sobota, 20 czerwca 2015

Dieta wegańska, wegetariańska a nie jedzenie mięsa

Witajcie,

Temat ostatnio bardzo modny. Bycie weganinem lub wegetarianinem jest przede wszystkim dobre i zdrowe dla naszego organizmu ale także chroni zwierzęta. To nie tylko dieta ale też styl życia.

Zauważyłam że wiele znanych mi blogerek przechodzi na dietę wegańską lub wegetariańską.
Dziś poznacie mój punkt widzenia i dlaczego tak trudno mi przejść na weganizm.

Już od dziecka nie lubiłam jeść mięsa, rodzice wręcz wmuszali we mnie nóżki z kurczaka, przekupowali, szantażowali i stosowali inne metody bym tylko mięso jadła. Skutek był taki że z ledwością zjadłam cokolwiek.
Czy zostało mi do dziś? Już nie tak bardzo bronię się przed mięsem aczkolwiek kiedy idziemy do restauracji nowej dla mnie lub do w gości na obiedzie (początki z teściami mięsożernymi były trudne) to mięsa nie tykam. Wynika to z mojej świadomości odnośnie mięsa - pochodzenie, ile leżało, czy w dacie ważności, czy dobrej jakości, czy żyłki powycinane itp. Z tych powodów mięsa nie tykam. Po wielu latach bycia żoną, a zarazem synową, teściowie nauczyli się mojego sposobu myślenia i wiedzą że akceptuję tylko filet z kurczaka i żadnym schabem, nóżkami, skrzydełkami mnie nie częstują. 

Ostatnio miałam taką śmieszną sytuację właśnie związaną z rodziną mojego męża, ciotką. Muszę wspomnieć że cała rodzina męża jakaś strasznie "mięsista" jest. Moja znowu bardziej jarska stąd moje zamiłowanie do warzyw, owoców. Przyjechaliśmy do ciotki męża, oczywiście bez obiadu ani rusz. Usłyszałam - bigos. Mówię "nie dziękuję" wiedząc że tam i kiełbasa, jakaś łopatka czy coś. Usłyszałam z krzywym spojrzeniem - "wegetarianka?". Na to odpowiadam - "nie, po prostu nie przepadam za mięsem". 


Trudno ludziom dostrzec moje przekonanie na temat niejedzenia mięsa a też nie ma kategorii w którą mogłabym się wbić. 

Bo na 100% weganką nie jestem. Czy kiedyś nią będę? Nie wiem, może zaś zmodyfikuję dla mnie kategorię. Problem w tym że uwielbiam przetwory mleczne, jajka i miód. Także o ile bez mięsa mogłabym spokojnie funkcjonować tak bez tych rzeczy wyżej, niekoniecznie.
Jogurty to mój chleb powszedni.

Mięso jem sporadycznie. Tak naprawdę na palcach jednej ręki można by policzyć jakie potrawy mięsne zjadam. Jeszcze do nie dawna jadłam spagetti z mięsem oraz kotlety mielone. Na dzień dzisiejszy już ich nie jem. Jem za to gołąbki, które też mam ochotę zamienić na wegetariańskie (na dniach wypróbuje jakiś przepis). Kotlety mielone zamieniłam na takie warzywne z ryżem bądź kaszą. Jem filet z piersi kurczaka w panierce oraz może jakiś makaron z kurczakiem. Bigos robiłam na bazie kiełbasy ale samej kiełbasy nie jadłam :P sprytne :P

Często słyszę "co ty jesz". Dużo zup, kremów-zup, makarony z sosami, z warzywami, ryże, kasze, ziemniaki. Kapuśniak i bigos właściwie też bez mięsa (moim zdaniem smakuje tak samo). Kotlety mielone jarskie pierogi, sałatki.

Od tego roku próbowałam też być eko ale odkąd słyszę że to takie sranie w banie eko to trudno mi uwierzyć że płacę więcej za coś co jest bublem. Zwracam uwagę za to co biorę z półki. Jogurt ma być jogurtem, masło masłem. 

Nie jestem pewna czy kiedyś ograniczę jedzenie mięsa do zera ale pewnie przekonamy się o tym w przyszłości. Póki co staram się wprowadzać urozmaicone przepisy i myślę to jest klucz do sukcesu bycia na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej. Im więcej różności na talerzu tym mniej się chce czegoś innego.

Pozdrawiam

9 komentarzy:

  1. Mam takie same podejście do diety wegańskiej, czy wegetariańskiej.
    Kocham jogurty i produkty mleczne dlatego weganką raczej nigdy nie będę, ale odmian diety jest wiele, gdzie dopuszczane jest jedzenie produktów mlecznych.
    W ciąży bardzo odrzuciło mie od mięsa, jem jeszcze mniej niż przed. Dla mnie to jest znak, coś w tym jest. Skoro ogranizm wybera inne produkty znaczy, że niekoniecznie mięcho jest takie dobre. A dodam tylko, że ja wieczna anemiczka obecnie mam świetne wyniki mimo, iż mięso to tylko u mnie od święta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, o tym nie napisałam. Ostatnio robiłam badania i lekarz stwierdził że mimo niejedzenia mięsa mam świetne wyniki. Obie jesteśmy tego przykładem, nawet widać w ciąży ;-)

      Usuń
  2. Właśnie moda "eko" chwilami już mnie przerasta - wszystko ma być "eko" a jak już chciałoby się wypełnić koszyk w sklepie tymi produktami, to nie dosyć, że jego wartość jest kilkakrotnie wyższa to okazuje się, że mamy bardzo mało do "Zwykłego" jedzenia - bynajmniej taki jest mój odbiór. Jak zawsze - ważne jest rozsądne podejście do tematu, dla mnie najbardziej "eko" są produkty ze zwykłego bazarku, aczkolwiek co jest najzdrowsze i najlepsze dla nas - chyba się nie dowiemy nigdy w 100% :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc właśnie, dlatego po prostu kupuję co leci, myję, szoruję, przetwarzam i jem. A na targu też kupuję aczkolwiek ostatnio nacięłam się że po dwóch dniach kalafior mi się spleśniał. O czym to świadczy? Że nie był pierwszej świeżości.

      Usuń
  3. Ja jestem wegetarianką od 14 roku życia- sama tak zdecydowałam, bo byłam zbyt wrażliwa na to, ze ktoś musi umrzeć, żebym ja mogła żyć- a przecież tak nie chciałam. Te kilka lat temu rodzice totalnie nie zgadzali się z moimi poglądami bo "przecież wszyscy jedzą mięso i jest dobrze"- wszyscy, to nie ja. Tak się zaczęło. i tak jak piszesz wieczne pytania "to co ty jesz" jakby ludzie mieli klapki na oczach i po odjęciu zw swojej diety mięsa nic nie zostaje. a właśnie, ze jest ogromne bogactwo- człowiek dopiero wtedy zaczyna żyć- ja przez to nauczyłam się gotować sama i nie mam problemu z "co dzisiaj na obiad". Ale jeszcze kilka słów o eko- dla mnie eko zrobiło się firmą..jasne, czasem sa fajne rzeczy ekologiczne, ale nie popadajmy w paranoje- Ja ostatnio non stop oglądam filmiki z dr Coldwellem np.; https://www.youtube.com/watch?v=evnONu3Rqr8 u którego nadrzędna zasada to 30%złego i 70%. I to jest super. Ja nie wiem żądnych cudów ze sklepu ze "zdrowa żywnością" tylko warzywka z targu, marketów, rzadko coś słodkiego, teraz dużo owoców- to co mam pod ręką. Jak mój organizm ma na coś ochotę, to się zastanawiam dlaczego- szukam informacji i działam. A wyniki miałam zawsze świetne. Można? Można. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc właśnie, słuchać sygnałów. Jakoś w zimę strasznie ochotę miałam na kapustę kiszoną i normalnie cały tydzień jadłam potrawy z kapustą kiszoną. Najwyraźniej spowodowane to było brakiem wit C (nie sprawdzałam). Ostatnio Nissiax83 powiedziała że codziennie gdzie rano wstaje patrzy na cerę co jej brakuje i jej to daje. Czemu to samo nie z dietą. Skoro nie potrzebuję mięsa, czemu mam go wmuszać w siebie?

      Usuń
  4. Pytanie 'co Ty jesz?' jest najgłubszym na świecie. Weganka nie jestem, ale cierpię na nietolerancję laktozy, tak jak ty za mięsem nie przepadam i wole jarzynki bo są lżejsze dla mojego żołądka. Natomiast weganką nie mogłabym zostać bo lubię ryby i jajka i jej je (bardzo rzadko, ale jednak).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to by była kara boska nietolerancja laktozy, bynajmniej człowiek szybko przestawia się na nowy tryb więc to że sobie teraz tego nie wyobrażam to nie znaczy że postawiona w takiej sytuacji jak Ty bym się nie przestawiła.
      Co lepsze ludziom się wydaje że skoro nie jem mięsa to powinnam być chuda, wątła bez energii a jest wręcz na odwrót. Jestem szczupła ale nie przy kości i mam energię codziennie (no prawie, są wyjątki)

      Usuń
  5. hihi,u mnie pytanie: "ojej, to co ty jesz?" powoduje uśmiech. Jem dużo bardziej urozmaicone jedzenie, więcej warzyw:) Z mięs jadam ryby - dotarłam - nazywa się to peskowegetarianizm:) W ciąży wyniki miałam świetne, pielęgniarki i lekarze byli zaskoczeni. Można jeść mięso i jeść niezdrowo, można nie jeść mięsa i też jeść niezdrowo (chociaż trochę trudniej to zrobić), można jeść mięso lub go nie jeść, ale przede wszystkim ważne jest, aby jeść z głową:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Chętnie podyskutuję z Wami. Dziękuję za każdy komentarz

ARCHIWUM

SZUKAJ NA BLOGU