznie, po czym i tak nic z tego nie wychodzi albo proponuje mi się pieniądze w wysokości nieco wyższej niż najniższa krajowa, zdecydowałam się tu iść na luzie. Nie przeczytawszy dokładnie ogłoszenia, ubrałam jeansy, koszulkę białą t-shirt i narzuciłam narzutę i pognałam do firmy. Rozmowa sama w sobie była bardzo sympatyczna. Traktowano mnie poważnie, zadawano jasne pytania. Dyrektor odezwał się może raz. Później tylko albo się uśmiechał albo kiwał głową. Na końce standardowo pytanie o stawkę oraz informacja kiedy będzie odpowiedź. Rozmowa odbyła się w piątek, zaś w poniedziałek dostałam odpowiedź że zostałam przyjęta i że mogę zacząć praktycznie już. Umówiliśmy się że za 2 tygodnie przyjdę do pracy na godzinę 8.
Wszystko wyglądało super. Stawka nie powalała ale wiedziałam że po okresie próbnym, jak się mnie doceni, pójdzie w górę. Po dwóch tygodniach poszłam na badania okresowe, i na drugi dzień podpisać umowę. Okazało się że na umowie jest inna kwota niż ta o której była mowa. Pytam Panią kadrową czy coś się zmieniło. Ona nic nie wiedziała. Sprawdziła jeszcze raz kwotę brutto a netto. "No tak, kwota jest niższa. Jeżeli chce może Pani porozmawiać z Dyrektorem". Jasne, że poszłam. Przecież to moje pieniądze. 
Dyrektor z początku miły, oświadczył mi że ponoć inna kwota była umawiana (to chyba jakaś pomroczność jasną chyba miałam). Po czym dodał, że przecież oni nie wiedzą co ja potrafię. No szkoda że za darmo nie chcieli żebym pracowała. Na sam koniec odparł że nie mamy o czym rozmawiać i się odwrócił na pięcie. Odparłam "do widzenia" i wyszłam.

Szczyt chamstwa to mało powiedziane. To brak szacunku dla drugiego człowieka. To totalny brak szacunku dla ich planów, życia. Już nie wspomnę że miałam inne między czasie propozycje z których zrezygnowałam na rzecz tej firmy. Ostatnio rozmawiając z moją przyjaciółką od razu przypomniał mi się tekst "za darmoszę". No tak dla nich ta kwota to nie jest jakaś zawrotna ale oczywiście na ich musiało wyjść. Żeby było tego mało kwota na umowie była podzielona na dwie części:

stawka podstawowa + premia

 Co to oznacza? Niższe stawki dla pracodawcy, niższa kasa dla mnie w przypadku l4, urlopu.
Nawet nie zdążyliśmy o tym porozmawiać bo rozmowa skończyła się dość szybko. Zamykam ten temat bo kosztowało mnie to zbyt wiele nerwów.

Dwa kolejne przykłady będą już typowo z rozmów. Jedna z firm stalowych zaprosiła kilka osób na jedną godzinę. Tak, tak. Siedzieliśmy jak ciołki w poczekalni a rozmowę każdego z nas było słychać bo "pokój przesłuchań" był otwarty. Rozmowa trwała 3 minuty co oczywiście można się domyśleć zdążyłam przywitać, pożegnać i odpowiedzieć na 3 szybkie pytania. Jak wychodziłam, przy drodze zatrzymało się jeszcze kilka aut które pytały mnie o drogę do tej firmy. Jednym słowem śmiałam się w twarz.

Farmaceutyczna firma z Katowic brzmiała całkiem nieźle. Nawet się trochę pośmialiśmy w drodze na rozmowę z Panią która mnie prowadziła. Niestety płatki opadły kiedy to trzy razy dostałam jedno to samo pytanie. To taki wiecie, teścik, czy mówię prawdę i nie gubię się w zeznaniach. No cóż, nie przeszłam testu najwyraźniej.

To wszystko to farsa jakaś. Może to przypadek że zdarza się to tylko w Polskich firmach a może po prostu ja mam jakiegoś pecha. W kraju zwanym Polską nie da rady by zarobić na własny biznes, ale nie dasz rady iść normalnie jak człowiek do pracy. Chcesz pracować ale chcesz być też człowiekiem. Mieć pasje, hobby, plany i marzenia. Niektóre firmy tego nie rozumieją i uzależniają dobre pieniądze za Twój czas wolny.

Z jednej strony mogłam być nieuczciwa, podpisać umowę i iść na l4 wtedy i tak by mi zapłacili ale ja chyba jestem tym uczciwym a też ta cała sytuacja mnie poirytowała na tyle że nie byłabym w stanie wpisać mojej sygnatury na umowie.

Wracam na moje domowe włości. Ze swojego zachowania w tej sytuacji jestem jednak dumna bo ja przeważnie dałam się niestety w pracy "kopać". 

Brawo Ja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie podyskutuję z Wami. Dziękuję za każdy komentarz

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU